Wielki szacunek dla Pana.Kapitalna gra w templariuszach,tylko wielka szkoda że nie nakręcono więcej Panów Samochodzików z Panem.Jak oglądam filmy ze Stanisławem Mikulskim wpadam w rozrzewnienie,wracają wspomnienia.Bo jak to wytłumaczyć,gdy oglądam jakiś odcinek Klosa,ogarnia mnie otoczka lat 70-80tych kiedy się dorastało,czuję się młodszy.
całe szczęście, że nie nakręcono więcej takich Panów Samochodzików, bo to co nakręcono to przestraszne było....
Poza tym rozumiem uczucie nostalgii za czasami młodości ale trzymając się tematów filmowych to pan Stanisław aktorem raczej nie był.
Agentem Klossem był jednak wymarzonym - trochę drewniany ale przystojny i skuteczny:)
Czyżby za nickiem nuanda029 krył się, któryś z niedocenianych twórców późniejszych ekranizacji przygód Pana Samochodzika? ;) Serial świetny i nie tylko gra S. Mikulskiego bezbłędna ale również wiele innych postaci zostało w nim zagranych znakomicie - sztuka nie do powtórzenia obecnie.
a wytłumacz mi proszę, logikę Twojej wypowiedzi: ja piszę, że wg mnie to dobrze, że nie nakręcono kolejnych "panów samochodzików" bo to co nakręcono to przestraszne było a Ty sugerujesz, że piszę tak bo być może jestem "niedocenionym twórcą późniejszych ekranizacji" tego superbohatera... Nie uważasz, że gdybym takowym twórcą był to raczej te późniejsze ekranizacje bym wychwalał pod niebiosa a nie potępiał wszystko co powstało pod tytułem "pan samochodzik" i dziękował losowi, że nie powstały kolejne "przygody"....
ja rozumiem uśmieszki na końcu zdania i żartobliwy ton wypowiedzi (doceniam) ale to wygląda na to, że ta emotka na końcu Twoich zdań oznacza tylko tyle, że zdanie zawiera sprzeczność logiczną i jest zwyczajnie durnowate...
Tym bardziej to się rzuca w oczy, że kolejne zdania Twojej wypowiedzi, choc się z nimi całkowicie nie zgadzam, są już całkiem sensowne i zrozumiałe.
być może się nie zrozumieliśmy, być może było to z powodu późnej godziny kiedy pisałem, być może to jednak nie tylko moja wina i cały mój komentarz nie jest wcale taki durnowaty... :) Twoja wypowiedź o treści "całe szczęście, że nie nakręcono więcej TAKICH Panów Samochodzików" znalazła się pod komentarzem wyrażającym żal, że nie nakręcono innych części Pana Samochodzika TAKICH jak z udziałem S, Mikulskiego co jasno sugeruje, że niezbyt wysoko oceniasz konkretnie ten jeden serial z jego wystepem, a dodatkowo podkreślasz to dalszą częścią komentarza "bo to co nakręcono to przestraszne było". Jeśli Twoja krytyka miała się odnosić do tylko do późniejszych ekranizacji to niestety nijak to nie wynika z Twojej wypowiedzi. Przeciwnie , ewidentnie wygląda to na komentarz krytyczny właśnie do filmu z S. Mikulskim - stąd wrażenie, że pozostałe oceniasz wyżej skoro ani słowa krytyki pod ich adresem. Taka ocena wydaje mi się z kolei tak absurdalna, że jedynie mogłaby zostać sformułowana przez zazdrość, a zazdrościć mogą w tym przypadku tylko ci, którzy mieli coś wspólnego z powstawaniem kolejnych (niestety zupełnie nieudanych) części filmowych przygód Pana Samochodzika. Oczywiście mój wniosek, że jesteś jakoś powiązany z twórcami później powstałych filmów o Panu Samochodziku jest nieco ironiczny i nie jest wynikiem jakichś głębszych badań ale też nie można twierdzić, że jest nielogiczny - co najwyżej nie opiera się na konkretnych argumentach :) Czy teraz rozumiesz logikę mojej poprzedniej wypowiedzi?
ok, już chyba wszystko jasne i chyba rzeczywiście się nie zrozumieliśmy. Wygląda na to, że cały diabeł tkwi w słowie "TAKICH" (panów samochodzików) użytym w moim poście. Przyznaje, że mogłeś odnieść takie wrażenie jakie opisujesz. Ja oczywiście jako fan tej sagi książkowej pisząc te słowa miałem na myśli mój ogólny stosunek bezgranicznej i absolutnej:) krytyki wobec wszystkich filmowych wersji, które według mnie były żałosne, nawet trudno mi je same w sobie klasyfikować na mniej żałosne i bardziej ale przyjmuje Twój punkt widzenia, że te z S. Mikulskim są dla niektórych wyznacznikiem jakiegoś poziomu. Dla mnie, który wychował się na książkach o panu samochodziku wszystkie, bez wyjątku adaptacje filmowe były nie do oglądania: infantylne, 'łopatologiczne", produkcją rodem z teleranka i z nieznośnym propagandowym zacięciem. Choć mimo wszystko pewien sentyment wzbudzają ale bez żadnych filmowych uniesień, choć nie odbieram innym prawa do posiadania zdania odmiennego.
W każdym razie przyznaję się do pewnego błędu, nadgorliwości i biorę swoją część winy za powstałe nieporozumienie.:) ech, gdyby tylko takie się zdarzały na tym forum...
pozdrawiam
Też się wychowałem na książkach Nienackiego (do dzisiaj seria przygód Pana Samochodzika stoi w pierwszym rzędzie w regale:)) i zdaję sobie dobrze sprawę z różnic między książką serialem. Ale polubiłem tę atmosferę jaka jest w tym filmie, przygody którą osobiście chciałbym przeżyć, poznać osobiście bohaterów gdyby rzeczywiście istnieli ;) Ten serial, podobnie jak kilka innych starych seriali dla młodzieży (Wakacje z duchami czy Podróż za jeden uśmiech) z "nieznośnym propagandowym zacięciem" można oglądać po latach bez zażenowania czego niestety nie można powiedzieć o współczesnych produkcjach dla młodzieży - teraz to chyba nawet już nie ma takiej kategorii wiekowej, teraz wszyscy są dorośli i na wszystkim się znają jak tylko skończą pierwszą klasę gimnazjum ;) Nie jestem pewien ale chyba serial z S. MIkulskim spowodował, że miałem ochotę sięgnąć po książki Nienackiego - gdybym zaczął od późniejszych filmów to ciężko byłoby mnie zmusić do takiego kroku :)
pozdrawiam
"Agentem Klossem był jednak wymarzonym - trochę drewniany... " - to zdanie świadczy jak niemądrzy są "mądrzy".
jeśli fragment zdania, to dla niektórych zdanie i jeśli ten fragment wyrwany z kontekstu, jeszcze dla nich cokolwiek świadczy o autorze to jak widać niektórzy niemądrzy nigdy już nie będą "mądrzy"...
"Mądrzy" w cudzysłowie to znaczy niemądrzy. Czyli innymi słowy napisałeś: "niektórzy niemądrzy nigdy już nie będą niemądrzy". Wypowiedź bez sensu, tak samo jak zdanie o Mikulskim, które nawet i nie cytowane w całości zaprzecza samo sobie.
jak to dobrze że są ludzie którzy wyjaśnią mi co tak naprawdę chciałem napisać...:)
a później jeszcze sobie podyskutują z tą swoja fałszywą tezą i nawet nie zgodzą się z nią :) To dość spotykana tutaj umiejętność - rozmawianie z własnymi tezami...
Taka rozmowa z samym sobą ma jedną wspaniałą cechę - na końcu zawsze się ma rację...:)
a może jednak podyskutujesz ze mną i wytłumaczysz mi dlaczego zdanie "Agentem Klossem był jednak wymarzonym - trochę drewniany ale przystojny i skuteczny:)" według Ciebie zaprzecza samo sobie?
...bo drewniak (nawet przystojny i nawet skuteczny) nie może być agentem wymarzonym (przynajmniej dla 99,9% populacji widzów). P.s. Czy ja wszystko muszę tłumaczyć ??? Uff...
załóżmy optymistycznie, że Twoje procentowe "dane" to coś więcej niż Twoje widzimisię i idąc tym tropem załóżmy, że należę do pozostałych 0.1 % które uważa, że bycie drewnianym w obyciu nie wyklucza bycia wymarzonym, przystojnym i skutecznym agentem - czy wtedy również moje zdanie zaprzecza samo sobie?
p.s ja wiem, że rozmowa z interlokutorem jest cięższa niż z samym sobą ale chyba dasz rade...:) przy okazji nie zapomnij się odnieść do mojego pytania poniżej...w końcu tak bardzo lubisz wychwytywać u innych brak logiki, że z pewnością poradzisz sobie z wytłumaczeniem się z jej braku w swojej wypowiedzi:)
swoją drogą to pewnie bardzo przydatna cecha: przekonanie, że własną opinię na dany temat podziela 99,9% danej populacji....wtedy rzeczywiście nic nikomu nie trzeba tłumaczyć...:)