Obejrzałem dotychczas 7 filmów tego reżysera i to co się pierwsze ciśnie na język to beznadziejna gra aktorów, która np. w takiej Tokijskiej opowieści położyła cały film. Rozumiem, że jego filmy mają być filmami bliskimi prostym sprawom dnia codziennego, ale te aktorstwo jest tak nieudolne i do bólu sztucznie-uprzejme, że nie mogę uznać Pana Ozu na równi z Kurosawą, Kobayashim czy Mizoguchim. U Ozu nie grali najwięksi. Nie grał Mifune, nie grał Shimura, nie grał Nakadai. A szkoda, bo odbiór jego filmów byłby na pewno inny.
Obejrzałem do tej pory trzy film w reżyserii Ozu i już zauważyłem, że stawiał na tych samych aktorów, co więcej Chishū Ryū sam był zaskoczony, że udało po przesłuchaniu studio Shōchiku go zatrudniło. Osobiście uważam, że w roli ojców był świetny i nie ciężko mi sobie wyobrazić, że do tej roli pasowaliby Toshirō Mifune albo Nakadi.