Sergio LeoneI

8,9
5 725 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Sergio Leone

Nie przepadam za nim

użytkownik usunięty

Miał propozycje wyreżyserowania Ojca chrzestnego , ale odmówił , bo wedłóg niego scenariusz był nie ciekawy. To mnie zdenerwowało, mógł przyznać że się boi i nie podoła.
Dał temu dowód kręcąc o wiele słabszy film gangsterski Dawno temu w ameryce

Muahahahhahahahhahahhahahahhahahhahahahhahahahhahahhahah

kucuser

Jak chce się bronić wielkiego reżysera takimi żałosnymi ripostami, to może lepiej sobie darować.

NickError

Nadal przeżywasz poprzednią dyskusje?? Może tak po prostu wrzuć na luz.
Ja tu nikogo nie bronie ani nie ripostuje, śmiać mi się chciało.

kucuser

Dość często siedzę na forum filmwebu i tyle. A z naszej dyskusji chyba nie dałoby rady wyciągnąć nic więcej, niż już obaj tam napisaliśmy.
Sergia Leone uważam ze geniusza, ale nie lubię tego typu odpowiedzi.

I nie zgadzam się, że Leone nie podołałby czemukolwiek.

NickError

Skoro go uważasz za geniusza, to mógłbyś powstrzymać się od pisania w co drugim swoim poście, że Leone bez tego tamtego czy innego nic by nie nakręcił czy też ciągle na wszystkim się wzoruje.
Bo w ten sposób to atakują raczej anty fani.

kucuser

Może po prostu nie patrzę na niego jak na boga. Np. "Garść dynamitu" to co najwyżej udany film, więc nie będę go wychwalał dlatego, że nakręcił go Sergio Leone.

NickError

Gdybym uważał Sergio za boga to każdy z jego filmów miałby u mnie 10.
Ja uwielbiam styl włoskiego reżysera, to twardość świata, cięte dialogi, czarny humor, wykorzystanie muzyki non stop, twarde kreacje aktorskie, zero słodzenia, spora dawka kiczowatości i te przerysowane postacie.
Do tego można dorzucić jeszcze długie soczyste ujęcia, czy bardzo sprawny często przyśpieszający montaż i na sam koniec budowanie ogromnego napięcia, ahh i te zbliżenia na twarze.
Powiem szczerze przed Leone w ogóle nie lubiłem tego typu filmów, on zmienił mój gust.
I akurat tak się składa że każdy jego film który zobaczyłem trafia do mnie bardzo mocno.
Widzisz Garść Dynamitu dla Ciebie może być co najwyżej udanym filmem, a ja za takowy uznam Ojca Chrzestnego.
Najważniejsze jest żeby się trzymać własnego systemu oceniania, nie ważne jak pokręcony by on nie był.

użytkownik usunięty
kucuser

Ja poprostu nie uważam go za geniusza . Dla mnie jest tylko przeciętnym reżyserem. Zapraszam na mój blog o westernie. Pozdrawiam

kucuser

Też lubię te długie ujęcia, szybkie zbliżenia twarzy i eksplozję emocji w finale. Podoba mi się jego wizja Zachodu. Nie jest ona z pewnością realistycznym przedstawieniem tamtych czasów, jak niektórzy próbowali gdzieś pisać, ale na pewno można się w tym wszystkim zakochać. Swoją drogą myślę, że każdy dobry reżyser westernów powinien mieć jakąś wizję świata, który przedstawia. Dlatego filmy Forda, Hawksa, Leone, Manna czy choćby Davesa, są tak różne od siebie, a jednocześnie ciekawe. Tego mi brakuje przykładowo w filmach Johna Sturgesa. Kręcił solidne kino akcje, ale czasem trochę bezpłciowe.
W ogóle pewnie mało kto wiedziałby o istnieniu spaghetti westernów, gdyby nie Leone.

użytkownik usunięty
NickError

Dla mnie Sturges jest na 3 miejscu w ulubionych reżyserach westernu. W westernach Leone nie lubię beznadziejnej scenerii i "nieśmiertelności" głównych bohaterów. Są ukazywani jako herosi z nadludzką umiejętnością. Między innymi w tych dwóch rzeczach klasyki są o niebo lepsze. Leone może i miał wizję dzikiego zachodu ale nie jest ona zbyt pociągająca , chociaż jego filmy też mają u mnie plusy pod niektórymi względami .

"Są ukazywani jako herosi z nadludzką umiejętnością. Między innymi w tych dwóch rzeczach klasyki są o niebo lepsze. Leone może i miał wizję dzikiego zachodu ale nie jest ona zbyt pociągająca " może lepiej skończ te wywody, bo nijak to ma się do faktów. Jesteś chyba jedyną osobą na świecie, która tak uważa.. albo która uważa tak bo nie wie za bardzo co ogląda i czym charakteryzuje się ten gatunek, to tak jakbym czepiał się Lucasa, że w Gwiezdnych Wojnach umieścił.... gwiezdne wojny... potyczki... starcia... no i te miecze świetlne.. a ten post "Muahahahhahahahhahahhahahahhahahhahahahhahahahhahahhah ah" jest jak bardziej na miejscu niż "zwykła" rozmowa w której ktoś starał by Ci się co kol wiek wytłumaczyć.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Muahahahhahahahhahahhahahahhahahhahahahhahahahhahahhahah!!! Ostatnie pytanie i na tym pozwolę sobie zakończyć skoro jesteście w "WIĘKSZOŚCI" chodź zupełnie nie wiem skąd Ty to możesz wiedzieć... to dlaczego na światowym rankingu IMDB ten film zajmuje bodaj 4 miejsce?? Coś mniejsza ta wasza większość..

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Może i jest was wielu, ale nikt Ciebie nie poprze...

no tak.. pisząc w pośpiechu często zapominam o wielu rzeczach, miałem oczywiście na myśli jego film pt. The Good, the Bad and the Ugly.

użytkownik usunięty
DLoN92

Nigdy nie napisałem że film "dobry, zły i brzydki" jest zły i mi się nie podoba

Podołałby zadaniu, oj, podłał. Szkoda, że za ojczulka wziął się Koppola, najgorszy reżyser, jakiego znam, i zepsuł całość. A tak to, może Ojciec byłby nawet arcydziełem.

użytkownik usunięty
Lebron_Rezza

Ojciec chrzestny jest arcydziełem bez tego tłustego Leone.
NA SZCZĘŚCIE

Ojciec Chrzestny jest arcydziełem bo... ty tak sądzisz?
Proszę cię przestań się wypowiadać dla swojego dobra, w swoim śmiesznym topie w najlepszej 11 masz 2 filmy Leone, i dlatego uważam ten Twój top za śmieszny, jak można mieć dwa filmy w topie i to tak wysoko jakiegoś reżysera i obrażać go w co drugim poście. Filmy które Leone nakręcił wprost kipią nim, on jest stworzył od początku do końca, to dlatego kiedyś się ludziom i krytykom nie podobały. Więc jeżeli podoba ci się jak sam napisałeś a przynajmniej nie zaprzeczyłeś "Dobry Zły i Brzydki" to miej na tyle powagi w Sobie aby nie obrażać jego twórcy.

kucuser

smiczolek - "Miał propozycje wyreżyserowania Ojca chrzestnego , ale odmówił , bo według niego scenariusz był nie ciekawy." To mnie zdenerwowało, mógł przyznać że się boi i nie podoła.Dał temu dowód kręcąc o wiele słabszy film gangsterski Dawno temu w Ameryce.

Więc powiem tak no faktycznie "Ojciec Chrzestny cz.I " jako film jest lepszy od "Dawno temu w Ameryce".
Porównując jednak "Trylogie Ojca Chrzestnego" Coppoli do "Trylogii Dolarowej"
Sergio Leone to faktycznie scenariusz serii Ojca Chrzestnego jest kiepska do serii Dolarowej.

użytkownik usunięty
madmax707

Trylogia ojca chrzestnego ma nieporównywalnie lepszy scenariusz do dolarowej trylogi

Poprzyj to argumentami albo zamilcz na wieki.

kucuser

"Ojciec chrzestny" jest lepszy od "Dawno temu w Ameryce", przynajmniej moim zdaniem (i to bynajmniej nie jest ubliżanie temu drugiemu). Za to film Leone jest lepszy od drugiej części "Ojca...". Choć to stwierdzenie też jest trochę niesprawiedliwe, bo "DTwA" ma bardzo podobną konstrukcję, co "OC II", chociażby zaburzenie chronologii i przeskakiwanie z teraźniejszości do przeszłości. Mimo to, jakbym nie patrzył, z obu genialnych filmów Dawno temu w Ameryce po prostu bardziej mnie ujęło. Zresztą sztuką jest nie nudzić widza przez prawie 4 godziny, a mistrzostwem przez cały ten czas trzymać w zaciekawieniu.
I faktem jest, że Leone żałował później swojej decyzji w sprawie reżyserii "Ojca chrzestnego".

A osobiście wydaje mi się, że gdyby dzisiaj przyszedł ktoś pokroju Leone i zaczął kręcić np. filmy samurajskie w Kambodży, to krytycy na świecie też by go zjechali, bo niby jak to tak można kręcić. A tak chyba wyglądał właśnie odbiór dolarowej trylogii w Stanach (oczywiście nie mówię o widzach, bo oni swoje zrobili).

NickError

"Ojciec chrzestny jest arcydziełem bez tego tłustego Leone.
NA SZCZĘŚCIE"

o kur wa, jak śmiesz obrażać martwego reżysera, bez którego nie mielibyśmy takich filmów, jak Trylogia dolarowa, Pewnego razu na dzikim zachodzie i Dawnio temu w Ameryce(które jest o niebo lepsze od gniota ojca chrzestnego).

"Trylogia ojca chrzestnego ma nieporównywalnie lepszy scenariusz do dolarowej trylogi"

Fabuła Ojczulka nie dość, że została skrócona z ksiązki, do jeszcze to, co zostało, przeniesiono na ekran - nie wysilono się nawet, by zmienić treść dialogów - prawie każdy jest wierną kopią książkowych. Niepoważny jesteś, człowieczku, albo zaślepiony przereklamowaniem OcI.

@NickError

" Zresztą sztuką jest nie nudzić widza przez prawie 4 godziny, a mistrzostwem przez cały ten czas trzymać w zaciekawieniu."

Zgadzam się w 102% z tą wypowiedzią. DTwA trzyma w niepewności przez całe 3 godziny 40 minut.

"A tak chyba wyglądał właśnie odbiór dolarowej trylogii w Stanach (oczywiście nie mówię o widzach, bo oni swoje zrobili). "

Dokładnie, fala krytyki owiała westerny Leone dlatego, że przezwyciężył amerykanów w ich gatunku.

NickError

Wiem że umiesz się wypowiadać z sensem, ale akurat chce przeczytać choć jedną sensowną wypowiedź założyciela tematu.

kucuser

Dzięki, ale ja nikogo nie bronię, piszę tylko za siebie;)

Żeby nie było spamu, ciekawe, czy rzeczywiście istnieje 10 godzinna wersja tego filmu (podobno taką posiada rodzina reżysera). Osobiście wątpię, ale to musiałoby być coś.

NickError

Sam o niej słyszałem/czytałem, podobno po ponad 3 godziny na każdy z etapów życiowych kluchy: jak był szczeniakiem, gdy został gangsterem i gdy wrócił na stare śmiecie.
Gdyby taką dorwać to ahhhh.

użytkownik usunięty
kucuser

Leone wcale nie przezwyciężył Amerykanów w westernie. Jego filmy nie dorównują w niczym klasycznym westernom,
przynajmniej nie wszystkim, no może oprucz muzyki

Fakt, że Morricone stworzył melodię, którą dzisiaj utożsamia się z westernem. Co do samych filmów, to zależy, jaki lubi się styl. Albo Forda, albo Leone, albo np. antywesterny Eastwooda. Albo, co lubię chyba najbardziej, krwawe sceny Peckinpaha.

NickError

Co przede wszystkim odróżnia westerny Leone od Forda czy innych to: perfekcja reżyserskiego warsztatu w Dobrym Złym... i tematyka którą podejmuje Pewnego Razu, ale co może o tym wiedzieć taki Smiczolek, który odpisze pewnie że lepsza tematyka jest w westernach Forda...
Żeby nie było że jestem goło słowny w Pewnego razu: główne problemy jakie są rozważane to przemijające czasy i co za tym idzie zmieniający się styl życia i wartości w nim liczące. Jak to określa Harmonijka " Man an ancient race. Other Mortons will be along, and they'll kill it off". Co ukazuje że dla nowych ludzi takich jak Morton nie liczy się honor, zemsta lecz pieniądze i sława.
Symbolicznym przedstawieniem czasów które się zmieniają jest budująca się kolej, a także ostatnia scena gdzie Cheyenne rozumie iż nie ma już miejsca na tym świecie dla takich jak on i postanawia umrzeć.
A kim jest Harmonijka w tej grze? Oprócz człowieka poszukującego zemsty przedstawia on surową sprawiedliwość, jego osąd jego wyrok.
Nie pobłaża nikomu, jest śmiertelnie wykalkulowany.
To tylko trochę z tego co można napisać na temat Pewnego... o Dobrym też można trochę napisać, ale tam raczej jest wymiar tylko symboliczny w paru scenach, a że film uwielbiam przez każdą sekundę to mam go na 1 miejscu w topie. Peckinpah zazwyczaj oprócz krwawej łaźni serwował morał na koniec, dla tego określano go mianem krwawego moralizatora.
Clint wiadomo to Unforgiven, i rozliczenie się z gatunkiem, co do Fordów i Hustonów itp: mieli oni dobre pomysły(jak ten z dyliżansu gdzie kamera głównego bohatera filmowała od dołu a resztę z góry), lecz dla mnie jeden pomysł na cały film to za mało, w szczególności kiedy styl filmu irytuje mnie.

użytkownik usunięty
kucuser

No pewnie że lepsza tematyka jest w westernach Forda, a do ciebie mam prośbę , jeśli oglądniesz ponad 50 klasycznych westernów to wtedy dopiero możesz ze mną na ten temat polemizować. Ja widziałem wiele antywesternów, spagetti i klasyków , każde mają dobre strony i jakieś wady, ale bez wątpienia najlepszymi są klasyki a zwłaszcza Forda.
Ty wcale nie znasz się na tym gatunku, robisz z siebie błazna na tym forum, a ten twój top jest śmieszny.

Całe szczęście jesteś ty i w bardzo uprzejmy sposób potrafisz sprostować mój śmieszny top swoim.
Hmmm a tak przy okazji może byś się rozpisał o tematyce klasycznych westernów.

Nie powiedziałbym, że Ford miał tylko 1 pomysł i na tym kończyła się jego inwencja. Może początkowo, kiedy robił "Dyliżanse" i inne "Miasta bezprawia", ale "Poszukiwacze" i "Człowiek, który zabił Liberty Valance'a" to dla mnie prawdziwe mistrzostwo. To już nie są proste historie w stylu typowego Johna Wayne'a, chociaż Wayne nadal występuje. Zmienia się i sposób pokazywania Indian i tego, jak kreuje się mity Dzikiego Zachodu ("Kiedy legenda staje się faktem, drukujemy legendę" to jest bodajże cytat z tego drugiego filmu). Podobno "Jesień Czejenów" to już autentyczny antywestern, ale jeszcze nie widziałem. Zresztą "Dyliżans" też bardzo lubię, choć to taka w sumie prosta i bezpretensjonalna historia. Ale sprawia wrażenie, że Ford wiedział, co chce nakręcić, i zrobił naprawdę dynamiczny film. A jak coś trzyma w napięciu i nie nudzi nawet po 70 latach, to moim zdaniem zasługuje na uznanie.
A Peckinpah w sumie przedstawiał swoje historie z jeszcze większą nostalgią, niż Leone, przynajmniej tak mi się zawsze wydawało. Tam jest pełno tekstów w stylu "niema tu już dla nas miejsca", "czasy się zmieniają", "teraz jest inaczej". W "dzikiej bandzie" wszyscy są w szoku, kiedy widzą samochód-symbol przyszłości. A "Pat Garrett i Billy Kid" jest już praktycznie przesiąknięty takim nostalgicznym klimatem. Peckinpah opowiadał różne historie, ale z reguły wszystkie były o tym samym: przyjaźni, lojalności, honorze i zmieniających się czasach. I zawsze mnie to w jego filmach ujmowało.

NickError

"Leone wcale nie przezwyciężył Amerykanów w westernie. Jego filmy nie dorównują w niczym klasycznym westernom,
przynajmniej nie wszystkim, no może oprucz muzyki"

Chcesz tu wszystkim wmówić, że różowe bajeczki o dzikim zachodzie, jakie serwowali nam amerykanie, gdzie dobry szerf Wayne zabija złych bandytów na końcu, totalnie przegadane itp. mają dorównywać nowatorskim spaghetti westernom Sergia Leone? I oprÓcz muzyki przezwyciężają w tym, co napisał kucuser - w symbolice. Poza tym nie nudzą, nie są przegadane, czuć w nich magię kina. No i oczywiście wielka gra aktorska.

B_janek

To odpowiedź chyba nie do mnie, a w każdym razie bez urazy, ale masz dosyć wypaczony obraz amerykańskiego westernu.

użytkownik usunięty
NickError

"różowe bajeczki o dzikim zachodzie, jakie serwowali nam amerykanie, gdzie dobry szerf Wayne zabija złych bandytów na końcu, totalnie przegadane itp." - B_janek

Ta twoja wypowiedź to stara śpiewka wyznawców Leone , wymyśliłbyś coś własnego, jesteś żałosny .
Takie osoby nie tylko nie znają się ani trochę na westernie , ale i w ogóle na kinie.
Nie ma nic nadzwyczjnego w tych przereklamowanych zerżniętych spagetti westernach Leone

NickError

Wiesz Nick wszystko pięknie ładnie co do Peckinpaha i jego nostalgii w filmach ale to jednak Leone jako pierwszy ruszył po ten temat.
I widzisz uważasz że jeżeli film ogląda się dobrze po 70 latach to już zasługuje na uznanie, dla mnie to za mało.
Kiedyś powstawały takie filmy które do dziś pouczają i inspirują ludzi są zawsze aktualne i często doprowadzają do nagłych opadów szczęki. Ja rozumiem lubisz westerny amerykańskie te klasyki(ja w zasadzie parę z nich też lubię) ale jednak nie wypada oceniać filmów które są po prostu dobre tak jak tych co stały się kamieniami milowymi współczesnego kina.
Co do smiczoleka "Nie ma nic nadzwyczjnego w tych przereklamowanych zerżniętych spagetti westernach Leone", ale jednak na top u ciebie zasługują nie??
Jesteś jakoś spokrewniony z real ego czy co??

Coppola też na początku nie za bardzo płonął do reżyserowania Ojca Chrzestnego.

użytkownik usunięty
velval

Po pierwsze spagetti westerny nie stały się milowymi krokami dla wspóczesnego kina. Po drugie to właśnie Peckinpah pierwszy sięgnął do antywesternów, tworzył je od 1962 roku, pierwszy był film Strzały o zmierzchu właśnie z tego roku. Leone zaczął w 1964,
więc 2 lata później. Lepiej się nie wypowiadaj jeśli nie znasz podstaw. Twoja kolejna wypowiedź w której pokazujesz jak bardzo znasz się na tym gatunku. Nie wiesz nic nawet o antywesternie.

ale ja nic nie mówię o antywesternie :)

użytkownik usunięty
velval

To nie było do velvala tylko do kucusera

A teraz przytocz mi gdzie napisałem że Leone jako pierwszy stworzył anty western??
Odpowiedz mi na pytania dotyczące twojego objawionego topu.
I naucz się być lepszym trollem bo rozmowa staje się nudna, mógłbyś napisać coś konstruktywnego np: wole filmy Forda bo miał fajne zęby. O a czy ci się podoba czy nie spaghetti westerny stały się milowym krokiem dla kina, a dlaczego a choćby dlatego że do dziś wielu twórców tworzy pod względem fabuły, klimatu czy postaci bardzo ale to bardzo podobne filmy.
Lecz najbardziej podobał mi się kawałek gdzie napisałeś że nic nie wiem o anty westernie chociaż sam nie odróżniasz spaghetti westernu od anty westernu...
W ogóle czego się wpieprzasz kiedy rozmawiam sobie z Nickiem który jest w porównaniu do ciebie miliard razy bardziej ogarnięty(chociaż mnożąc 0 przez miliard i tak będzie 0)??

"ale jednak nie wypada oceniać filmów które są po prostu dobre tak jak tych co stały się kamieniami milowymi współczesnego kina."

Ok, Leone (podobnie jak i Peckinpah) ma wielu naśladowców, choćby taki Tarantino, ale Hawks, czy Ford też nie są zapomniani. Spielberg chyba nazwał "Poszukiwaczy" najważniejszym amerykańskim filmem wszech czasów. To Cię może zdziwić, ale nawet Martin Scorsese w "Taksówkarzu" inspirował się tym filmem (chodziło o podobieństwo głównych charakterów). Zresztą jeszcze bardziej zdziwiło mnie, kiedy wyczytałem, że Lucas korzystał z "Poszukiwaczy" kręcąc "Gwiezdne wojny" (i rzeczywiście jedna scena jest uderzająco podobna w obu filmach).
I tak najlepszą ripostą będzie to, że o ile Leone dzisiaj ma wielu naśladowców, to sam Leone często korzystał z dzieł Forda. Nie dlatego, że chciał pokazać, że może to zrobić lepiej, ale dlatego, że twórczość Forda (i innych) go pasjonowała. Nie karzę nikomu lubić tych filmów, ale dla fanów Sergia Leone ten fakt powinien świadczyć choćby o tym, że westerny sprzed dolarowej trylogii też nie były takie bez sensu.
Ale tak, potwierdzam, że Leone zrewolucjonizował ten gatunek. A co do waszego sporu o antywesterny, to za pierwszy uznaje się "Strzały o zmierzchu" Peckinpaha właśnie. Nie wiem czemu, ale kocham ten film, choć wiele osób pisze, że się zestarzał.

użytkownik usunięty
NickError

Czyli Nicka też uważasz za 0 . Wydaje ci się że jesteś wielkim krytykiem filmowym i myślisz że wszyscy muszą uważac tak jak ty . Jak tylko ktoś ma inne zdanie to odrazu ci coś nie pasuje i wypisujesz jakieś brednie. Naucz się szanować czyjeś zdanie dzieciaku.
Nick właśnie bardzo trafnie i prawidłowo napisał o Leone. Zna się na westernie w przeciwieństwie do ciebie, zresztą świadczą o tym jego topy
"Odpowiedz mi na pytania dotyczące twojego objawionego topu."
- a konkretnie na co mam ci odpowiedzieć, to żaden problem, wszystko mogę uzasadnić

Co do smiczoleka "Nie ma nic nadzwyczajnego w tych przereklamowanych zerżniętych spaghetti westernach Leone", ale jednak na top u ciebie zasługują nie??
Dwa razy pisałem że uważam Nicka za człowieka rozgarniętego który piszę z sensem, jak widać o raz za mało.
"Wydaje ci się że jesteś wielkim krytykiem filmowym i myślisz że wszyscy muszą uważać tak jak ty . Jak tylko ktoś ma inne zdanie to od razu ci coś nie pasuje i wypisujesz jakieś brednie. Naucz się szanować czyjeś zdanie dzieciaku. "
Cóż za profesjonalna analiza mojej psychiki.Wiesz co ci napisze na koniec: ślini kot zastawy.
Nick musisz zobaczyć filmy Kurosawy, i wtedy zmienisz zdanie co do podstawy fabularnej filmów Leone.

kucuser

Wiem, "Straż przyboczna" i te sprawy, muszę nadrobić.

NickError

Nie tyle Straż Przyboczna, co Pijany Anioł, wiesz każdy gość zachowuje się chamsko, nie jest skory do wyznawania uczuć, cięte dialogi oparte na czarnym humorze, ogólny bród smród i ubóstwo płynie z filmu.

kucuser

To Pijany Anioł idzie do oczekiwanych. Kurosawą z tego, co słyszałem, inspirowali się wszyscy i wszędzie.
Pewnie to już kiedyś wspominałem, ale to, co sam wyłapałem porównując Leone do amerykańskich westernów, to np: postać Bezimiennego rewolwerowca - "Jeździec znikąd"; scena zabójstwa rodziny McBainów z "Pewnego razu..." - "Poszukiwacze", tam jest bardzo podobnie zbudowana scena, ale zamiast Henry'ego Fondy są Indianie; pojedynek na strzelanie do kapeluszy z "Za kilka dolarów więcej" - "Rzeka czerwona", tam jest identyczny motyw. No i "Siedmiu wspaniałych" oczywiście, a Eli Wallach jest tam jakby wczesną wersją Brzydkiego.

NickError

Wallach to jak Nicholson najlepiej im idzie granie nie ogarniętych, często lekko szalonych(w przypadku Wallacha) albo kompletnie zwariowanych(w przypadku Nicholsona) postaci.