FilmWeb: O czym opowiada film "Chopin - pragnienie miłości" - o muzyce, o miłości, o przemijaniu? O czym najbardziej? Piotr Adamczyk: O tych trzech rzeczach, ale o której najbardziej - trudno mi powiedzieć. Film dopiero powstaje, jest w trakcie realizacji, dużo o nim rozmawiamy, zastanawiamy się, dyskutujemy. Dopiero kiedy zakończymy zdjęcia, będziemy mogli wyważyć wszystkie szale i wątki - stanie się to jednak dopiero na etapie montażu, zatem nie jestem odpowiednią osobą, która mogłaby odpowiadać na pytanie o czym przede wszystkim będzie film. Mam nadzieję, że będzie o Chopinie - o tym, że był zwykłym człowiekiem, nie tylko wielkim kompozytorem, geniuszem, ale też mężczyzną, przeżywającym rozczarowania miłosne oraz rozczarowania związane ze swoją pracą. Człowiekiem mającym słabości, wątpliwości, ale również ogromną siłę - bo wbrew temu, co sądzimy o Chopinie, był on niezwykle silnym, konsekwentnym perfekcjonistą. Systematycznie pracował, udzielał wielogodzinnych lekcji - moim zdaniem, miał doprawdy niewyobrażalny potencjał, zważywszy, że był bardzo wątłego zdrowia.
FilmWeb: Na ile postać, którą zobaczymy na ekranie, będzie się składała z Pańskich wyobrażeń na jej temat, z Pańskich przemyśleń, a na ile z tego co udokumentowane w różnego rodzaju książkach, opracowaniach, zapiskach na jej temat?
Piotr Adamczyk: Jako aktor, przy pracy nad taką postacią, która jest każdemu znana, mogę opierać się jedynie na scenariuszu, on stanowi dla mnie głównie wyznacznik. To, czego szukałem w materiałach źródłowych, w książkach, listach Chopina, to szczegóły, które pomagają czasem znaleźć na przykład jakiś specjalny kolor - bo w filmie zapamiętuje się niekiedy krótką scenkę, gest - i właśnie to odnajduję w zapiskach o Chopinie. Scenariusz natomiast daje możliwość ukazania Chopina jako pełnowymiarowego człowieka - schorowanego, cierpiącego, kochającego, ale też czasem wątpiącego w tę miłość.
FilmWeb: Zazwyczaj wyobrażamy sobie Chopina jako bruneta lub szatyna - jaki kolor włosów miał w rzeczywistości?
Piotr Adamczyk: No właśnie - otóż "najnowsze badania" dowodzą, że był blondynem. Także w wielu listach, komentarzach mówi się o nim jako o blondynie. Kosmyk jego włosów, który możemy oglądać na ulicy Okólnik w Muzeum Chopina, jest nawet jaśniejszego koloru, niż odcień moich włosów. O Chopinie myślimy jako o ciemnowłosym mężczyźnie, a był blondynem.
FilmWeb: Jak się Pan czuje w roli kostiumowej?
Piotr Adamczyk: Dobrze. To, że Chopin nosi kostium w niczym nie przeszkadza - myślę, że uczucia i człowiek nie zmieniają się i te same problemy, które dotykały jego, dotyczą także nas. Gdyśmy mieli przenieść akcję w czasy współczesne (co jest niemożliwe), czułbym się podobnie, może nawet gorzej, bo miałbym wrażenie, że coś się nie zgadza. Dlatego uważam, że najważniejsze jest to co się zdarza między ludźmi, a nie kostium, nie forma. Zresztą, to, że gramy w kostiumach, nadaje wszystkiemu pewien smak - postaci muszą przestrzegać konwenansów, stąd inny sposób operowania emocjami, które muszą być wielkie, ale skumulowane i skrywane.
FilmWeb: Jak układa się współpraca z reżyserem i z ekipą?
Piotr Adamczyk: Ekipę mamy wspaniałą - sprawdziła się w niezwykle trudnych warunkach. Reżysera natomiast podziwiam za jego niesamowitą energię, entuzjazm, odwagę w podejmowaniu decyzji, które wiążą się czasem z koniecznością przestawienia świateł, czy nawet groźbą zmarnowania dnia zdjęciowego - reżyser podejmuje to ryzyko, które, jak się potem okazuje, było opłacalne - to naprawdę wielka umiejętność.
FilmWeb: Jak zostanie przedstawiony na ekranie związek George Sand z Chopinem?
Piotr Adamczyk: To nie był łatwy związek - miłość, która kwitła bez przeszkód - przeciwnie, ten związek był trudny i mam nadzieję, że tak to zostanie przedstawione w filmie. Chopin kochał George, choć niektórzy w to wątpią i sądzą, że ją wykorzystywał kiedy była mu potrzebna, traktował jak pielęgniarkę; że z czasem w pewnym sensie zastąpiła mu ona matkę, która była najważniejszą osobą w jego życiu. Ja jednak myślę, że to była prawdziwa miłość, która potem przerodziła się zapewne w przyzwyczajenie. Ten związek był trudny także z tego powodu, że nie był jedynie związkiem dwóch osób - tworzyli go także: córka George, Solange oraz syn, Maurycy. Solange zakochała się w Chopinie i stanowiła konkurencję dla matki - Chopin musiał więc podjąć decyzję - z jednej strony nastolatka, oferująca mu swoje wdzięki, z drugiej - lojalność wobec kochanki, bo George była jego kochanką - długo ukrywał ten związek przed rodzicami, nawet, będąc na Majorce, listy do rodziców, do Warszawy, wysyłał z Paryża przez swoich przyjaciół, chciał bowiem, żeby myśleli, iż siedzi w swoim pokoju i komponuje, nie zaś jeździ ze znaną pisarką po świecie. To też świadczy o tym, jak dziwny był ten związek. Potem zaś, do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Maurycy, zazdrosny o matkę, który jest przy tym nieutalentowanym malarzem, jest zatem zazdrosny podwójnie - bo również o geniusz Chopina. W tak trudnym czworokącie przychodzi czas na odważne decyzje - i tę decyzję podejmuje George Sand - rozstają się.
FilmWeb: Jakie są Pana dalsze plany zawodowe?
Piotr Adamczyk: Nie wiem, czy nadszedł odpowiedni czas, żeby je zdradzać, ale cieszę się, że nie zostanę z głuchym telefonem i bez roli o której mógłbym myśleć. Po zagraniu tak wyjątkowej postaci, człowiek oczekuje czegoś równie dużego. Dostałem propozycję od pana Jarosława Kiliana z Teatru Polskiego i gościnnie będę grał Don Juana w kolejnej premierze - bardzo się z tego cieszę.
rozmawiała Marta Olszewska
Zdjęcie pochodzi z oficjalnej witryny filmu a jego autorką jest Agniszka Piotrowska.