Recenzja filmu

Karol - papież, który pozostał człowiekiem (2006)
Giacomo Battiato
Elżbieta Jeżewska
Piotr Adamczyk
Michele Placido

Żywot świętego

Film, który przypomina bardziej dzieło religijne, niż dzieło sztuki. A takie z trudem poddaje się ocenie prowadzonej w kategoriach krytyki filmowej. Kontynuacja historii pokazanej przez
Film, który przypomina bardziej dzieło religijne, niż dzieło sztuki. A takie z trudem poddaje się ocenie prowadzonej w kategoriach krytyki filmowej. Kontynuacja historii pokazanej przez włoskiego reżysera w "Karolu, człowieku, który został papieżem" przedstawia kluczowe wydarzenia z 26 lat pontyfikatu Jana Pawła II, począwszy od momentu inauguracji na urząd namiestnika stolicy apostolskiej do chwili śmierci papieża w 2005 roku. W 160 minutach pomieszczono masę faktów - pielgrzymki po świecie, spotkania z władcami Kościoła, zamach na papieża, chorobę. Do nich dołączono sceny z życia prywatnego, rozmowy z przyjaciółmi, lekarzem, matką Teresą, najbliższym powiernikiem sekretarzem Dziwiszem, modlitwy papieża wspominającego okrucieństwa II wojny światowej, łzy w reakcji na niesprawiedliwości stale spotykające biednych tego świata. Jest jeszcze trzecia warstwa filmu - polityczne rozgrywki toczące się w gabinetach KGB, które wyjęte z konwencji filmu szpiegowskiego, w dużym uproszczeniu budują obraz spisku, jaki uknuty został przez komunistów przeciw Wojtyle. O ile tutaj dialogi, muzyka, rysunek postaci i budowa napięcia przypominają raczej Bonda, o tyle pozostałe części filmu stanowią intensywny, nasycony wzruszeniem religijny wyciskacz łez. Konstrukcja obrazu opiera się na silnych, tworzonych filmowymi środkami emocjach. Dobór scen, muzyka, montaż i interpretacja faktów poprowadzone są tak, że nie sposób oprzeć się wrażeniu stosowanego na widzu szantażu emocjonalnego. W historię pontyfikatu, pokazaną jako zmagania z niesprawiedliwością i niesienie przesłania miłości, wplecione są obrazy głodującej Afryki, krzywdzonych dzieci, ubogich, ofiar wojennych. Zgrabnie zestawiono z tym aktualne problemy naszych czasów, czyli korupcje, biedę, wyzysk, brudną politykę, na które najsilniej reaguje oczywiście papież, stanowiący sumienie tego świata. Widz ogląda tragedię najbiedniejszych i łzy papieża, niesprawiedliwość i sprzeciw papieża, ofiary nienawiści i słyszy posłanie miłości, które głosi papież. Co scena to większy ból i większe napięcie. Gra na uczuciach odbiorcy prowadzona jest bez litości - obliczone na efekt eskalacja cierpień i wizerunek człowieka, który reaguje na nie niczym Chrystus. Nie sposób uznać "Karola..." za typową biografię, ale też nie takie było zamierzenie Giacomo Battiato. Inkrustowana faktami impresja o Janie Pawle II przynosi przesycony emocjami portret świętego. Papież pokazany jest jako jednoczący się w cierpieniu z nędzarzami, wyzyskiwanymi i poniżanymi, jako dzielący los stojących najniżej w hierarchii społecznej, obrońca życia, głosiciel dobrej nowiny i miłości, posłaniec ekumenizmu, a przy tym ciepły, sympatyczny człowiek, z subtelnym poczuciem humoru i dystansem do samego siebie. Całości dopełniają płynące z ekranu informacje o tym, że Wojtyła był głównym pogromcą komunizmu, odpowiedzialnym za upadek reżimów na wschodzie i prześladowanym przez mocarstwa zła. W interpretacji faktów posunięto się tu do jednoznacznego przypisania zamachu na papieża KGB. Sporo miejsca poświęcono też polskim wątkom - pielgrzymki papieża do kraju, polscy przyjaciele, ks. Popiełuszko, strajki robotników, stan wojenny, gen. Jaruzelski. Pomnik wystawiony Karolowi Wojtyle ma oblicze Piotra Adamczyka, gładką, ładną powierzchnię i spójną ideologicznie strukturę. Mocno sentymentalny, głosi proste przesłanie - współczucia, wrażliwości na niesprawiedliwość i miłości, pokonującej wszelkie podziały, także natury religijnej. Broni się jako utwór sakralny, czy parareligijny, jako film pełen jest słabości - aktorskich niedociągnięć, konstrukcyjnych niekonsekwencji, łatwego moralizowania. Zestawione obok siebie różne gatunkowo konwencje, plakatowo potraktowane wątki, uproszczenia myślowe i ogromne, nie zawsze zręczne fabularne skróty przesłonięte są wymuszoną warstwą wzruszeń. Tej warstwy nie rozbija nawet polski dubbing, momentami słaby, który tylko początkowo burzy filmową iluzję. W tę iluzję mocno wtapia się Adamczyk jako Karol Wojtyła, o łagodnym uśmiechu, tak znakomicie ucharakteryzowany na starego papieża, że wypierający prawdziwy obraz Jana Pawła II. Nie sposób nie poddać się sile sugestii filmu Battiato. Ta popkulturowa biblia dla ubogich odnawia wizerunek chrześcijaństwa jako religii - wbrew powszechnym zarzutom - reagującej na współczesne wyzwania, otwartej, nie zamkniętej na dialog z innymi światopoglądami. Pytanie tylko jak długo ten wizerunek zdoła przetrwać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mówiąc zupełnie szczerze - nigdy nie lubiłam tego typu filmów, co więcej - nigdy nie planowałam ich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones