Magdalena Koleśnik

7,5
5 774 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Magdalena Koleśnik

Rola "Monii"

użytkownik usunięty

Koszmarnie irytująca postać. Przez cały film miałam wrażenie, że pojawiała się na ekranie tylko po
to, żeby pokazać kontrast między jej histerią a pięknym opanowaniem Zośki.
Ale aktorka piękna.

Według mnie zagrała jednak dobrze... szczególnie te sceny po śmierci Rudego.. :(

użytkownik usunięty
ZombieFreaker

Ależ oczywiście, że zagrała dobrze. W żaden sposób tego nie neguję. Jednak jej postać mnie tak denerwowała, iż z chęcią wyrzuciłabym ją z całego filmu.
A scena po śmierci Rudego przepełniła czarę goryczy. Mężczyźni oczywiście milczą, a tu wpada rozhisteryzowana baba... Okropne.

To akurat nie było najgorsze... --> jak wpaliła na Zośkę z pistoletem (y)

No właśnie, milczą. I prawie żadnych emocji, chociaż umiera ich przyjaciel, druh. Dziewczyna była autentyczna, wiele osób właśnie tak reaguje na śmierć bliskiej osoby, wydaje im się, że krzykiem ją obudzą...

użytkownik usunięty
NIKA002

Czy osoba, która nie okazuje emocji poprzez krzyki nie cierpi? Może wręcz przeciwnie - przeżywa to głębiej, w zupełnie inny, może nawet większy sposób?
Zostałam wychowana przez mężczyznę, nikt nie uczył mnie okazywania emocji w taki sposób jak Monia. Dla mnie to milczące, pełne bólu spojrzenie było o wiele wymowniejsze, niż rozpaczliwe, nic niewnoszące krzyki. Zośka przeżywał to w inny sposób - mógł się wydawać chłodny, ale on po prostu wewnątrz przeżywał całą sytuację. Wypadł o wiele autentyczniej imho.

"Przez cały film miałam wrażenie, że pojawiała się na ekranie tylko po
to, żeby pokazać kontrast między jej histerią a pięknym opanowaniem Zośki." Może rzeczywiście właśnie po to tam była. W końcu każdy jest inny i nie można powiedzieć, jaka osobowość jest lepsza lub gorsza
.

użytkownik usunięty
NIKA002

Osobowość która chowa emocje tak jak Zośka, jest znacznie lepsza. Przynajmniej nie irytuje tak strasznie jaka ta kobieta.

To chyba oczywiste, że wpadła w histerię, wiedząc co przeżył ktoś, kogo kochała

ZombieFreaker

Moim zdaniem właśnie źle zagrała, ale jest ładna, a nawet bardzo.

Mnie również Monia irytowała, ale zdecydowanie duży plus za scenę w której wpadła do mieszkania Hali i Zośki i zaczęła na niego krzyczeć, po czym podsumowała, że Rudy by go nie zostawił i wyszła. Jak raz w tym momencie przyznałam jej rację :)

użytkownik usunięty
princessofall

Ta scena była bardzo dobrze uwarunkowana psychologicznie. Także strasznie mi się podobało, chociaż nie zgodziłam się z Monią :c

Naprawdę irytowała Cię Monia, która ukazała w sposób godzien podziwu dramat dziewczyny, po stracie ukochanego chłopca? Wyrzucacie jej emocjonalność, przesadne okazywanie uczuć, jednak każda osoba ukazuję swe emocję w inny sposób, jedni milczą, jątrzą rany w duszy, natomiast pozostali - chociażby Monia - jawnie manifestują wszystkie swe uczucia, doznania etc. Mnie osobiście spodobała się scena śmierci Rudego, podczas której jego dziewczyna zareagowała tak żywo, prawdziwie; niektórzy mówią, że przesadnie. Według mnie nie, albowiem nie wyobrażam sobie swego zachowania w momencie, gdy zobaczyłaby swego kochanego chłopaka, miłość mego życia, martwo leżącego na stole...
Mnie natomiast do szału doprowadzała rozhisteryzowana Hala, tj. dziewczyna Zośki. Oprócz jej ogromnej płaczliwości zauważyłam również kolejne negatywne cechy. Czy zauważyłyście, żeby ona mówiła - oczywiście w przypadkach gdy nie płakała histerycznie, a było mało takich momentów - lub wspierała w jakiś sposób Zośkę? Bo ja niestety nie, nie wiem, czy z nieuwagi, czy ze względu na to, że takich scen zwyczajnie nie było. Podsumowując, Hela została ukazana w okropny sposób, płaczliwa, głupiutka i wiecznie lecąca do łóżka swego chłopaka dziewucha, którą nic poza samą sobą nie interesuje. Nic dziwnego, że środowisko osób, które w jakiś sposób są związane z tymi bohaterami, jest zwyczajnie oburzone przedstawieniem dziewczyny Tadeusza w tak nieprawdziwy sposób.

użytkownik usunięty
KareninaAnna

Monia mnie irytowała właśnie ze względu na manifestowanie swoich uczuć. Zdaję sobie sprawę, że każdy odbiera tragedie inaczej, ale... Nie, miałam ochotę wyjść z kina, kiedy tylko pojawiała się na ekranie. Ale zaznaczę - aktorka zagrała dobrze, postać była realistyczna. Chociaż nie mogłam jej znieść, nie kwestionuję tego.
Btw, nie nazywałabym Rudego miłością jej życia.
Hala to zupełnie inna para kaloszy. Dziewczę było tak samo rozemocjonowana jak Monia, tylko że w o wiele gorszy sposób. Nie denerwowała mnie tak bardzo ze względu na niezbyt długi czas występowania na ekranie, ale trzeba jej przyznać, że jako postać, osoba była zwyczajnie nieciekawa i pusta. Jak Monika mnie denerwowała wybuchami i płaczem w "złych momentach", tak Hala... Moment, w którym zaczyna całować Zośkę, który cierpi po stracie przyjaciela, bo przecież NA PEWNO tak odwróci jego uwagę od śmierci Rudego.
Ogólnie bohaterki kobiece w "Kamieniach..." są bardzo słabo wykreowane (poza matką ofc). Widać, że aktorki starają się robić wszystko, by coś z nich wykrzesać, ale... czasami się nie da. Rozumiem, iż miały stanowić tylko dodatek do "męskiej" historii, lecz czy nie dałoby się nadać im jakiegoś... charakterku? Monika jeszcze coś tam przejawiała, ale też bez rewelacji imo.

Ilu ludzi, tyle różnych opinii, prawda? Mnie z kolei podobała się jej żywa, bardzo prawdziwa postać, od której biła miłość do Rudego. Cóż, można się spierać w kwestii tego, czy to było zauroczenie, czy prawdziwa miłość, aczkolwiek widząc jej smutek, rozpacz i stopniowo ogarniający szał po śmierci Rudego, jestem skłonna uwierzyć, iż było to prawdziwe, silne uczucie.
Hala, Hala, Hala, no nie, stanowcze, zdecydowane NIE. Przede wszystkim do roli według mnie nie pasowała aktorka, która miała ciężką, "mocną" urodę, tak bardzo rożną od mojego wyobrażenia o Hali, jako delikatnej, subtelnej młodej dziewczynie. Następnie, jednak co muszę przyznać z ciężkim sercem jest to wina scenariusza - jej postać została wykreowana i przedstawiona w niewłaściwy sposób. Naprawdę zawiodłam się na tej postaci. Według mnie Hala powinna być ciepła, troskliwa, a przede wszystkim zaufana i służąca radą i wsparciem swemu chłopcu. Natomiast to, co otrzymaliśmy od reżysera zdecydowanie różni się moim wyobrażeniem o niej, ale oczywiście to tylko moja opinia. ;)

KareninaAnna

Nie wiem czy widziałaś może zdjęcie prawdziwej Hali Glińskiej? Można ją zobaczyć w książce Barbary Wachowicz. Wcale nie miała delikatnej, subtelnej urody chociaż trudno też mówić o jakimś podobieństwie pomiędzy nią a Sandrą Staniszewską. Mnie się akurat podobało, że reżyser postawił na aktorkę o niebanalnej, niecukierkowej urodzie.
Czytałam też wywiad z aktorką, że od początku koncepcja postaci Hali była absolutnie niefeministyczna, to miała być kobieta wiernie stojąca u boku swojego mężczyzny i będąca praktycznie cieniem Tadeusza. Hala niczego dla siebie nie oczekuje, niczego nie wymaga, niczego nie żąda - tak opisywała ją aktorka. Chce tylko, żeby "Zośka" pozwolił jej przy sobie być.
Dla mnie obie panie, Monia i Hala, były w filmie stratą czasu i niczego do niego nie wniosły ale aktorki winię za to najmniej. Skoro postanowili (reżyser i scenarzysta) już wprowadzić je do filmu - kosztem np. Alka - to przynajmniej mogli wyposażyć je w bardziej sympatyczne lub ciekawe osobowości. Choć mnie osobiście Hala raziła mniej niż Monia, która sprawiała wrażenie naćpanej od początku do końca.

Arya_2

A mnie Hala doprowadzala do rozpaczy! Monia wlasnie byla taka niefeministyczna i stojaca za swoim mezczyzna...Hala byla jakas ... wulgarna , taka bardziej meska wlasnie. Ja w niej kobiecosci nie widzialam. Co innego Monia... Zupelnie odwrotnie odczuwalam te postac.

kasiak1983

Sęk w tym, że Halę - pomimo wszystkich irytacji związanych z jej postacią - widziałam jednak u boku "Zośki". Jej ciężka uroda mnie intrygowała, egzaltacja wkurzała, ale do pewnego stopnia jej wierzyłam.

Monia natomiast nijak nie pasowała mi do "Rudego" ani osobowościowo, ani wizualnie. Śliczna w chłodny sposób, poza tym wyglądała na rozhisteryzowaną, rozkapryszoną damulkę z pretensjami, na dodatek wiecznie podminowaną. "Rudy" natomiast był bystrym, dowcipnym chłopakiem, ujmującym prostotą i ogólną 'pozytywnością". W żaden sposób nie potrafię wyobrazić ich sobie razem (mówię cały czas o filmowej wersji, nie o prawdziwej Marynie Trzcińskiej i Janie Bytnarze). Co mieliby razem robić? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to ona leży na kanapie i piszczy, a on się miota: a to zasłoni firankę, a to ją odsłoni, radio jej włączy, albo wyłączy, buciki jej ściągnie, albo po krople na uspokojenie dla niej skoczy. I tak przez cały dzień ;-)

Arya_2

Nie, ja w ogole nie odnioslam takiego wrazenia. Przyznam, ze jestem zdziwiona. Chyba obejrze film jeszcze raz. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
KareninaAnna

Zareagowała przesadnie i ogólnie była strasznie irytująca. Sam widziałem w życiu reakcję na śmierć bliskiej osoby, i uwierz mi że nie była ona taka.

Czy reakcja na śmierć bliskiej nam osoby może być nadto przesadna? Według mnie nie. Nie istnieje granica naszego cierpienia, ponieważ jest ono tak bardzo niezgłębione i każdy odbiera je na swój własny, indywidualny sposób. Zapewne rola Moni została tak wykreowana, aby właśnie w wyrazisty i dosadny sposób wyrażała swoje wszelkie uczucia, emocje etc.

użytkownik usunięty
KareninaAnna

Wiele osób to denerwuje, film nie ma denerwować. Są także twardsze osoby, które się tak nie drą i załamują od razu, takie osoby bym wolał widzieć na ekranie, bo to godne podziwu i współczucia. Osoba która cię irytuje, niestety już trudniej te współczucie wzbudza.

Owszem, film nie ma denerwować, ale jego nadrzędnym zadaniem jest wzbudzanie emocji w odbiorcach. W tej kwestii film mnie nie zawiódł, ponieważ jego obejrzenie wzbudziło we mnie silne, jednak dość mieszane uczucia, z jednej strony bowiem pojawiały się momentu, gdy pomimo dezaprobaty widowni nie potrafiłam powstrzymać śmiechu, natomiast przez większą część projekcji filmu czułam po prostu współczucie i bezradność wobec wydarzeń przedstawionych przez reżysera. W tym wypadku film się sprawdził, nie zawiódł mnie, a co najważniejsze, skłonił do pewnych refleksji, nie tylko na temat naszego współczesnego życia, ale również doli tych młodych ludzi, którzy codziennie, bez względu na rodzinę, przyjaciół i swe miłości, szli na stracenie, po to, abyśmy my mogli dziś spokojnie i normalnie żyć.
Fakt, iż irytuje Cie rola Moni świadczy jedynie o tym, że sam jesteś człowiekiem, który trzyma na wodzy i kontroluje wszystkie swe emocje. Może to i nawet lepiej, że są jeszcze tacy ludzie. Jednak nawet oni w chwilach, gdy wali się ich maleńki, prywatny świat muszą zareagować, niekoniecznie wrzeszcząc i wyklinając niesprawiedliwość tego wszystkiego, jednak zawsze ten sposób jakiś jest. Jednakże są również ludzie, którzy po prostu nie potrafią tego zdusić w sobie i muszą w jakiś sposób podzielić się z tym innymi, wykrzyczeć to światu. I do takich właśnie ludzi należy Monia, dziewczyna którą ujrzeliśmy w tym filmie. Wielu ma jej to za złe, ja natomiast nie. Nie neguje Waszych opinii, ale po prostu próbuję je zrozumieć.

Postać dobrze zagrana, ale wkurzała. Była najbardziej irytującą postacią w filmie. Wcale nie jest taka piękna, bez przesady, po za tym nie pasowała do Rudego..

irreply

A kto według Ciebie pasowałby do Rudego ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones