Dość już lamentów nad naszym kinem. Jest nowe pokolenie polskich filmowców i publiczność, która czeka na ich filmy. Trzeba tylko uważniej im się przyglądać - pisze w "Gazecie Wyborczej" Tadeusz Sobolewski.
Oto dwie wypowiedzi zanotowane w 2003 r., które mówią coś ważnego o sytuacji i samopoczuciu polskich reżyserów średniego i młodego pokolenia.
Jan Jakub Kolski zapytany w Wenecji przez niemieckiego krytyka niezachwyconego
"Pornografią", co się stało z dawnym autorskim kinem
Kolskiego spod znaku
"Jańcia Wodnika", odpowiedział szczerze: "Byłem bezrobotny. Od trzech lat nie udało mi się zrobić żadnego filmu.
'Pornografia' to jedyna propozycja, jaką otrzymałem. Nie było innego wyjścia, jak się z nią zmierzyć, skoro ma się na utrzymaniu dom, żonę i dziecko. Ale w szufladzie mam dużo własnych scenariuszy, takich, jakie pan lubi. Wiosną zaczynam realizację pierwszego z nich".
Również po trzech latach czekania udało się zrealizować film 30-letniemu
Łukaszowi Barczykowi, u którego jednak słychać inny ton. Zamiast żalów debiutanta, któremu nie dają zrobić kolejnego filmu, głosi pochwałę przedsiębiorczości: "Przestałem się zastanawiać nad sytuacją początkującego reżysera w Polsce. Jest taka, jaka jest. Reszta zależy ode mnie. Zamiast walić głową w mur, działam jak woda, wpływam w każdą szczelinę, korzystam z każdej możliwości. Realizację
'Przemian' zacząłem, nie mając nic. Ekipa pracowała za udział w ewentualnych zyskach. Potem pojawili się koproducenci, a już po zdjęciach, wpłynęła państwowa dotacja. Nie mogę narzekać - zaczynam właśnie zdjęcia do telewizyjnego 'Hamleta', w szufladzie mam trzy własne scenariusze. Żyję z pasji".
Cały artykuł znajdziecie na
TUTAJ.