Sorry ze znowu zasmiecam tu xD ale tak z ciekawostki do wszystkich fanek Alana - ile macie lat ;) ? Ja mam 13, lecz nie wygladam i ciagle slysze, ze "jestem nadzwyczaj rozwinieta intelektualnie jak na 13-nasto latke" to nie moje slowa :P No i coz , moze troche w tym racji xD
Pozdrawiam !
Sarah ;)
No prawie trafiłaś ;D
Nie chcąc dzielić łoża z tym człowiekiem, Deirdre wyskoczyła z pędzącego rydwanu i w wyniku upadku roztrzaskała głowę o skały.
Na grobach Naoisego i Deirdre wyrosły sosny, których pnie splotły się i rosły razem jak jedno drzewo...
Można płakać ;)
A tak w ogóle to przez tę upiorą historię z komputerem to miałam dziś w nocy "alanowy" sen ^^ (A może dzięki?)
Wiem, wiem, ze przez dwa :D
OD razu wiedzialam, ze to irlandzkie imie.
I wlasnie 'ee' nie pasowalo.
A ktoś tu jest normalny... ?
:)
Ach, nic wielkiego :)
Normalna sytuacja, że Alan był w Polsce i na ulicy rozdawał autografy, a potem odszedł. Z Rimą pod rękę... :(
Dziuekuje bardzo ;)
Ale w sumie to nic trudnego, irlandzki jest bardzo charakterystyczny?
Och jak na zawołanie właczyla mi sie Enya- Riverdance :D
Ach ta myzyka celtycka.. ;d
Odszedl z Rima? No nie gadaj!
Ja jak sie o jakis aktorach to dziwnym zmiegiem okolicznosci zawsze chodza ZE MNA pod reke haha^^
pamietam, ze jak bylam mlodsza snil sie Daniel Radcliffe :D
( 5 lat temu, a wiec moglam, teraz raczej hm. do podziwiania wole starszych ;] ) i byla taka sytuacj jak w Twoim snie. z innym zakonczeniem.
Właśnie tak :(
Taki dość realistyczny sen... (a mało kiedy takie w ogóle mam - co pech to pech). Dlatego mówię, że nic specjalnego ;D
No ale wszystko jeszcze przede mną i liczę na więcej... ;)
BTW, to nie wydaje wam się, że Radcliffe zrobił się ostatnio strasznie podobny do młodego Damięckiego?
Ja albo przez dłuuuuuuuuugi czas w ogóle nie mam snów, a jak już to dzień w dzień.
Ale każdy sen z Alanem jest specjalny, więc nie mów, że nie :D
( Pamiętam, że jak pierwszy raz oglądałam Titanica, miałam chyba z 5 lat śnił mi sie Leo Dicaprio. Oczywiście przyszedł do mojego domu i żyliśmy długo i szczęśliwie haha. Ale raczej we śnie byłam starsza ;] )
Masz racje, calkowicie sie zgadzam!
Ta kolor wlosow, fryzura, rysy twarzy i w ogole.. ;)
Dokladnie jak wyszedl Titanic to mialam 3, ale wtedy jeszcze nie ogladalam, dopiero jak wyszedl na video to z mama ( ona byla w kinie xD).
Chcialabym ogladnac ten film jeszcze raz, ale tak jakby po raz pierwszy^^
Ja za to to na "Romeo i Julii" pod koniec seansu tak się wczułam w film i rozryczałam, że zrobiłam z siebie widowisko, a końca filmu to już w ogóle nie widziałam... A potem szłam taka z czerwonymi oczami przez całe miasto LOL
Ale to było pierwszy i ostatni raz ;)
Wiem, gdzieś trochę wyczytałam :) Szkoda...
BTW, będę miała dla Ciebie coś więcej, bo mi się w głowie szufladka z napisem "Wycieczka do Skandynawii" odblokowała ;D
Może jeszcze dziś zdążę, teraz idę sobie... Możemy się spotkać później? :)
O to czekam niecpierpliwie!
Och Skandynawio xD
ja bede na pewno caly czas na kompie, moze z przerwa na film, ale spodziewaj sie mnie ( jak cos :D ) kolo midnight^^
Paa;**
A więc teraz specjalnie dla Midnight: ;)
Jak już wspominałam to wycieczka do Skandynawii była moim urodzinowym prezentem na 18-stkę od chrzestnych. Dana mi została szansa wyboru wycieczki do wybranego zakątka Europy... Z wiadomych względów moja pierwsza i jedyna myśl pofrunęła w kierunku Zielonej Wyspy ^^
Mój zapał został jednak natychmiastowo ostudzony przez:
1) brak w katalogu tego typu wycieczki. Szok!(doprawdy oburzające!!!) - jakby Irlandia nie była państwem europejskim albo była państwem tak nic nieznaczącym, że nikt o niej nawet nie słyszał...
2)pierwszą reakcję mojej chrzestnej: "A co ty tam chcesz oglądać? Przecież tam nic nie ma! Same kamienie i owce..." Co łączy się z powyższym ;)Taka świadomość w narodzie :(
{I muszę to tu powiedzieć, że gdy tylko otwarły się granice UE (a Irlandia jak wiadomo zrobiła to w pierwszej kolejności) i można było nieźle zarobić to Polacy dziwnym trafem "przypomnieli sobie" lub uświadomili, że w Europie jest taki kraj. W dodatku niektórzy nawet nie szanują szansy jaką im dano i możliwości lepszego życia i "opluwają" kraj, który dał im tę szansę...
Wiem, przemawia przeze mnie złośliwość, ale to dla mnie przykre i bolesne. I niestety prawdziwe...}
Do rzeczy jednak ;)
Musiałam się w końcu na coś zdecydować i wybrałam około 2-tygodniową wycieczkę po skandynawskich krainach. Wycieczka przeze mnie wypatrzona okazała się najdroższa z tych po krajach europejskich. Jak szaleć to na całego, co nie? ;)
Dodatkowo w 1998r. można by ją nawet uznać za snobistyczną [nie miałam takich intencji, żeby było jasne :)], ponieważ wtedy wyprawa za koło podbiegunowe i śnieg w środku lata to było coś...
Teraz to ludzie wędrują przez bieguny, wspinają się na Mount Everest, latają w kosmos, a przyszłości to chyba domek letniskowy na Księżycu ;D
Do tej pory nie żałuję tego wyboru, ale moje marzenie pozostaje niespełnione...
Tak to w życiu bywa, że to co jednym przychodzi tak łatwo dla innych wydaję się prawie nieosiągalne.
P.S. Popadam chyba dzisiaj w jakiś melanholijno-depresyjny nastrój ;)
c.d.n.
A więc jak na midnight przystalo- oto jestem ;)
Myślę, że gdybym kilka lat temu miała tyle lat co mam teraz i Polska nie byłaby jeszcze w UE to z pewnością w pierwszej kolejności wybrałabym właśnie wycieczkę do Irlandii. Później natomiast pomyślałabym o Nowej Zelandii i Skandynawii. NZ odpada, bo teraz wycieczka kosztuje ok. kilkunastu tysięcy, to wolę nie myśleć ile 10 lat temu.
Gdybym nie mogła pojechać do Irlandii z pewnością postapiłąbym tak jak Ty.
Nie myślałaś kiedyś, żeby wyjechać na stałe do Irlandii?
Podoba mi się bardzo to zdanie:
"Tak to w życiu bywa, że to co jednym przychodzi tak łatwo dla innych wydaję się prawie nieosiągalne."
Powiem szczerze, że Irlandią zaczęłam się interesować już po zwiedzeniu tego kraju, więc można powiedzieć, że tak, przyszło mi to bardzo łatwo.
Myśłałam i ciągle myślę nad studiowaniem w Irlandii, ale z drugiej strony ponoć poziom słaby.
Często mam taki nastrój ;)
Ale bardziej melancholinjo- releksyjny.
Tak bywa ;))
Myślę nieustannie, dniem i nocą, w każdej minucie mojego istnienia...
Lecz słaba jestem i zbyt mało w tym kierunku czynię ;)
I powtarzam sobie nawet "Zobaczyć Irlandię i umrzeć..."
Bo gdy spełni się już nasze największe marzenie to nam pozostaje?
Mam obsesję, taaak. I przyznaję się do niej ;)
Ja mam hm 4 najwieksze marzenie.
Znaczy duze, o! 4 juz nie beda najwieksze...
Czlowiek nie majac marzen zbyt wiele traci.
Myslisz, ze miliarderzy, majac doslownie wszystko sa szczesliwi?
Bo ja mysle, ze nie majac marzen sa nikim.
Kazde ich pragnienie zostaje natychmiast spelnione. Nie ma rzeczy niemozliwych. Zapragna leciec w kosomos? TROCHE pieniedzy i juz... Marzenia sa wyznacznikami naszego zycia.
Wszystko co robimy, to dazenie do ich spelnenia.
Najwiecej radosci nie sprawia samo spelnienie marzenia, lecz fakt i swiadomosc, tego, ze do wszystkiego dosziśmy sami i ze warto bylo czekac.
Och. Pewnie pozmyslalam.
Myślę, że nie ma ludzi bez marzeń. A ci bogaci co mają już wiele i tak zawsze będą pragnąć więcej i więcej... Aż może to przerodzić sie w obsesję :( A gdy już naprawdę zabraknie im marzeń (czytaj zachcianek) do spełnienia wtedy życie staje sie puste... Skąd niedaleko do tragedii.
Ciąg dalszy właśnie następuje... Żebyście nie pomyślały sobie , że tylko się chwalę wycieczką (jak jakaś nie przymierzając snobka), a po nic nieznaczącym wstępie nic więcej godnego uwagi już nie napiszę ;D
A więc teraz specjalnie dla Midnight jako spóźniony prezent świąteczny i na poprawę samopoczucia... (wiem - powtarzam się) Do rzeczy zatem... Wymienię tu to co jeszcze pamiętam.
Pierwszą najbardziej urzekającą rzeczą dla mnie w Skandynawii były oczywiście same krajobrazy. Pejzaże poprostu jak bajki lub z obrazu...
Cała ta nieskażona przez cywilizację przyroda. Cudo!
Góry - skaliste i posępne lub łagodne szczyty pokryte śniegiem. Na jedną z mniejszych to nawet chciałam wejść: " Chodźmy, tak szybciutko wejdziemy w godzinkę lub dwie!" Ale ja głuuupia byłam... ;D Okazało się potem, że dojście do samego podnóża owej "górki" zajęło godzinę... ;DDD Śmiejcie się śmiejcie, ale wiele jest takich przypadków, gdy ludzie nie obeznani z górami wybierają się zdobywać szczyty, a potem często kończy sie to tragicznie... Ja miałam szczęście , że szybko i skutecznie odwiedziono mnie od tego pomysłu i jestem tu dziś z wami ;)
Ciągnące się setkami kilometrów tereny parków narodowych a tam tylko skały, głazy i podłoże z kamieni oraz rosnące karłowe drzewka (głównie małe i urocze brzózki) No i wodospady... Większe lub mniejsze spadające wąskim strumykiem lub tylko lekką mgiełką tuż przy samej drodze naszego przejazdu...
Rwące rzeki i strumienie z lodowatą i krystalicznie czysta wodą. W nich widywaliśmy łowiących łososie wędkarzy. Ponoć najsmaczniejsze i najbardziej cenione przez smakoszy łososie pochodzą właśnie z jednej z norweskich rzek (Alta chyba?). I rzeczywiście mając nocleg w miejscowości w pobliżu tej rzeki mieliśmy okazję skosztować tego specjału. Wyborne! A w dodatku można było się najeść do woli... ;)
Niesamowite - jak ja to nazywam - "skalne jezioro". Było tu właśnie u podnóża góry, na którą chciałam wejść. Całe jego brzegi i dno było jakby wyłożone skalnymi płytami. Żadnego piasku, roślin tylko te skały na dnie i przejrzysta woda...
Ogromne połacie lasów, a przejeżdżając przez te ostępy napotykaliśmy zwyczajnie kroczące przez drogę i nie mające najmniejszego zamiaru ustąpić łosie lub reny. W lasach Finlandii grzyby w ogromnej ilości i wielkości jakiś mutantów, bo jest zbyt mało ludzi, by je wyzbierać ;)
Stada reniferów wraz z młodymi widziane w oddali lub także znienacka przebiegające nam drogę.
Sam fakt przekroczenia koła podbiegunowego był niesamowitym przeżyciem (dostałam certyfikat):D A w pobliżu sklepiku z pamiątkami zaobserwowaliśmy dziwny zwyczaj układania stosów (piramidek) z kamieni. Jak nam wytłumaczono ułożenie takiego stosu miało sprawić, że spełni się nasze marzenie ^^ [My z wycieczką nie mieliśmy niestety tyle czasu] :( I jak się później dowiedziałam im większy stos tym lepiej... Czyli rozmiar miał tu znaczenie ;DDD
Cała ta egzotyka dla nas typu śnieg w środku lata (byłam na przełomie lipca i sierpnia). Co prawda w Polsce panowały wtedy wyjątkowe upały, ale na wycieczce za kołem polarnym było jeszcze goręcej. :D A co najbardziej nieprawdopodobne to to, że jednocześnie w tym gorącu leżał sobie śnieg w przydrożnym rowie... Rozumiem szczyty górskie, ale żeby coś takiego? Niesamowite!
Wyprawa na Przylądek Nordkapp jako punkt kulminacyjny wycieczki. To najdalej wysunięty na północ punkt Europy (choć trwa o to spór i inni twierdzą, że ich wyspa, ale jest tak przyjęte). Więc po upałach panujących wcześniej tu trzeba było przechadzać się w zimowych kurtkach, czapkach i rękawiczkach. Hi! Wyglądaliśmy jak bałwanki (w środku lata to takie nierealne). No i najważniejsze, że nas o tym poinformowało biuro podróży, bo inaczej byłoby krucho... :DDD Nordkapp to wysoka na 300 metrów skała, z której urwiska mieliśmy ujrzeć wspaniały i niesamowity widok na Morze Arktyczne. Niestety była tylko niesamowita mgła! LOL A powiedziano nam, że zdarza się tu ona niezwykle rzadko... Tak więc główna atrakcja wycieczki wzięła w łeb! To chyba wpływ mojego "szczęścia" ;DDD Co gorsze mgła rozwiała się na parę minut i było wielu szczęśliwców, którzy ujrzeli widok ze skały, ale ja w tym czasie musiałam akurat robić zakupy w sklepie z pamiątkami... Wrrrr! Po prostu jak pech to pech! ;D
Wioska Świętego Mikołaja leżąca na samym kole podbiegunowym. (na tej cieniutkiej kreseczce na mapie)Z mikołajem to nawet tam dla dzieci nie zachowywali odrobiny pozorów, bo można było sobie dać zrobić zdjęcie w chacie przy kominku ale bez samego mikołaja, który nie zaszczycał swoją obecnością i już wtedy dodawano go komputerowo. Skandal! :DDD Wstydziliby się robić coś takiego dzieciom... ;D Co do dzieci piszących do mikołaja to jak się okazało na wielkiej tablicy było umieszczane skąd najwięcej w danym roku (z jakiego państwa) przychodzi listów. I wiecie co? Nie chce teraz skłamać ale wydaje mi się , że Polska była na pierwszym miejscu!! A jak nie było to 1 to na pewno 2 zaraz za Japonią - o ile znowu dobrze pamiętam ;)
Hodowla psów husky w mikołajowej wiosce. Tam mnóstwo uroczych psów, u których normalką jest, że mają przeważnie jedno oko niebieskie, a drugie zielone czy brązowe :D
Cała roślinność rozkwitająca w jednym momencie i czasie. To co u nas kwitnie od wiosny do jesieni tam musi zdążyć wydać owoce i nasiona w czasie krótkiego 2-miesięcznego lata...
Białe noce - dla mnie coś wspaniałego. Wyobraźcie sobie słońce świecące jeszcze długo wieczorem i zachodzące o północy... {[czyli około midnight ;D] Niesamowita sprawa i przeżycie ^^
Wycie wilków po północy za kołem podbiegunowym. A mieszkaliśmy w małych drewnianych domkach na odludziu ;) Ja zafascynowana wsłuchiwałam się w ten skowyt, a co poniektórzy nie mogli spać całą noc trzęsąc się ze strachu... Co najlepsze, jak sie okazało potem , to to, że nie były to jak wszyscy myśleli wilki tylko husky z okolicy. ROTFL
Urocze kolorowe (przeważnie niebieskie lub czerwone) drewniane domki, napotykane raz na 100 lub 300 kilometrów... I cała ta panująca w powietrzu cisza i niezmącony spokój ^^
Poza tym cała kultura i historia Wikingów (szczątki łodzi, dawne stroje itp.) i zdobywców biegunów. Jeśli mielibyście tylko okazję pojechać to gorąco polecam! :D
Z wycieczki zapamiętałam ponadto:
1) horrendalne ceny, gdzie w 1998 roku chleb kosztował około 16 zł, a 4 gałki lodów jeszcze więcej. Czyli horror dla wycieczkowiczów ;D
2)pyszne i dziwne jedzenie. Mieliśmy wykupione tylko śniadania (typowy szwedzki stół)i potrafili tam podawać ze 20 różnych potraw, między innymi truskawki z bitą śmietaną (tak od rana - niesamowite!) :D Wielu nie spróbowałam, bo albo już nie mogłam (nie załapałam sie na szynkę z renifera), albo nie wiedziałam co to jest a nie miałam ochoty się przekonać, bo wyglądało co najmniej dziwnie i podejrzanie ;D
3) zakupy tamtejszej ludności. Ze względu na ich dłuuuugie zimy, wieczne ciemności i ogromne odległości do sklepu czy czegokolwiek widziałam w markecie np. całą(!) mrożona nogę (chyba owcy) :D U nas byłby to szok i nie do pomyślenia...
4) wygląd tamtejszych kobiet... OMG! Większość z nich ważyła chyba ze 150-200 kilo!!! Chciałam nawet jako dowód dla rodziny zrobić zdjęcie którejś z nich, ale nie wypadało tak stanąć i yyyyy... pstryknąć. Bo mogłoby się to dla mnie jeszcze źle skończyć LOL Nie wiem skąd to się u Skandynawek bierze - chyba z wiecznych ciemności, braku lepszych zajęć, mroźnych zim i zimowej depresji... Nieważne.
5)sufit spadający mi na głowę (co opisałam w innym poście). Teraz tak sobie myślę, że trzeba było urządzić kierownictwu hotelu karczemną awanturę, pozwać ich, czy zażądać ogromnego odszkodowania... Ale wtedy byłam chyba zbyt oszołomiona po tym suficie, by o czymkolwiek innym pomyśleć... ;DDD
6)dłuuugą jazdę przez pustkowia i lasy, czasami 12-13 godzinną od jednej miejscowości do drugiej (jak wiadomo rzadko napotykanej) i noclegi w autobusie :D
7)pewnego jubilera, który na każdym półgodzinnym postoju
(a robiliśmy postoje średnio co 2-3 godziny) rozmawiał przez komórkę! Myśmy tylko zastanawiali się ile wyniesie jego rachunek, bo trzeba pamiętać, że był to rok 1998, czyli dopiero początki szału i mało kogo było na komórkę stać , nie to co dziś ;), a poza tym to jeszcze dochodził roaming!!!
8) charakterystyczne i bardzo zabawne swetry w gwiazdki-śnieżynki, czy inne renifery :D
9)niespotykane pustki na ulicach... Wiem, że to małe państwa pod względem liczby ludności, ale żeby w samych stolicach świeciło pustkami???
10) nieustanne remonty dróg i rozkopane ulice, ale nie ma się co dziwić, w końcu mają tylko to krótkie lato, gdy ziemia przez parę miesięcy nie jest zamarznięta :)
11) dziwnie miękką wodę w Finlandii, którą długo nie dało się zmyć mydła, bo była jakaś taka śliska... A kawa na niej przyrządzana była wprost paskudna :(
12) strome podjazy i zjazdy drogami przyprawiającymi o szybsze bicie serca...
13) liczne skocznie narciarskie w wyciętych w zboczach gór połaciach lasów. Wszystko związane z nartami to ich sport narodowy :D
14) prawdziwych Eskimosów wypasających stada reniferów, a latem sprzedających ich skóry (a także wyroby z nich) i suszone mięso (głównie reniferów, ale też ryb). Sama nie próbowałam, bo sam zapach był wyjątkowo ohydny - zwłaszcza ryby. ŁE!
15) wioskę-skansen Wikingów w Lillehammer - kościółki w stylu kościoła Wang w Polsce (zresztą skandynawskiego) i dziesiątki drewnianych domków w przepięknym otoczeniu. I dziwne dachy - łupki ze skały albo mech i zasiana trawa - chyba jakaś specjalna, a nie normalna - nie wiem ;)
16)przygodę z promem, której nie zapomnę do końca życia... Prom mieszczący tak 5-7 tysięcy ludzi ( wchodzili na pokład chyba z 1,5 godziny) i nasze kajuty. Małe 2 na 3-4 metry (w tym 4 łóżka) z maleńką łazienka. To jeszcze dałoby się przeżyć. Co gorsze, to nie było żadnych okien tylko zimna blacha. A po przyłożeniu do niej ręki wyczułam fale uderzające o burtę....... I jak się dowiedziałam znajdowałam się właśnie na 2 pokładzie promu (liczyły się od dołu). Pierwsza była maszynownia, dlatego dodatkowo pod stopami poprzez drżenie wyczuwalna była praca silników... Jakby i tego było mało to dowiedziałam się, że nad nami są jeszcze 2 pełne pokłady wagonów kolejowych i ciężarówek... Jakby nie można ich umieszczać nad maszynownią, a dopiero potem ludzi!!! Po prostu SKANDAL, gorzej niż na Titanicu w trzeciej klasie, bo tam nie zakwaterowano ich 7 pokładów pod powierzchnią wody i były okna!!! Jak spojrzałam na zegarek, to tak się dziwnie złożyło, że była akurat godzina, o której Titanic uderzył w górę lodową... A my mieliśmy tam spokojnie nocować pod tymi pociągami. "O nie! Nie ma mowy, że tam zostanę chociaż minutę dużej...!!!" Wyskoczyłam jak oparzona z kajuty i popędziłam, by jak najszybciej znaleźć się nad powierzchnią wody ;D Resztę nocy spędziłam na pokładzie... Żeby było "śmieszniej" to wypatrzyłam tylko KILKA szalup ratunkowych. Mówię wam, gorzej niż na Titanicu... ;DDD Przysięgłam sobie, że jak przeżyję to już więcej nie wsiądę na prom, przynajmniej nie na taki! ;DDD
Łooho maj dir Joanno ales mnie zaskoczyła :D
Jesteś genialna, powiedz sama to wszytsko napisałaś?
Uwielbiam Cię :D
Zageiłąś mnie trochę, bo teraz ile był nie odpisałą to i tak będzie mało!mało!
Jestem zaskoczona, że po 9 latach pamiętasz takie szczegóły ;D
Ale z drugiej storny kto by nie pamętał o takich cudownych chwilach..
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo, bardzo Ci zazdroszczę!
Po takiej wycieczce już nic by mnie nie zachwycało!
Właściwie opisałaś tyle rzeczy, że nie jestem w stanie odpisać.
Skandynawia od zawsze mnie fascyonawała, ale teraz moja fascynacja przeradzająca się w pasję sięgneła zenitu! ( koła podbiegunowego xD )
Ile ja bym dała, żeby zobaczyć wioskę Wikinkó, Eskimosów, Białe Noce i co niewątpliwie byłoby dla mnie jako wielkiej miłośniczki skoków narciarskich największa atrakcją skocznie! :D
i jeszcze gdyby akurat odbywały się treningi lub LG :D
I ta wioska Św. Mikołaja..Powiem szczerze, że nigdy nie wysłąłąm tak ' na serio' listu do niego.
Jedynie nie zazdroszczę przygody a'la Titanic i ominięcia widoku z Przylądka Północnego... Nasz wrodzony talent, tak :D ?
Mogłaś zrobić zdjęcie tych kobiet :D
Jeśli mówisz, że one wszystkie takie ' przy kości' to mam szansę u jakiegoś przystojnego Norwega haha :D ?
Wybacz, ale już skończę...Termometr znowu wariuje i wskazuje 38,5 stopnii^^
Ale oczywiście poczekam na odpowiedź :D
Genialna? Za co? - za zwykłe opowiadanie??? :)
Myślisz,że mi to ktoś pisał? LOL Za kogo Ty mnie uważasz, moja droga? ;)
Treningów byś nie zobaczyła bo to lato było... :D
Ze zdjęciami kobiet to nie ryzykowałam, żeby nie "zarobić" przypadkiem w zęby... ;DDD
Nie wiem czy Norwegowie lubią te swoje kobiety, lecz szanse z twoją egzotyczną urodą [w stylu Bollywood ;)] to na pewno byś miała... ;D
Życzę zdrowia maj dir! :)
Genialna, przynajmniej moim zdaniem, ja bym wszystkiego nie zapamiętała, a co ważniejsze nie ujęłabym tego w tak zgrabny sposób.
W lecie jest Letnie Grand Prix :D
Treningi byłyby na pewno :D
I skoczkowie bez koszulek...Ach ta moja gorączka :D
Pocieszyłaś mnie haha :D
Dziękuje bardzo ;** Ty też się trzymaj i nie choruj! ;D00
A więc dziękuję :)
Po 9 latach to byłoby trudno wszystko zapamiętać ze szczegółami, więc to co opisałam musi ci wystarczyć... Ale jak widzę nie narzekasz ;D
[Przecież pisałam, że chcę to wszystko dobrze sobie przypomnieć i zgrabnie ująć w zdania ;)]
Wiele z tego co robię staram się czynić dokładnie i powoli - choć to czasami niewskazane, np. takie pisanie postów jak już pewnie zauważyłaś ;D W poszukiwaniu perfekcjonizmu przydałoby mi sie więcej spontaniczności... :( Ale jak czytałam to częsta "choroba" u jedynaków ;D
Trzymaj się ciepło i jak najszybciej zdrowiej :***
Racja, racja. Rzadko narzekam i wybrzydzam ;p
choc zdarza sie ;d
A ja wrecz przeciwinie.
Wszystko spontanicznie. bez zadnego przemyslenia, ani niczego w tym stylu.
Brak spontanicznosci? Powiedzialabym, ze zalezy to od konkretnego czlowieka, a nie od tego czy ma rodzenstwo.
Dzieki dzieki:*
Chodziło mi o perfekcjonizm ;)
Widzę, że jesteś i się cieszę :) Lecz jeszcze w tej gorączce dorobisz się jakiejś gorszej choroby jak Marianne z "RiR" a wtedy przyjdzie po ciebie Alan... ;D
Ładne mi tylko! ;)
BTW, to usunęli ten temat, gdzie pisałam o katolickim LO a chciałam tam jeszcze dopisać parę ciekawych rzeczy... ;D
Chyba nie z mojego względu (to tam było to o księżach i uczennicach, czy się mylę?)tylko tematu o napisach do "Rasputina". Pewnie dlatego, ale teraz nie mam gdzie dopisać... ;)
Ja nie wiem co oni sie uwziali na te napisy. ech.
Tak, tam bylo o ksiezach :D:D
Nie dopisuj, kiedy samo z siebie wyplynie :D
Tak i nic takiego o napisach przecież nie padło, w innym temacie to i owszem ;D
Napiszę te rewelacje może dzis po południu lub wieczorem, czyli jak zwykle... ;)