Według badań największym zaufaniem w Polsce cieszą się księża i Kościół. Co dziwne, Polacy mają zaufanie i darzą szacunkiem także duchownych filmowych.
Najbardziej znanym aktorem ? księdzem, i to prawdziwym, jest ksiądz
Kazimierz Orzechowski, grający od 1997 roku w serialu
"Złotopolscy". Sam o sobie opowiada, że jest rzadkością, ale nie wyjątkiem. ? Karol Wojtyła też był aktorem ? twierdzi. ? Co więcej, byliśmy w tej samej szkole: w Krakowie, w studio
Iwo Galla. Razem z nami była tam wówczas
Barbara Krafftówna,
Renata Kossobudzka,
Broniu Pawlik i wielu innych kolegów. Kiedy tam trafiłem, miałem 14 lat. W tym samym czasie do studia zgłosił się 20-letni
Karol Wojtyła, któremu moja ciotka Gallowa proroczo przepowiedziała dalsze losy, tymi słowy: Posłuchaj Karolu, ty masz zdolności aktorskie, nadajesz się do teatru, ale tobie zupełnie inna droga jest pisana. Nie myliła się. Jan Paweł II często to później wspominał.
Od 2000 roku oglądamy w telewizji serial poświęcony życiu małej miejscowości, gdzie najważniejszym miejscem jest plebania.
Włodzimierz Matuszak wciela się tam w postać księdza Antoniego Wójtowicza. ? Obawiałem się tej roli ? mówi. ? Najpierw były zdjęcia próbne. Sprawdzano, czy pasuję do serialu, ale kiedy przeczytałem scenariusz, zaczęło mi na tej roli zależeć. Takiego księdza chciałem grać. Szukałem wrażliwości, chciałem pokazać księdza potrafiącego słuchać. Nieraz na ulicy ludzie mówią mu: "Szczęść Boże", dziwią się, że nie nosi koloratki, zwracają się do niego "księże proboszczu", ale przede wszystkim mówią, że mają albo chcieliby mieć takiego księdza.
Wikarym w
"Plebani" jest ksiądz Antoni Król, czyli
Marcin Janos Krawczyk. Uwielbia to, co robi. Zgodził się zagrać księdza, bo to było kolejne wyzwanie postawione przed nim. Do serialu trafił z castingu. ? Gdy ktoś mówi do mnie na ulicy "Niech będzie pochwalony" odpowiem wtedy: "na wieki, wieków, amen". Jak chcą widzieć we mnie księdza, bo lubią tę postać, to muszę się do tego dostosować.
Nie każdy aktor może zagrać księdza, ale są tacy, którzy w dzieciństwie marzyli o tym, by zostać duchownymi, a nie występować przed kamerami:
Tomasz Kot i
Przemysław Cypryański. Obaj biorą udział w zdjęciach do komedii romantycznej
"Dlaczego nie!". A mało brakowało, by zamiast przed kamery, trafili na ambonę. Obaj aktorzy otarli się w przeszłości o... seminarium duchowne.