Recenzja filmu

Zostań, jeśli kochasz (2014)
R.J. Cutler
Chloë Grace Moretz
Mireille Enos

Miłość i śmierć w pastelach

Jako melodramat dla nastolatków "Zostań…" wypada lepiej niż przeciętnie. Dowcipne dialogi, obsada, której nie brak uroku i ekranowego seksapilu, wreszcie -  dobra ścieżka dźwiękowa zbudowana z
To nie jest film dla starych ludzi. Za dużo w nim słodyczy, ckliwych momentów, wielkich uniesień i egzystencjalnych pytań godnych Paulo Coelho. "Zostań, jeśli kochasz" zostało zrobione dla nastolatków, a nie starych tetryków. Przenosząc na ekran bestseller Gayle Forman, R.J. Cutler pozostał wierny książkowemu melodramatowi i schował się za gatunkowymi schematami. Ani na milimetr nie wyściubia nosa poza przetarte szlaki. Jego "Zostań, jeśli kochasz" to film wtórny, choć nie pozbawiony uroku.



Cutler chętnie łączy przeciwieństwa. Banalny melodramat splata z opowieścią o sprawach ostatecznych, a postaci nastoletnich buntowników obdarowuje cechami dorosłych (i vice versa). Nieśmiała wiolonczelistka i grzeczny rockman,  którzy powinni być siłą napędową filmu, ustępują miejsca dorosłym bohaterom - wyluzowanym rodzicom dziewczyny. Grani przez Joshuę Leonarda i Mireille Enos rodzice to eksrockmani, którzy w imię miłości zrezygnowali z buntu. On sprzedał perkusję i odszedł z punkowego zespołu, ona zaś przestała jeździć na koncerty, by zająć się wychowaniem dzieci. U Cutlera to właśnie dwoje sympatycznych czterdziestolatków spycha w cień młodych bohaterów. Nie tylko dlatego, że Leonard i Enos potrafią bawić się własnym wizerunkiem, ale też dlatego, że ich postaci okazują się dużo ciekawsze niż para mdłych nastolatków.

W obrazie Cutlera niewiele jest napięć. Nie ma szkolnych konfliktów ani rodzinnych przepychanek. Nawet młodzieńcza miłość nie generuje przesadnie wielu tarć. Buntownik z gitarą okazuje się dżentelmenem, a nastoletniej Mii nie w głowie bunt, łamanie zasad i młodzieńcze szaleństwa. Ugrzecznienie filmowych bohaterów mogłoby być walorem "Zostań…" (przełamuje zgrany melodramatyczny schemat), gdyby nie fakt, że Cutler nie znajduje w swej opowieści innych źródeł napięcia, a jego film z minuty na minutę traci tempo.



Amerykański reżyser próbuje łączyć licealny melodramat z opowieścią o sensie życia i śmierci, przeznaczeniu i ludzkich wyborach, ale dużo lepiej radzi sobie wtedy, gdy trzyma się wątków miłosnych. Na Chloë Grace Moretz i Jamiego Blackleya patrzy się z dużą przyjemnością, mimo że w dramatycznych sekwencjach wypadają dość słabo.

Pamiętając o mankamentach filmu Cutlera, warto dodać, że jako melodramat dla nastolatków "Zostań…" wypada lepiej niż przeciętnie. Dowcipne dialogi, obsada, której nie brak uroku i ekranowego seksapilu, wreszcie -  dobra ścieżka dźwiękowa zbudowana z sentymentalnych songów wyróżniają film Cutlera wśród młodzieżowych opowieści o niemożliwych miłościach. A że starszych widzów będzie mdliło od nadmiaru emocjonalnego i estetycznego lukru? Cóż, to nie jest film dla starych ludzi.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Zostań, jeśli kochasz" to próba przeniesienia na srebrny ekran bestsellerowej powieści autorstwa Gayle... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones