Recenzja filmu

Nieproszeni goście (2009)
Charles Guard
Thomas Guard
Emily Browning
Arielle Kebbel

Duszne lęki

Twórcy amerykańskiej wersji skrzętnie odrobili lekcje z azjatyckiego pierwowzoru. U braci Guard otrzymujemy podobną mieszankę psychotycznego dramatu i thrillera przeradzającego się w kino grozy.
Pełnometrażowy debiut braci Guard ze zmiennym szczęściem próbuje łączyć schematy zapożyczone z thrillera, dramatu psychologicznego i horroru. Ostatecznie okazuje się zaledwie przyzwoitym thrillerem, co rozczarowuje, gdyż twórcy "Nieproszonych gości" obiecują nam dużo więcej. Po dziesięciu miesiącach w szpitalu dla psychicznie chorych nastoletnia Anna (Emily Browning) wraca do domu. Dziesięć miesięcy wcześniej jej obłożnie chora matka zginęła w pożarze. Niedługo po tej tragedii młoda dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo, przez co trafiła do zamkniętego ośrodka. Kiedy Anna opuszcza jego mury, jej ojciec (David Strathairn) jest już związany z młodszą od siebie Rachel (Elizabeth Banks), która przed niespełna rokiem była pielęgniarką i opiekowała się jego żoną. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, iż w nocy nastoletnią dziewczynę nawiedza duch matki, który za śmiertelny pożar obwinia młodszą Rachel. Odtąd Anna i jej macocha prowadzić będą między sobą grę podejrzeń i wzajemnych oskarżeń. Oglądając pierwszych dwadzieścia minut filmu Guardów, odnieść można wrażenie, że mamy do czynienia z osobliwą adaptacją Szekspirowskiego "Hamleta". Wprawdzie zamiast księcia widzimy młodą damę targaną emocjami, nie Ofelia, a chłopak Anny kończy żywot w wodnych odmętach, a zamiast Klaudiusza mamy seksowną pielęgniarkę, niemniej schemat i intryga pozostają te same. Osierocona latorośl musi ujawnić prawdziwe intencje okrutnej macochy i uzmysłowić ojcu, że jego kochanka nie jest tym, za kogo się podaje. Ale "Nieproszeni goście" nie są bynajmniej dramatem godnym SzekspiraWilliam Szekspir, ale remakiem koreańskiego horroru "Opowieść o dwóch siostrach" Ji-woon Kim, którego korzenie wywodzą się z koreańskich ludowych legend. Twórcy amerykańskiej wersji skrzętnie odrobili lekcje z azjatyckiego pierwowzoru. U braci Guard otrzymujemy podobną mieszankę psychotycznego dramatu i thrillera przeradzającego się w kino grozy, jednak proporcje zostają zasadniczo zmienione. Opowieść o nastoletniej dziewczynie, która wraz z siostrą usiłuje rozwiązać zagadkę śmierci matki, w amerykańskim wydaniu traci nieco psychologicznego zacięcia. Otrzymujemy natomiast sprawnie opowiedzianą, trzymającą w napięciu historię. Po "Nieproszonych…" nie powinniśmy jednak spodziewać się niczego oryginalnego – twórcy tego obrazu nie udają, że chcą wyznaczać nowe trendy dla filmowego horroru, ale kroczą ścieżką dawno już wydeptaną przez klasyków tego rodzaju kina. Nastoletnia bohaterka będzie więc nawiedzana przez matkę z zaświatów i tajemnicze dzieciaki o cokolwiek przerażającym wyglądzie. Wreszcie – niczym w "Koszmarze z ulicy Wiązów" – po obudzeniu z kolejnego koszmaru, dziewczyna nosić będzie ślady "sennych" walk. W filmie Guardów wszystko jest więc w jak najlepszym porządku, a jednocześnie coś jest nie tak. Twórcy "Nieproszonych gości" niczym nas nie zaskakują, nie potrafią porzucić wytartych fabularnych schematów, ani zaproponować narracyjnych wolt. Ich horror jest zatem kinem ugrzecznionym, z precyzyjnie spiłowanym pazurem. Szkoda, bo historia, którą przedstawiał koreański pierwowzór, kryła w sobie dużo większy potencjał. Całości nie bronią także aktorzy: Emily Browning wciąż epatuje widza dwiema tymi samymi minami, a David Strathairn jest u Guardów jak kosztowny kwiatek do kożucha – nie ma absolutnie nic do zagrania. Osłodą jest jedynie Arielle Kebbel jako starsza siostra, frywolna nastolatka z ciągotami do alkoholu. Ale jej drugoplanowa kreacja nijak nie zmienia faktu, że "Nieproszeni goście" są filmem sprawnie opowiedzianym, ale zupełnie pozbawionym powiewu świeżości.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones