Recenzja wyd. DVD filmu

Żyć szybko, umierać młodo (2002)
Roger Avary
James Van Der Beek
Jessica Biel

Niech żyje hedonizm

Już na samym początku filmu Rogera Avary'ego jedna z bohaterek wypowiada w monologu do widza słowa "Możesz słuchać lub nie" będące kwintesencją dialogów, które w filmie nie mają zbyt wielkiego
Już na samym początku filmu Rogera Avary'ego jedna z bohaterek wypowiada w monologu do widza słowa "Możesz słuchać lub nie" będące kwintesencją dialogów, które w filmie nie mają zbyt wielkiego znaczenia. Ważne słowa padają dopiero w samym finale od momentu pojawienia się pierwszego śniegu.

Bohaterom filmu "Żyć szybko, umierać młodo" zależy tylko na alkoholu, narkotykach, seksie i imprezach. Obserwujemy dzieje kilku studentów, którym nie zależy na sukcesach w nauce czy dobrobycie w przyszłości. Ważniejsze jest zdobycie kokainy, "zaliczenie" kolejnej dziewczyny lub uwiedzenie następnego chłopaka. Nawet jeśli serce zabije mocniej przy nowo poznanej osobie, to i tak relacje okazują się żenująco płytkie, by udało się na ich bazie stworzyć prawdziwy związek.

Główną rolę gra James Van Der Beek (znany z serialu "Jezioro marzeń"), który przeciwstawił się dotychczas granym przez siebie rolom przystojnych kochasiów. Jego Sean jest bohaterem bardzo niesympatycznym, nadużywającym wszystkich możliwych używek, jakie mu wpadną w ręce. Jest zafascynowany słodką Lauren (Shannyn Sossamon), która woli stracić dziewictwo z Victorem (Kip Pardue), ale nie przeszkadza jej seks oralny z nauczycielem. Victor z kolei podróżuje po Europie w celu doświadczania seksualnych i narkotykowych odlotów. Poznajemy również biseksualnego Paula (Ian Somerhalder), który walczy o względy Seana, nie zdając sobie sprawy o jego heteroseksualizmie. Jest jeszcze Lara (Jessica Biel) - zepsuta wewnętrznie współlokatorka Lauren. Kwestie przez nich wypowiadane często są wyssanymi z palca kłamstwami a w najlepszym przypadku nieszczerymi oświadczeniami lub zwykłym bełkotem, co prowadzi do wielu nieporozumień i kłótni. Im dłużej przyglądamy się bohaterom, tym bardziej uświadamiamy sobie, że są wewnętrznie puści, niczym pluszowe misie ukazane na wielu posterach i okładkach DVD tego filmu.

Gdzieś między wątkami głównych bohaterów przetacza się pewna nieszczęśliwie zakochana w Seanie dziewczyna, której imienia nie dane nam jest poznać. Reżyser poświęcił jej najlepsza w filmie scenę, w której popełnia ona samobójstwo. Kamera skoncentrowana jest wówczas głównie na jej twarzy, na której wraz z upływem z nadgarstków krwi najpierw rysuje się ból, a na końcu ekstaza. Całości towarzyszy utwór "Without you" w wykonaniu Harry'ego Nilssona, nadając temu wątkowi ogromnego dramatyzmu. Jak na ironię, bezimienna dziewczyna (Theresa Wayman) jest jedynym wartościowym bohaterem, który do wspomnianej sceny jest zarówno przez widzów, jak i przez Seana ignorowany.

Film obfituje w przeróżne efekty montażowe. Często oglądamy wydarzenia rozgrywane wspak, co nie jest jedynie popisem montażysty, a symbolem mentalnego uwsteczniania się bohaterów przez styl życia, jaki sobie wybrali. Szkoła ma pomóc młodym ludziom w stawianiu kroków w dorosłe życie, niestety bohaterów filmu nie obchodzi przyszłość, a jedynie zaspokajanie swoich potrzeb tu i teraz. Ich relacje interpersonalne są (pomimo zdarzających się czasem wyznań miłości) niezwykle powierzchowne, do czego przyznaje się Lauren w ostatniej scenie filmu.

Aktorstwo spisało się bardzo dobrze. Najlepiej wykazał się Clifton Collins Jr. Jego Rupert to nadpobudliwy i wulgarny diler narkotykowy. Wypowiadane przez niego kwestie do swego dłużnika Seana skierowane są wprost w kamerę, czyli widzów, co zwiększa efekt w ukazywaniu bezwzględności i szaleństwa tej postaci.

Oglądanie filmu może wydać się niektórym widzom dosyć nużące, a to z powodu antypatii, jaką darzymy bohaterów. Trudno jest identyfikować się z takimi hedonistycznymi i samolubnymi postaciami, co sprawia, że ich losy stają się dla widzów obojętne. Z tego powodu "Żyć szybko, umierać młodo" ogląda się dosyć biernie, bez emocjonalnego zaangażowania. Jednak to nie czyni filmu słabym, gdyż jest kilka momentów zasługujących na uwagę, jak na przykład scena, w której Victor streszcza swój pobyt w Europie. Oglądamy wówczas niezwykle szybki kolaż ujęć obrazujących seksualne podboje oraz narkotykowe odloty Victora.

Film jest utrzymany w bardzo lekkiej tonacji. Pojawia się wiele humorystycznych oraz pikantnych scen. Dramatyczna atmosfera następuje w dwóch momentach: podczas wspomnianego wcześniej samobójstwa oraz w finale, gdzie niektórzy z bohaterów uświadamiają sobie swe wewnętrzne zepsucie, a w tle słyszymy niezwykły utwór duetu TOMANDANDY pod tytułem "Snow theather / final steps".

Reżyserowi Rogerowi Avary'emu należą się słowa uznania za pokazanie, do czego prowadzi niepohamowany hedonizm. Nie jest to przesłanie wyjątkowo oryginalne, ale przyznać trzeba, że mimo paru słabości podane jest bardzo solidnie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Żyć szybko, umierać młodo
Roger Avary to twórca, który zaczynał wespół z Quentinem Tarantino. Był współautorem środkowego segmentu... czytaj więcej
Recenzja Żyć szybko, umierać młodo
...ale nie marnować życia na oglądanie podobnych filmów. Niby odważnych w obnażaniu brzydoty świata, niby... czytaj więcej