mistrz kina gadanego, chociaz bardziej wole styl Tarantino, czy Smitha. Na fabułe tez ma bardzo fajne pomysly (purpurowa roza z kairu), ale jakos mam wrazenie, ze nie potrafi tego potencjalu na maxa wycisnac.
więc jeżeli mam wybierać między aktorem, a reżyserem to wybieram ten drugi zawód. Jako aktor ciągle gra jedną postać. To nie wada, bo Louise de Funes też ciągle grał tych samych bohaterów. Oboje opanowali swoją rolę do perfekcji. De Funes oczywiście kilka oczek wyżej.
Więc z tego samego powodu wolę Allena jako reżysera, bo przez te 40 parę lat jego filmy, które reżyserował ciągle się zmieniały, a to właśnie z powodu dobrych scenariuszy, ale o mam zakaz pisania o scenarzyście :D
Ktoś jest w stanie powiedzieć mi czym się różni jego postać z "Bierz forsę i w nogi", od tej z "Scoop - Gorący temat"?
Masz, wszyscy mają zakaz wybierania jakiejkolwiek innej profesji niz te co "siedzą" w tytule, zreszta chyba wyraznie jest napisane.
"Jako aktor ciągle gra jedną postać. To nie wada" Dla jednych moze to byc wada,
powtarzalnosc rol moze niektorych po prostu meczyc. Jak chcesz to pisz o scenariuszach w jego filmach, ktore najlepsze itd w sumie jeszcze nie przekroczylem z nim bariery 10 filmow, wiec sam moze sobie cos fajnego znajde. Allen ma naprawde ma fajne, oryginalne pomysly na scenariusz, swietne dialogi i fajne postacie, ale wlasnie to wszystko z deka przecietnie wyrezyserowane, momentami nuda dopada jak cholera. tych filmow wymienionych przez Ciebie nie widzialem.