Recenzja filmu

Nasze zmagania (2018)
Guillaume Senez
Romain Duris
Basile Grunberger

Gdzie jest Mama?

"Nasze zmagania" mogłyby być solidnym dramatem rodzinnym, jednak film wpada w sidła własnych ambicji. Reżyser mnoży wątki poboczne, którymi mógłby obdzielić cztery kolejne projekty: jest i o
Pocałunki skradzione nad kubkiem kawy zaparzonej o świcie to jedyne chwile bliskości między Laurą a Oliverem, młodym małżeństwem, któremu namiętność zastąpiło zmęczenie, a miłość przysłoniły obowiązki i rutyna. On całą swoją uwagę poświęca firmie: jest gorliwym pracownikiem i zaangażowanym działaczem związków zawodowych. Ona zajmuje się domem i dziećmi, a w "wolnym czasie" dorabia jeszcze jako ekspedientka w sklepie odzieżowym. Ich uczucie gaśnie – ale tylko jedna ze stron zdaje sobie z tego sprawę.


Gwałtowny zwrot w życiu całej rodziny wywoła decyzja Laury o opuszczeniu męża i dzieci. Kobieta ucieka w milczeniu; pewnego dnia po prostu zabiera swoje rzeczy i znika. Priorytety Olivera ulegają przetasowaniu, mężczyzna musi szybko zapanować nad niespodziewanym chaosem, który wywołuje zniknięcie żony. Karmienie i ubieranie dzieci, odrabianie lekcji, wizyty u lekarzy, małe codzienne rytuały – życie, które toczyło się do tej pory w cieniu żony, gwałtownie materializuje się listą dodatkowych obowiązków. Mężczyzna może liczyć na pomoc matki i siostry, które, co ciekawe, są niezwykle wyrozumiałe wobec Laury. "Też chciałam od was uciec" – mówi matka do Olivera, wypominając mu, że popełnia błędy ojca, a siostra dodaje: "Laura była smutna, nie czuła się dobrze, musi nabrać dystansu, ale na pewno wróci".

"Ona wróci! Przecież żadna matka nie zostawia swoich dzieci" – to zdanie, powtarzające się w rozmowach, doskonale odzwierciedla społeczną wiarę w słuszność tradycyjnego modelu rodziny, w którym kobieta jest przede wszystkim matką. Choć system zmienia się, wciąż zbyt wiele jest kobiet, które nie miały wyboru, na jakich zasadach chcą tworzyć dom. Do tej pory niewiele było filmów, które dawałyby głos takim kobietom – niepotrafiącym unieść na swoich barkach forsowanego społecznie patriarchatu, czującym opresję systemu. Guillaume Senez podchodzi do tematu przewrotnie: jego bohaterka milczy, a jednak nie mamy wątpliwości co do jej sprzeciwu, wypalenia i chęci ucieczki. Czujemy też, że ten krok wiele ją kosztuje. Milcząca dymisja Laury – cichej, posłusznej, wrażliwej – to podważenie statusu quo, który do tej pory był uważany za naturalny. "Nasze zmagania" to w swoich najlepszych momentach film o rozpuszczaniu skostniałych struktur społecznych, nawet kosztem cierpienia najbliższych.  


Świadoma, dobrowolna ucieczka matki to wciąż temat tabu – to ojciec zwykle "odchodzi", "opuszcza", "zostawia", a po pewnym czasie otrzymuje z tego jeszcze społeczne rozgrzeszenie. W przypadku matek sytuacja wygląda zupełnie inaczej: kobiety są zobowiązane, by trwać przy rodzinie pomimo trudności, są jej mitem założycielskim i spoiwem. Reżyser oswaja społeczne tabu i przesuwa granicę tego, co "wolno" kobietom, nie pozwalając na pochopny osąd bohaterki. Scenariusz narzuca widzowi perspektywę zdezorientowanego męża, co jest zresztą zabiegiem bardzo udanym, bo napięcie i dyskomfort, wynikające z braku znajomości motywów Laury, są jedynym fabularnym nośnikiem filmu. Reżyserowi udaje się utrzymać balans pomiędzy oskarżeniami płynącymi z ust zranionych bliskich a racjonalizacją całego zdarzenia i próbami zrozumienia wyboru kobiety.

Po kilku tygodniach koślawego przystosowywania się do nowych zasad, rodzina z ojcem za sterem zaczyna wychodzić na prostą – dzieci szybko przystosowują się do nowych obowiązków, a Oliver na dobre oswaja się ze swoją podwójną rolą. Pomimo zacieśniających się rodzinnych więzi, na psychice dzieci zaczynają pojawiać się tąpnięcia, które tylko wspólnie będą w stanie przezwyciężyć. Kryzysy mają uzdrawiającą moc, a końcowe ujęcie, choć nie przynosi odpowiedzi na pytanie, w jakim kształcie będzie w przyszłości funkcjonować ich rodzina, daje nadzieję na przetrwanie każdej możliwej sytuacji. 


"Nasze zmagania" mogłyby być solidnym dramatem rodzinnym, jednak film wpada w sidła własnych ambicji. Reżyser mnoży wątki poboczne, którymi mógłby obdzielić cztery kolejne projekty: jest i o nierówności społecznej, wyzysku w pracy, samobójstwie z powodu trudnej sytuacji ekonomicznej, paraliżującej samotności, nieprzepracowanych problemach rodzinnych. Prostota zaczyna pobrzmiewać banałem, a stężenie emocji ulega znacznemu rozcieńczeniu. Reżyser wkłada na barki jednej rodziny wiele naprawdę ważnych i palących społecznych problemów, ale żaden z nich nie wybrzmiewa wystarczająco czysto i dźwięcznie, by widz mógł się nad nim zatrzymać. Senez gra w jednej drużynie z braćmi Dardenne i Kenem Loachem, ale brakuje mu ich talentu i doświadczenia. Kiedy reżyser wychodzi poza ramy opowieści o butwiejącym patriarchacie i uczuciu korodującym w codziennym milczeniu, "Nasze zmagania" zaczynają dłużyć się i nudzić.

Problem braku pomysłu na to, jak dalej "ograć" poczucie braku i straty, odbija się również na konstrukcji postaci – wszystkie poboczne wątki i rozmowy teoretycznie niezwiązane z centralnym problemem filmu powinny pogłębiać rysy bohaterów, w rzeczywistości jednak sprawiają wrażenie wytrącania czasu i odciągają uwagę od emocji tlących się pod skórą. Widzowie tracą więź z bohaterami, a "nasze zmagania" stają się "ich zmaganiami". Choć film otrzymał nominację do Cezara 2019 w kategorii najlepszy film zagraniczny, rywalizując m.in. z "Zimną wojną", "Trzema billboardami za Ebbing, Missouri" i "Złodziejaszkami", popełnia najgorsze błędy większości współczesnych filmów francuskich: próbuje tworzyć kino zaangażowane społecznie, ale zamiast zamierzonej subtelności oferuje zdarte klisze. Ulatuje to, co pomiędzy słowami – emocje, za które kochamy kino. 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones