Recenzja filmu

Pan Idealny (2015)
Paco Cabezas
Sam Rockwell
Anna Kendrick

Miłość na zabój

Połączenie humoru z przeczącą prawom natury akcją czynią z "Pana idealnego" film narracyjnie efektowny. Oczywiście można trochę kręcić nosem, że twórcy nie wykorzystali całego potencjału
Francis to bardzo samotny mężczyzna. Jego praca sprawia, że trudno jest mu nawiązać bliższą relację z drugą osobą, a ci, którym ufa, mają w zwyczaju go zdradzać. Martha lubi towarzystwo, problem w tym, że źle je dobiera… zwłaszcza jeśli chodzi o facetów. Kiedy więc bohaterowie spotykają się przypadkiem w sklepie, wydaje się, że los się do nich uśmiechnął. Jest tylko jeden mały problem. I tu wracamy do fachu Francisa, który zawodowo wyprawia ludzi na tamten świat. 

 

Jak widać, "Pan idealny" bazuje na prostym schemacie przypadkowego spotkania dwóch osób. Skomplikowane życie jednego z bohaterów jest tu nieustającym źródłem problemów i zagraża rodzącemu się uczuciu. Na drugiej szali mamy niezachwiane poczucie, że oto przeznaczone sobie połówki w końcu stały się całością. Twórcy filmu nie próbują tego szablonu przekształcać w coś nowego. Zamiast tego koncentrują swoje wysiłki na dwóch elementach, które miały odróżnić "Pana idealnego" od podobnych tytułów konkurencji.

Pierwszym filarem "Pana idealnego" jest obsada. To, że film robi pozytywne wrażenie, jest w dużej mierze zasługą grających główne role Sama Rockwella i Anny Kendrick. Są uroczy zarówno razem, jak i osobno. Niemal w każdej scenie, w której się pojawiają, wywołują uśmiech na twarzy. Rockwell swobodnie bawi się postacią. Choć jego bohater jest chodzącą maszyną do zabijania, to ma w sobie wiele uroku i emocjonalnej niepewności. Kendrick z kolei jest sympatyczną życiową niezdarą, która odkrywa w sobie niezwykły hart ducha i zaskakujące talenty. Kiedy pojawiają się razem, "chemia" jest niezaprzeczalna. Są idealną romantyczną parą i doskonale się uzupełniają. 

Dobrze sprawuje się również drugi plan. Sympatię widzów mają szansę zyskać chociażby dwaj bracia Cartigan, grani przez Jamesa Ransone'a i Ansona Mounta. Choć są bezwzględnymi gangsterami, to we wzajemnych relacjach przypominają małych chłopców. Czego dowodem jest choćby to, że każda ich kłótnia kończy się groźbą naskarżenia rodzicom. Tim Roth zaś z nonszalancją traktuje podwójną tożsamość swojego bohatera, przez co bliżej jest mu do kreskówkowych złoczyńców. Może na papierze nie brzmi to zachęcająco, ale na ekranie naprawdę się sprawdza.


Drugim filarem sukcesu "Pana idealnego" jest fabuła. Łatwo daje się zauważyć, że za scenariusz odpowiadał twórca "Kroniki" Max Landis. Wszyscy bohaterowie filmu są bowiem komiksowo przerysowani. Nie na tyle, by zmienić całą historię w pastisz, lecz wystarczająco, byśmy nie mieli wątpliwości, że jest to bajka, której nie należy brać na serio. Trafnym okazał się już sam pomysł, by z granego przez Rockwella Francisa uczynić płatnego zabójcę, który inspirowany hasłem "zabijanie jest złe" morduje osoby wynajmującego jego usługi. To punkt wyjścia wielu zabawnych momentów, tym bardziej że Francis jest piekielnie dobry w swoim fachu, a twórcy filmu robią wszystko, byśmy byli tego świadomi.

Połączenie humoru z przeczącą prawom natury akcją czynią z "Pana idealnegofilm narracyjnie efektowny. Oczywiście można trochę kręcić nosem, że twórcy nie wykorzystali całego potencjału tkwiącego w postaciach i że Martha jest kalką zbyt wielu postaci granych przez Kendrick w ostatnim czasie. Będą to słuszne zarzuty. Nie zmienia to jednak faktu, że "Pan idealny" to bezpretensjonalne i zabawne kino rozrywkowe.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones