Narzekamy, że w święta telewizje zawsze serwują nam powtórki? Tymczasem z sondażu, który przeprowadził TNS OBOP, wynika, że chcemy oglądać to, co już znamy:
"Samych swoich",
"Kevina samego w domu" czy "
M jak Miłość". Wniosek? Stacje serwują nam dokładnie to, czego oczekujemy.
Co roku o tej porze zaczynają się narzekania, że w święta telewizje ponownie będą nas męczyć
"Potopem",
"Kleopatrą" i
"Klanem", że nie puszczą amerykańskich nowości, mimo że przed telewizorami zasiądą miliony widzów. Z ankiety TNS OBOP wynika, że wtedy przed małym ekranem spędzamy ponad 4,5 godziny dziennie, o prawie 45 minut więcej niż ogólnie w grudniu. "Sprzyja temu familijna atmosfera tego czasu, a także pora roku" - tłumaczy Dariusz Piwowar, analityk TNS OBOP. Instytut zapytał 800-osobową reprezentatywną grupę Polaków, jaka jest ich świąteczna ramówka marzeń: co najbardziej lubią wtedy oglądać, na który z najnowszych przebojów kinowych i na które z powtórek najbardziej czekają. W każdej kategorii zaproponowaliśmy po dziesięć tytułów.
I cóż się okazało? Wśród powtórek filmów, zarówno polskich, jak i zagranicznych, bezkonkurencyjna jest trylogia
Sylwestra Chęcińskiego "
Sami swoi". Wskazało ją 46 proc. respondentów, mimo że stacje telewizyjne przygody rodziny Kargulów i Pawlaków serwują nam co kilka miesięcy. Na drugim miejscu znalazło się kultowe "
Przeminęło z wiatrem", a na trzecim "
Opowieść wigilijna". "To kolejny dowód na to, że ludzie ludzie chcą oglądać to, co znają. Filmowe eksperymenty z nowościami nie są w święta mile widziane. A szefowie telewizji szanują wybory widzów, wiedzą też, że powtórki przyciągną ogromną widownię" - ocenia Jakub Bierzyński, analityk rynku mediów z Omnicom Media Group.
Jego zdaniem nie bez znaczenia dla wyników badań jest to, że telewizje po prostu przyzwyczaiły nas do corocznej oferty, która składa się z tych samych propozycji. "To samospełniająca się przepowiednia. Nie wyobrażamy sobie Bożego Narodzenia bez
"Kevina samego w domu" - dodaje Bierzyński. W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Raczek, krytyk filmowy: Nasze święta opierają się na powtarzaniu rytuałów. Co roku jest choinka, dwanaście potraw i karp. I choć już przy szóstym daniu mamy dość, a karpia tak naprawdę nie znosimy, to podporządkowujemy się tradycji. Powtórki w telewizji stały się również swoistym elementem rytuału.
Wśród seriali bezkonkurencyjne jest "
M jak Miłość", które wybiera 43 proc. Polaków. Ten wynik nie dziwi. "Dwójkowy" hit od kilku lat jest najchętniej oglądaną pozycją w czasie świąt. Wygrywa z najlepszymi amerykańskimi hitami. Zaskakujący jest za to lider w kategorii programów rozrywkowych. Otóż połowa z nas zasiadłaby przed telewizorami dla Kabaretu Tey
Zenona Laskowika i
Bohdana Smolenia.
Co prawda, 35 proc. chciałoby obejrzeć najnowsze przeboje kinowe. Ale telewizyjna publiczność od najnowszego Bonda czy trzeciej części
"Piratów z Karaibów" woli polskie produkcje. Zwycięzcą rankingu jest film "
U Pana Boga w ogródku", kontynuacja hitu "
U Pana Boga za piecem". Tomasza Raczka to nie dziwi. "Na hity zza Oceanu chodzimy do kina. Poza tym święta w wydaniu amerykańskim są dla nas czymś obcym, jak walentynki czy Halloween" - dodaje.
Piotr Fajks, szef TV 4: "W USA jedna ze stacji nadaje w czasie świąt ten sam film od ponad 30 lat i nikogo to nie dziwi. A propozycje, które wskazali Polacy, są kultowe, co oznacza, że oglądając
czy , nie czekamy na zaskakującą fabułę, bo doskonale ją znamy. Tu chodzi raczej o wspólne przeżywanie i współuczestniczenie. Zasiadając całą rodziną przed telewizorem, lubimy komentować: To moja ulubiona scena, cytować dialogi. To jak z bajkami dla dzieci, czasem jedną czyta się po 10 razy, bez obaw, że dziecku się znudzi" - dodaje.