Recenzja filmu

Żyć szybko, umierać młodo (2002)
Roger Avary
James Van Der Beek
Jessica Biel

Żyć szybko, umierać młodo

...ale nie marnować życia na oglądanie podobnych filmów. Niby odważnych w obnażaniu brzydoty świata, niby artystycznych w metodzie opowiadania, a faktycznie rozpaczliwie nudnych i
...ale nie marnować życia na oglądanie podobnych filmów. Niby odważnych w obnażaniu brzydoty świata, niby artystycznych w metodzie opowiadania, a faktycznie rozpaczliwie nudnych i pretensjonalnych. "Żyć szybko..." powstał na podstawie wczesnej prozy Breta Eastona Ellisa, autora późniejszej skandalizującej powieści o ześwirowanym, krwiożerczym, nowojorskim yuppie - "American Psycho" (też, całkiem zresztą przyzwoicie, zekranizowanej). Tu akcja rozgrywa się wśród studentów uczelni Camden College, trochę dziwnego przybytku oświaty, w którym w ogóle się o nauce nie wspomina (chyba że w kontekście "obciągania" asystentowi dla poprawienia średniej ocen) i gdzie głównym zajęciem jest niuchanie kokainy i uczestniczenie w orgiastycznych imprezach. "Akcja" to zresztą słowo zdecydowanie na wyrost, zamiast więc streszczać to, co niestreszczalne, poprzestanę na przedstawieniu głównych bohaterów. Sean (Van Der Beek), główny uczelniany dostawca prochów, chciałby przespać się z Lauren (Sossamon), ta jednak znacznie bardziej zainteresowana jest Victorem (Pardue), na którego dybie również jej współlokatorka Lara (Biel). Lauren kiedyś spotykała się z Paulem (Somerhalder), który teraz z kolei chciałby przespać się z Seanem... itd. Występna i zdeprawowana jest ta złota amerykańska młodzież, oj, zdeprawowana. Ale właściwie co mnie to obchodzi? W całym tym towarzystwie nie ma dosłownie ani jednej ciekawej postaci, której warto by poświęcić chwilę uwagi (a co dopiero 110 minut). Przeciwnie, są dość w sumie odpychający, a ich "szalone ekscesy" stają się z każdą minutą coraz bardziej nużące. Dla mnie w każdym razie przebywanie z tymi ludźmi było pod koniec filmu prawdziwą torturą - to nie moja impreza. Co gorsza, opowiedziane jest to wszystko w manierycznym stylu, z zakłócaniem chronologii czasowej, cofaniem taśmy itp. chwytami formalnymi: być może miało to odbijać chaos, w jakim pogrążone są umysły bohaterów, ale w efekcie wytworzyło tylko wrażenie artystowskiej pretensjonalności. Film pusty jak świat, który ukazuje, teoretycznie zabawny, a w sumie przygnębiający (druga gwiazdka za szybkie streszczenie europejskich wakacji Victora, jedynego rzeczywiście dowcipnego fragmentu opowieści).
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Roger Avary to twórca, który zaczynał wespół z Quentinem Tarantino. Był współautorem środkowego segmentu... czytaj więcej
Już na samym początku filmu Rogera Avary'ego jedna z bohaterek wypowiada w monologu do widza słowa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones