Tak dla zgrywu.
Aż taki zły nie jest.
Jego filmy są idealne do niezobowiązujących wieczorów przy piwsku, orzeszkach, popcornie, chipsach, nachos tudzież innych używkach (zmieniających świadomość).
Nie trzeba zbytniej uwagi na film zwracać, bo większość fabuł jest prosta jak odcinek (użycie porównania do prostej, sprawiłoby, że część bardziej uzdolnionych matematycznie użytkowników, pomyślałaby, że sądzę, że fabuła jest nieskończona), można się pośmiać, można się czasem wystraszyć.
Oglądasz i zapominasz. Nie musisz analizować głębokiej psychiki bohaterów. Nie musisz przeżywać wymuszonego katharsis spowodowanego losem tychże. Nie zastanawiasz się, jak oni uzyskali taki efekt, albo jak-on-był-bardzo-fajny-chyba-najlepszy-jaki-widziałem.
Takich twórców kinematografia też potrzebuje...
Można to też uważać, za protest. Jestem zdania, że ~połowa osób, która wystawiła słabe oceny temu Panu, nie widziała żadnego lub widziała tylko 1 film tego Pana, a teraz nonkonformistycznie wystawia negatywne noty.
BTW przed oddaniem mojego głosu Uwe ma średnią 1,63
Rozpocznijmy rewolucję... Heatha Ledgera wywindowali po śmierci na szczyt toplisty, zróbmy to z Uwe. Nie może być dobra bez zła, pamiętajcie o tym.