Kanadyjczyk
Roger Spottiswoode to kolejny reżyser, który zdecydował się opowiedzieć o tragicznych wydarzeniach jakie miały miejsce w 1994 roku w Ruandzie, gdzie, przy całkowitej obojętności świata, w wyniku konfliktu pomiędzy zamieszkującymi kraj społecznościami Tutsi i Hutu śmierć poniosło około 1 miliona osób. Autor
"6-tego dnia" zamierza przenieść na duży ekran książkę
"Shake Hands With the Devil" - wspomnienia generała
Romeo Dallaire'a, dowódcy zakończonej całkowitym fiaskiem pokojowej misji ONZ.
Prace na planie rozpoczną się już w czerwcu w stolicy Ruandy. Kigali. W sierpniu ekipa przeniesie się do Montrealu by zrealizować sceny opowiadające o powrocie generała - w tej roli
Roy Dupuis - z Afryki do rodzinnego domu.
Książka
Dallaire'a opowiada o bezsilności żołnierzy ONZ, którym rozkazy zakazywały aktywnego uczestnictwa w walkach pomiędzy Tutsi i Hutu ograniczając się jedynie do ochrony przebywających w Ruandzie obcokrajowców. Jest również gorzką opowieścią o współczesnym świecie, w którym ludobójstwo może zostać dokonana na oczach całego świata nie spotykając się jednocześnie z żadną reakcją ze strony "cywilizowanych" państw.
6 kwietnia 1994 roku samolot przewożący prezydenta Ruandy został zestrzelony w okolicach Kigali. Wydarzenie to stało się początkiem jednego z najdramatyczniejszych wydarzeń w dziejach świata. Na kolejne 100 dni Ruanda stała się areną krwawej i brutalnej wojny domowej pomiędzy zamieszkującymi ten kraj społecznościami Tutsi i Hutu. Przy całkowitej bezczynności zachodniego świata w Ruandzie śmierć poniosło około miliona osób.
Mimo upływu lat konflikt ruandyjski wciąż wzbudza olbrzymie emocje. Najlepszym tego dowodem są powstałe w ciągu ostatnich lat aż 3 filmy poruszające ten temat.
"Shooting Dogs" Michaela Caton-Jonesa, telewizyjny
"Czasem w kwietniu" oraz najgłośniejszy z nich, wyróżniony aż 3 nominacjami do Oscara,
"Hotel Ruanda".