Recenzja filmu

U Pana Boga za miedzą (2009)
Jacek Bromski
Agnieszka Kotlarska
Grzegorz Heromiński

Alleluja i do przodu!

U Jacka Bromskiego również wszystko po staremu. Reżyser z sympatią spogląda na swoją sielską prowincję, a w wolnych chwilach kontempluje kształty cycatych blondyn.
W Królowym Moście nic się nie zmieniło. Ksiądz proboszcz (Dzierma) wciąż radzi się Najświętszej Panienki w trudnych sprawach, pocieszne zakonnice pedałują na rowerze przez polne dróżki, a niewydarzeni policjanci prześladują z pomocą zepsutego radaru Bogu ducha winnych kierowców. Krajobrazy zapierają dech w piersiach, podobnie jak uroda tutejszych panien na wydaniu, które, jeśli tylko władza duchowna wyda stosowne zalecenie, bez szemrania oddadzą się poczciwym kawalerom. Powolny rytm egzystencji mieszkańców podlaskiej wioski podkreśla powtarzający się obraz uderzeń kościelnego dzwonu. U Jacka Bromskiego również wszystko po staremu. Reżyser z sympatią spogląda na swoją sielską prowincję, a w wolnych chwilach kontempluje kształty cycatych blondyn. Najnowszym nabytkiem reżysera jest niejaka Katarzyna Śmiechowicz, w której filmografii znajdują się tak znaczące kreacje jak niewymieniona w czołówce prostytutka, tancerka-zjawa oraz blond Szwedka. W "U Pana Boga za miedzą" posągowa aktorka pojawia się może w czterech scenach. Najważniejsza z nich nie ma, co prawda, żadnego związku z akcją filmu, ale zawiera porażające ujęcie nagiego biustu Śmiechowicz. To pewnie z jego powodu Bromski przez dłuższy czas nie może odsłonić przed widzem fabularnych kart, oferując w zamian średnio klejące się ze sobą komediowe wstawki z życia proboszcza i komendanta. W poprzednich częściach serii akcję wprawiało w ruch pojawienie się w Królowym Moście kogoś z zewnątrz. Podobnie jest i tym razem – w rodzinne strony powraca Staszek Niemotko (dawno niewidziany Grzegorz Heromiński), który po latach tułaczki na obczyźnie pragnie się ustatkować. Jego przyjazd zbiega się z przybyciem wysłanniczki z wojewódzkiej komendy (Agnieszka Kotlarska), próbującej nauczyć okolicznych mundurowych obsługi komputerów. Dalej mamy jeszcze wątek kryminalny zakończony strzelaniną w stylu starych dobrych westernów (ach, ten Dziki Wschód...). Po wyjątkowym paździerzu, jakim było "U Pana Boga w ogródku", Bromski zrobił krok naprzód. Nowy film ma lepsze tempo, zabawniejsze dialogi i więcej ciekawych obserwacji społecznych. Jeśli jednak reżyser chciałby kręcić czwartą część, powinien wyjść już z majątku Pana i zajrzeć za płot do Matki Boskiej albo przynajmniej Świętego Alfonsa. Tłuczenie po raz kolejny tej samej historii można porównać do pędzenia bimbru z ziemniaków obgryzionych przez stonki – nikt tego nie przełknie.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Królowym Moście wszystko po staremu. Sielska anielskość, urodzaj i niezmącona cywilizacją szczęśliwość.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones