Po wypowiedziach o tym, że kryterium płci, wieku oraz rasy nie powinno być brane pod uwagę przy nominacjach do rozmaitych nagród,
Stephen King pogrzmiewa na "białą" kapitułę oscarową oraz tematykę nominowanych filmów.
W skrócie: wśród ciała akademickiego różnorodność byłaby wskazana, a większość filmów to "biała męska fantazja".
To ustawiona gra, która ma promować białych gości - pisze w najnowszym felietonie dla Washington Post popularny autor -
z 9 filmów nominowanych do najważniejszej nagrody, większość jest o tym, co mój syn nazywa "męską fikcją" - o bójkach, wyścigach, strzelaninach i ogólnie o białych twarzach. W odpowiedzi na backlash, który spotkał go po ostatnich tekstach w Washington Post oraz wpisach na Twitterze,
King sugeruje, że chciał oddzielić mechanizmy organizujące pracę samej Akademii, które powinny uwzględniać różnorodność płci, wieku, rasy, itd, od samego dzieła artystycznego, które powinno być oceniane z pominięciem tychże kryteriów.
Pisarzowi nie podoba się również szeroko rozumiana anachroniczność Oscarów.
Akademia bardzo się stara nadążyć za cyfrową erą, za erą Apple'a i Facebooka. Trzeba im to oddać, ale wspomniane starania to wciąż niewiele. Oni są na innej planecie. Jak oceniacie jego słowa? Dobrze prawi, czy może gasi pożar w mediach społecznościowych? Szykuje się kolejna połajanka, czy tym razem wszystko będzie jasne?