Po kasowym sukcesie siódmej części "Szybkich i wściekłych" Universal Pictures nie zamierza odpuścić. Studio ma ambitne plany, na które składają się spin-offy i prequele. Cel jest jeden: stworzyć kurę znoszącą złote jaja na wzór Marvel Cinematic Universe.
W wywiadzie dla Variety Vin Diesel potwierdził, że rozmowy w sprawie rozszerzenia kinowego uniwersum "Szybkich i wściekłych" są prowadzone. Aktor twierdzi nawet, że niektórzy bohaterowie cyklu otrzymali już wstępne zarysy fabuł ich własnych spin-offów. Diesel nie chciał jednak ujawnić, kto dokładnie może liczyć na widowisko. Wydaje się jednak pewne, że kandydatem numer jeden jest Luke Hobbs, którego gra Dwayne Johnson.
Kiedy powstaną nowe filmy? Tego na razie nie wiadomo. Priorytetem dla Universal Pictures jest bowiem "Furious 8". Diesel nie może nachwalić się reżysera F. Gary'ego Graya, autora "Straight Outta Compton", z którym miał okazję pracować dekadę temu przy filmie "Odwet".
Ponoć ósma część cyklu ma zmienić estetykę. Będzie mniej scen łamiących prawa fizyki, za to więcej surowego i mrocznego kina sensacyjnego. Czy jednak można ufać w te zapewnienia? Kiedy ogłoszono, że to James Wan nakręcił "Szybkich i wściekłych 7", składano podobne deklaracje. Film zapowiadano jako hołd złożony klasycznemu kinu sensacyjnemu lat 70. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
W wywiadzie dla Variety Vin Diesel potwierdził, że rozmowy w sprawie rozszerzenia kinowego uniwersum "Szybkich i wściekłych" są prowadzone. Aktor twierdzi nawet, że niektórzy bohaterowie cyklu otrzymali już wstępne zarysy fabuł ich własnych spin-offów. Diesel nie chciał jednak ujawnić, kto dokładnie może liczyć na widowisko. Wydaje się jednak pewne, że kandydatem numer jeden jest Luke Hobbs, którego gra Dwayne Johnson.
Kiedy powstaną nowe filmy? Tego na razie nie wiadomo. Priorytetem dla Universal Pictures jest bowiem "Furious 8". Diesel nie może nachwalić się reżysera F. Gary'ego Graya, autora "Straight Outta Compton", z którym miał okazję pracować dekadę temu przy filmie "Odwet".
Ponoć ósma część cyklu ma zmienić estetykę. Będzie mniej scen łamiących prawa fizyki, za to więcej surowego i mrocznego kina sensacyjnego. Czy jednak można ufać w te zapewnienia? Kiedy ogłoszono, że to James Wan nakręcił "Szybkich i wściekłych 7", składano podobne deklaracje. Film zapowiadano jako hołd złożony klasycznemu kinu sensacyjnemu lat 70. Rzeczywistość okazała się jednak inna.