Zgubne skutki jedzenia grzybów

Królestwo Księżniczki Peach ponownie potrzebuje pomocy. I bynajmniej nie dlatego, że Bowser znów rozrabia. Poddani różowej władczyni wpadli w manię jedzenia grzybów. To nic, że nikt wcześniej nie
"Mario & Luigi: Bowser's Inside Story + Bowser Jr.'s Journey" - recenzja
Zatrucie grzybami nie należy do przyjemnych. Spektrum objawów, które temu towarzyszą, jest nadzwyczaj szerokie. Może zacząć się niewinnie – od bólu głowy oraz nadmiernej potliwości. Niedoświadczeni grzybiarze uskarżają się na nudności, spadki ciśnienia i problemy z centralnym ośrodkiem nerwowym. Te ostatnie mogą doprowadzić nawet do halucynacji i poważnych urazów neurologicznych. Właśnie dlatego należy z rozwagą podchodzić do leśnych poszukiwań i poświęcić chociaż chwilę na przestudiowanie atlasu grzybów. Szkoda, że bohaterom zremakowanego "Mario & Luigi: Bowser's Inside Story + Bowser Jr.'s Journey" zabrakło tej zadumy nad rzeczami pakowanymi ze smakiem prosto do pysków.



Królestwo Księżniczki Peach ponownie potrzebuje pomocy. I bynajmniej nie dlatego, że Bowser znów rozrabia. Poddani różowej władczyni wpadli w manię jedzenia grzybów. To nic, że nikt wcześniej nie słyszał o tym smakowitym gatunku. Skoro są smaczne, to należy je jeść, prawda? Otóż nie, jeśli powodują one spuchnięcie ciała do nienaturalnych rozmiarów i sprawiają, że poruszenie jakąkolwiek kończyną jest niemożliwe. Objawy te rozprzestrzeniają się w zastraszającym tempie i nikt nie jest w stanie poradzić sobie z tajemniczą chorobą zwaną Blorps. Kiedy wydaje się, że Mario i Luigi opanowują sytuację, pojawia się Bowser, który potężnym haustem powietrza zasysa część mieszkańców królestwa. 



Para dzielnych hydraulików zmuszona będzie do rozpoczęcia odysei na miarę tej z "Interkosmosu". Pozbawiony sił Bowser jest niezdolny do ziania ogniem, wyprowadzania silniejszych ciosów czy też zmieniania się w pokrytą kolcami kulę. Nasi bohaterowie pewnie by się z tego cieszyli, gdyby nie fakt, że król Koopa jest jedynym, co oddziela świat od totalnej zagłady.

Podwójny ekran 3DS-a pozwoli na naprzemienne przejmowanie kontroli nad Mario i Bowserem. Zadaniem tego pierwszego będzie przywrócenie wszystkich czynności życiowych swojego adwersarza. To jedyna i niepowtarzalna okazja, by zajrzeć w głąb tego pokręconego ciała. Przy pomocy stylusa pobudzimy do działania mięśnie Bowsera, odblokujemy kanały odpowiedzialne za zianie ogniem i pozbędziemy się pasożytów toczących ciało giganta. Wszystko po to, by już jako ten drugi odzyskać zamek i rozwiązać problem tajemniczej infekcji toczącej królestwo.



Pomimo licznych elementów platformowych, z przeciwnikami rozprawimy się w bardziej erpegowym stylu, zyskując kolejne poziomy i nowe umiejętności, dzięki którym przebrnięcie przez wnętrzności Bowsera czy rozgramianie strażników w zamku stanie się odrobinę łatwiejsze. Gra wymaga odrobiny zaangażowania ze strony gracza. Nie wystarczy bezmyślnie klepać w przyciski, gdyż najważniejsze jest wyczucie odpowiedniego momentu, w którym należy podskoczyć lub wykonać zamach młotem. Niesamowite wrażenie robią też walki wymagające obrócenia 3DS-a. Trzymamy go wtedy jak książkę i oglądamy wydarzenia z innej perspektywy.



Zmaganiom bohaterów towarzyszy mnóstwo zabawnych dialogów – choć niejednokrotnie to postacie poboczne rozbawią nas bardziej. Nie jest to w żaden sposób wada, gdyż cały scenariusz jest rozpisany bardzo sprawnie i satysfakcjonująco. Ekspresja Mario paplającego w pseudowłoskim dialekcie, mina przerażonego Luigiego czy też wiecznie poddenerwowany Bowser to widoki, które zostaną ze mną na długo. Zdawać by się mogło, że twórcom wyszła gra niemal doskonała. Aczkolwiek mnie mocno drażniło skupienie bossów na ostatniej prostej. Starcia z nimi są czasochłonne i nie obejdzie się przy tym bez dodatkowego grindu. Zakończenie wynagradza jednak trud w stu procentach.

Twórcy dorzucają w pakiecie dodatkową, niewydaną wcześniej przygodę. Wcielimy się w niej w syna Bowsera, Bowsera Jr., który zaintrygowany pogarszającym się stanem ojca wyrusza jego śladem, by znaleźć lekarstwo na chorobę toczącą rodziciela. Gameplay jest tu mocno uproszczony. Walki prowadzimy na zasadzie "papier-kamień-nożyce", dobierając jednostki o właściwych statystykach. Rozwiązanie to zastosowano wcześniej w "Minion Quest: The Search for Bowser" towarzyszącym poprzedniemu erpegowemu remake’owi "Mario & Luigi: Superstar Saga". Wydarzenia obecne na ekranie wpisują się w główną historię, dorzucając własne smaczki i pokazując księcia od strony, której żadna z gier wcześniej nie uchwyciła. Początkowa pogarda żywiona do reszty Koopalingów zostanie szybko zweryfikowana, gdy okaże się, że bez popleczników młody panicz nie jest w stanie sprostać stojącym przed nim wyzwaniom.



Oba tytuły prezentują się prześlicznie na ekranach 3DS-a. Oryginał, wydany na DS-a w 2009 roku cechował się uroczą, cukierkową grafiką 2D. Remake natomiast przeszedł w 3D, nadając postaciom animuszu i urozmaicając świat, co sprawiło, że jest on jeszcze piękniejszy niż w pierwowzorze. Do remake’u wprowadzono też szereg kosmetycznych zmian gameplayu. Ponadto, dograno kilka nowych motywów muzycznych, poprawiając przy okazji brzmienie niektórych starych ścieżek.

Nintendo powoli odchodzi od wydawania dużych gier na 3DS-a, przerzucając środek ciężkości na Switcha. Biorąc pod uwagę rzeszę graczy wciąż przywiązanych do swojej kieszonkowej konsoli, nie poważyłabym się na tezę o nieprzydatności remake’u przygód Mario. DS odszedł już dawno w zapomnienie, a zwiedzanie niezbadanych wcześniej wnętrzności Bowsera jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju. Obie przedstawione opowieści są zabawne, gwarantują długie godziny dobrej rozrywki i przypominają, że hydraulicy robią czasem coś innego od bezwiednego skakania po platformach.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones