Telewizja Biełsat donosi, że
Steven Seagal nakręci film propagandowy na zamówienie Kremla. Rosjanie wysłali go do miejscowości Ołewniki, gdzie - według danych wywiadu USA - zginęło 53 ukraińskich jeńców. Ukraińskie media przekonują, że to część operacji mającej na celu zatuszowanie zbrodni wojennej oraz obarczenie winą strony ukraińskiej.
Steven Seagal nakręci film dla Rosji
Według Biełsatu aktor odwiedził Ołewniki w ramach przygotowań do realizacji filmu o rosyjskiej "operacji specjalnej". Na miejscu pozował do zdjęć z Denisem Puszylinem, czyli przywódcą separatystów.
Seagal ma pozostać w Donbasie przez kilka dni, zaś w ramach dokumentacji przygotowano jego spotkanie z pozostałymi przy życiu jeńcami.
Rosja twierdzi co innego. Obecność
Seagala na miejscu tłumaczy wywiadem z członkami "neonazistowskiego batalionu Azow". Propagandyści rosyjscy ustami Władimira Sołowiowa przekonują również, że wojskowi i cywile poddali się wojskom rosyjskim i siłom republik Donbasu, zaś aktor poza rozmowami z jeńcami prowadził również inspekcję dowodów na ukraińską prowokację. Miał zobaczyć m.in. fragmenty rosyjskich rakiet, które - według propagandy - są dowodem na udział Ukraińców w zbrodni.
Steven Seagal i jego związki z Rosją
Niegdysiejszy gwiazdor kina akcji od lat jest zagorzałym poplecznikiem
Władimira Putina. Posiada rosyjskie obywatelstwo, został też wybrany przez władze na specjalnego przedstawiciela ds. rosyjsko-amerykańskich stosunków humanitarnych.
Przed trzema laty gruchnęła wiadomość, jakoby
Nikita Michałkow, proputinowski reżyser i laureat Oscara z 1995 roku za
"Spalonych słońcem", miał wyprodukować amerykańsko-rosyjski film ze
Stevenem Seagalem w roli głównej. Aktor miał również wystąpić w reklamie dla koncernu Kałasznikowa (ostatecznie umowę anulowano z powodu sankcji nałożonych na Rosję przez USA) i dołączyć do ruchu "Rosja 2045" skupiającego naukowców pracujących nad nowoczesnymi technologiami dla sektorów cywilnych i wojskowych.