Recenzja wyd. DVD filmu

Transformers: Zemsta upadłych (2009)
Michael Bay
Shia LaBeouf
Megan Fox

Kosmiczne resoraki kontratakują

Michael Bay przez pierwsze półtorej godziny zgrabnie balansuje pomiędzy humorem a spektakularną naładowaną akcją. Bombastyczne pojedynki rozładowywane są dowcipami. Wszystko tu jest strawne i na
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, kilku młodych zdolnych facetów, takich jak Spielberg, Lucas, Zemeckis, wymyśliło i wcieliło w życie kino nowej przygody. Zabawa motywami, narracja, cytaty z klasyki, widowiskowe efekty specjalne i humor sprawiły, że widzowie pokochali "Indianę Jonesa", "Gwiezdne wojny" czy "Powrót do przyszłości". Kino rozrywkowe zyskało dzięki nim nową jakość. Niestety, potem panowie, kuszeni potężną siłą pieniądza, przeszli na ciemną stronę mocy i zaczęli traktować kino jako sposób promocji zabawek. Od tego pozostał już tylko krok, aby powstawały filmy o ich przygodach. Witajcie w XXI wieku!

Ok, po pełnych zadumy i melancholii refleksjach natury ogólnej, czas na konkrety. Kto po kolejnej odsłonie starcia podłych Deceptikonów ze szlachetnymi Autobotami oczekuje sensownej fabuły, ma chyba problem z recepcją otaczającej go rzeczywistości. Z całą pewnością można się jednak spodziewać permanentnej orgii efektów specjalnych, która w założeniu ma prowadzić widza do przeszło dwugodzinnego wizualnego orgazmu. I rzeczywiście efekty są imponujące, choć w pewnym momencie zaczynają odrobinę nużyć. Zbyt dużo rozkoszy bywa bowiem męczące.

Po tym, jak w części pierwszej Ziemia została uratowana, a podły Megatron pokonany, Sam Witwicky mógł udać się na studia. Rzecz w tym, że jego dziewczyna, przypominająca napompowaną sylikonem, niezaspokojoną i mocno ograniczoną dresiarę (Megan Fox), na studia nie idzie, bo musi reperować motory i dbać o to, aby resocjalizacja tatusia przebiegała poprawnie. Niestety Samowi nie dane będzie ani zdradzić dziewczyny, ani zdobyć wykształcenia, bo Decepticony ruszyły do ofensywy i tym razem zamierzają całkowicie zniszczyć naszą planetę. Najpierw muszą jednak zlikwidować Optimusa Prima – jedynego, który swoją mocą dorównuje Upadłemu.

Michael Bay przez pierwsze półtorej godziny zgrabnie balansuje pomiędzy humorem a spektakularną naładowaną akcją. Bombastyczne pojedynki rozładowywane są dowcipami. Wszystko tu jest strawne i na luzie. Ale to się zmienia, gdy bohaterowie trafiają na pustynię, by stoczyć finałową, niemiłosiernie rozciągniętą i przeładowaną absurdem (nawet jak na film, którego fabułę można by zmieścić na opakowaniu po zapałkach) batalię. Piętrzący się patos, głupotę i bzdety da się wytrzymać tylko ze względu na Devastatora, który wygląda imponująco.  

"Transformers 2" to w sumie przyzwoite kino rozrywkowe, typowy odmóżdżacz, który widz szybko przetrawi i wydali. No, może z wyjątkiem wspomnienia apetycznej Isabel Lucas, grającej kobietę transformersa, która już niedługo powinna stać się nowym gorącym – przynajmniej dla męskiej części widowni – nazwiskiem.

Wydanie DVD daje widzowi możliwość obejrzenia filmu z komentarzem reżysera oraz scenarzystów. Jest to rzadka okazja, aby dowiedzieć, czego, oprócz worków pieniędzy, oczekiwali twórcy, tworząc swoje dzieło.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na pierwszej części "Transformers" bawiłem się świetnie i miałem nadzieję, że druga odsłona obrazu będzie... czytaj więcej
Gdy kino staje się coraz bardziej banalne, nastawione na tysiące huków, fajerwerków, tudzież innych... czytaj więcej
Lato w pełni. Nadszedł czas urlopów i końca szkoły. Szare komórki idą na zasłużony odpoczynek. Wszyscy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones