Recenzja filmu

Koralina i tajemnicze drzwi (2009)
Anna Apostolakis-Gluzińska
Henry Selick
Dakota Fanning
Teri Hatcher

Kolorowe sny na jawie

Wysmakowane, wizualnie zapierające dech w piersiach dzieło.
"Koralina i tajemnicze drzwi" raz jeszcze wprowadzają widzów w przedziwny świat wyobraźni Neila Gaimana. I jak to było w przypadku "MirrorMask", tak i tym razem mamy do czynienia z wysmakowanym, wizualnie zapierającym dech w piersiach dziełem, które zachwyci prawdziwych fanów animacji. Jednak mimo wszystkich swoich zalet, wciąż jeszcze musimy poczekać na film, który naprawdę uchwyci ducha jego twórczości, a przede wszystkim jego specyficzne poczucie humoru. Tytułowa Koralina to nastolatka, która wraz z rodzicami wprowadza się do nowego mieszkania. Jej rodzice zajęci pracą zupełnie ignorują dziewczynkę. Na szczęście mieszkanie zaopatrzone jest w 'tajemnicze drzwi', które prowadzą do alternatywnej wersji świata, gdzie wszystko jest kolorowe, magicznie, a rodzice choć zamiast oczu mają guziki, to zdają się kochać ją ponad wszystko. Koralina zachwycona drugą rodziną zaczyna spędzać z nią coraz więcej czasu. Kiedy pojawia się okazja, by została z nimi na zawsze, w zasadzie trudno jest jej wymyślić jakikolwiek argument przeciw (z wyjątkiem może zastąpienia swoich oczu guzikami). Ale czy coś tak wspaniałego może istnieć naprawdę, czy aby na pewno nie kryje się za tym coś więcej? Wątpliwości poprowadzą dziewczynę do prawdy, która daleko odbiega od jej cudownych fantazji... Jeśli znacie "MirrorMask" czy też "Gwiezdny pył", to wiecie mniej więcej, czego się spodziewać. Wszystkie te filmy to wariacje na temat świata baśni i nic w tym dziwnego, w końcu Neil Gaiman i 'mythopoeia' to dwie bratnie dusze. Otwiera on przed nami bramy wyimaginowanego świata, a dzięki trójwymiarowej technologii i reżyserskim umiejętnościom Henry'ego Selicka teraz jeszcze większe grono odbiorców może cieszyć się bogactwem wyobraźni. A jest się czym cieszyć! Od strony wizualnej nie można się bowiem do niczego przyczepić. Efekt 3D jest może ledwie lekko zaznaczony, ale kto by na to zwracał uwagę, kiedy ma się do czynienia z pierwszorzędną animacją. Fani Selicka znają ją doskonale chociażby z "Miasteczka Halloween". Nie jest to ten typ animacji, który preferują Disney czy DreamWorks. Selick unika czystych form, preferując eksperymenty, których rezultatem są przedziwne obrazy rodem z marzeń sennych (a czasem i koszmarów). Tworzy to niezwykle sugestywną wizję, estetycznie wysmakowaną, oniryczną i surrealistyczną. Niestety film ma kilka wad. Proces adaptacji na potrzeby kina nie przebiegł płynnie. W fabułę wdarł się chaos, niektóre wątki poprowadzono niekonsekwentnie, jakby twórcy oczekiwali, że widzami będą czytelnicy zaznajomieni z książką Gaimana, przez co mogą pójść nieco na skróty. Nie do końca udało się też przenieść na ekran specyficzny humor pisarza. Z tym jednak borykają się wszystkie dotychczasowe adaptacje jego prozy. Tu w zasadzie tylko występ dwóch aktorek był czystą esencją Gaimana, reszta jest jedynie echem jego pomysłów. Pomimo tych wad wyszedł Selickowi całkiem dobry film, dla którego trójwymiarowa technologia jest tylko dodatkową atrakcją, a nie jedyną zaletą mającą przyciągać widzów do kin. Jest to bardzo pokrzepiające, bo oznacza, iż kino anglosaskie nie samą technologią żyje.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Największą grupą odwiedzającą klimatyzowane sale kinowe są dzieci, które z ustami pełnymi popcornu ciągną... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones