Recenzja filmu

Brzdąc (1921)
Charlie Chaplin
Charlie Chaplin
Jackie Coogan

W starym kinie

Ostatnimi czasy klasyka światowego kina przestaje kojarzyć się wyłącznie z zaciemnionymi i dusznymi salkami wydziałów filmoznawstwa i trafia wreszcie tam gdzie jej miejsce, czyli po prostu do
Ostatnimi czasy klasyka światowego kina przestaje kojarzyć się wyłącznie z zaciemnionymi i dusznymi salkami wydziałów filmoznawstwa i trafia wreszcie tam gdzie jej miejsce, czyli po prostu do sali kinowej. Przykładem „Brzdąc” Charliego Chaplina. Jest parę postaci, scen, dialogów, które tworzą historię kina. Nosferatu z filmu Friedricha Wilhelma Murnaua, scena w barze w „Casablance”, powiewająca sukienka Marylin Monroe w „Słomianym wdowcu”. Postać trampa w meloniku, zbyt szerokich spodniach, z nieodłączną laseczką wykreowana przez Charliego Chaplina. „Brzdąc” z 1921 roku był pierwszym pełnometrażowym filmem późniejszego twórcy „Dyktatora” i początkiem jego legendy. Film, podobnie jak wcześniejsze (chociażby „Charlie żołnierzem”), pozornie oparty jest na slapstickowy gagach, które spina jednak klamra melodramatu. Fabuła jest prosta. Uboga dziewczyna podrzuca niechciane dziecko fajtłapowatemu szklarzowi. Ów mniej (przeważnie) lub bardziej zręcznie próbuje odnaleźć się w roli ojca, czy może raczej kolegi malca. Po latach opieka społeczna postanawia odebrać brzdąca przypadkowemu opiekunowi, szczęśliwie pojawia się „wyrodna” matka, teraz już bogata dama, która niesie pomoc. Komiczne w filmie było przede wszystkim przeciwstawienie dojrzałości malca, zmuszonego opiekować się swoim safandułowatym opiekunem, totalnej niedojrzałości tego ostatniego. Pod płaszczykiem dziecięcych marzeń o raju dzieciństwa (znajdziemy tu sporo, znanych chociażby z Andersena, klasycznych baśniowych tropów) Chaplin opowiedział historię własnego trudnego dorastania. Świat z „Brzdąca” to obraz jego własnego dzieciństwa, filmowa ulica przypomina londyńską East Side, przefiltrowaną jedynie przez nostalgię dorosłych wyobrażeń o dzieciństwie. Obskurna ulica przybrana kiczowatymi girlandami, policjant ze skrzydłami, które jednak nie sprawiają, że ten stał się aniołem. Idylla podszyta niewesołą refleksją, komedia z drugim, ciemniejszym dnem. „W tym kryje się sekret Chaplina (…) jego wielkość. Widzieć najstraszliwsze, najbardziej żałosne, najtragiczniejsze zjawiska oczami skorego do śmiechu dziecka” – pisał po premierze Sergiusz Eisenstein. To odczytanie nie zaważyło jednak na legendzie filmu i „Brzdąc” przeszedł do historii jako oparta na gagach, lekko melancholijna opowieść o wiecznym chłopcu, Piotrusiu Panu, który nie chce dorosnąć. Swoją drogą, czyż takiej propozycji nie składa nam wciąż kino. W ciemnościach kinowej sali możemy na zawsze pozostać dziećmi. O komizmie swoich filmów mówił sam Chaplin: „Dobre jest obrzucanie się ciastkami z kremem, ale jeśli śmiech od tego tylko zależy, film szybko staje się monotonny. Podstawą sukcesu jest znajomość człowieka” Banał? Może, ale jak dobrze brzmi w takim wydaniu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Data 6 lutego 1921 roku jest pewnym punktem zwrotnym w karierze Charlesa Chaplina. Jest ona uznawana za... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones