Konflikt pomiędzy
Spikem Lee a
Clintem Eastwoodem zaostrza się. Jak
pisaliśmy w piątek Eastwood ostro zareagował na zarzuty
Lee, że w jego filmach o II Wojnie Światowej nie było miejsca dla czarnoskórych aktorów.
Eastwood w niedwuznaczny sposób odpowiedział na to, żeby zamknął się, ponieważ najwyraźniej nie wie o czym mówi.
Na reakcję
Lee nie trzeba było długo czekać. Oto co miał do powiedzenia na temat reakcji
Eastwooda:
- Po pierwsze facet nie jest moim ojcem, ani nie jesteśmy na plantacji. Jest dobrym reżyserem. Robi swoje filmy, a ja swoje. Ale ten komentarz, żebym się zamknął... oj
Clint, zachowujesz się jak złośliwy staruszek.
Jednocześnie
Lee podtrzymał swoje zarzuty, że czarnoskórzy żołnierze walczący na Iwo Jimie nie otrzymali ani sekundy w dylogii
Eastwooda. Reżyser
"Sztandaru chwały" bronił się wcześniej twierdząc, że w opowiadanym przez niego epizodzie z wywieszeniem flagi Afroamerykanie nie brali udziału.
Jednak
Spike'a Lee wspierają czarnoskórzy weterani walk na Pacyfiku. Jeden z nich Thomas McPhatter twierdzi wręcz, że choć może nie byli kluczowymi postaciami, to jednak byli obecni. McPhatter twierdzi, że to on zorganizował rurę, która posłużyła jako drzewce pierwszej flagi wbitej w szczyt wzniesienia na Iwo Jimie. Z kolei historyk Melton McLaurin twierdzi, że reporterzy celowo tak robili zdjęcia, by widoczni na nich byli tylko biali żołnierze.