Recenzja filmu

22 Jump Street (2014)
Phil Lord
Christopher Miller
Jonah Hill
Channing Tatum

Po przeprowadzce

Błyskotliwe autotematyczne żarty nie odwracają na szczęście uwagi od intrygi. Ta zaś jest solidnie zaprojektowana, obfituje w zmyłki oraz nieoczekiwane fabularne wolty. Dlatego utwór Lorda i
Jeśli potrzebujecie intensywnej kuracji rozweselającej, trafiliście pod właściwy adres. "22 Jump Street"  to biały kruk: sequel co najmniej o klasę lepszy od udanego oryginału sprzed dwóch lat. "Mroczny rycerz" wśród kontynuacji kumpelskich komedii o gliniarzach.



Na pierwszy rzut oka twórcy skrupulatnie podążają ścieżką wydeptaną w "21 Jump Street". Po prowadzonym pod przykrywką śledztwie w liceum policjanci Schmidt i Jenko otrzymują kolejne  zadanie. Będą łączyć przyjemne z pożytecznym, polując na handlarzy narkotyków w świątyni hedonizmu – akademickim kampusie. Jeszcze raz usłyszą od nerwowego szefa, że mają "zinfiltrować dilerów i znaleźć dostawcę". Znów jeden z bohaterów zakosztuje sławy szkolnego celebryty, podczas gdy drugi zacznie bratać się z outsiderami. Nie zabraknie ślicznej dziewczyny, przed którą trzeba ukryć prawdziwą tożsamość, oraz nowych kumpli będących przyczyną konfliktu lojalności. Dzień jak co dzień w pracy tajniaka.

Reżyserskie duo Lord/Miller doskonale zdaje sobie sprawę, że gra znaczonymi kartami. Ba, co krok przypomina o tym także publiczności. W "22 Jump Street" roi się od scen z drugim dnem, które sarkastycznie komentują hollywoodzką rutynę kręcenia sequeli (w skrócie: to samo za dwa razy większe pieniądze). Kulminacją ironicznych przytyków są  napisy końcowe. Nie zdradzę, jakie skarby skrywają, ale warto dla nich jeszcze na moment nie rozstawać się z miękkim kinowym fotelem. Z kolei  zabawny prolog zaczynający się od słów "W poprzednim odcinku..." przypomina o telewizyjnym rodowodzie serii. Błyskotliwe autotematyczne żarty nie odwracają na szczęście uwagi od intrygi. Ta zaś jest solidnie zaprojektowana, obfituje w zmyłki oraz nieoczekiwane fabularne wolty. Dlatego utwór Lorda i Millera sprawdza się jednocześnie jako komiczny fajerwerk, efekciarski film akcji oraz kryminał.



Zestaw gagów jest różnorodny. Znajdziecie tu zarówno niewybredne dowcipy o seksie, hołd dla kampusowej komedii w stylu "Menażerii" czy "Old School", a wreszcie zgrywę ze schematów rządzących kinem policyjnym. Oblatanie w popkulturze i zmysł absurdu pozwalają autorom zmiksować wszystkie te składniki w wysokoprocentowy koktajl. Dzieła dopełnia obsada. Na drugim planie  ze złości gotuje się Ice Cube, Wyatt Russell (syna Kurta) budzi sympatię jako ociężały intelektualnie futbolista Zook, a Amber Stevens uwodzi ładnym uśmiechem i niewymuszonym wdziękiem. Show należy jednak do Jonah Hilla i Channinga Tatuma. Panowie zdążyli już okrzepnąć w rolach fajtłapy Schmidta i byczkowatego Jenko, zaś scenarzysta Michael Bacall ma dobry pomysł na rozwój relacji między ich postaciami. Czasem trudno powiedzieć, czy to jeszcze "bromance" czy już romans, ale chemią między aktorami można by obdzielić tuzin innych ekranowych duetów. Przeprowadzka pod "23 Jump Street"? Mimo obaw twórców jestem jak najbardziej na tak.
1 10
Moja ocena:
9
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest w filmie duetu Lord - Miller scena, w której Schmidt (Jonah Hill) i Maya (Amber Stevens) podziwiają... czytaj więcej
Jak mawia stare policyjne przysłowie - "Zinfiltrujcie dilera, znajdźcie dostawcę", jest to hasło... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones