Recenzja filmu

Życzenie śmierci 2 (1982)
Michael Winner
Charles Bronson
Jill Ireland

Paul Kersey wraca jako Mściciel

Pierwsza część "Życzenia śmierci" okazała się ogromnym sukcesem kasowym. W 1981 roku odtwórca roli Kerseya - Charles Bronson - oraz reżyser Michael Winner postanowili nakręcić sequel. Cztery
Pierwsza część "Życzenia śmierci" okazała się ogromnym sukcesem kasowym. W 1981 roku odtwórca roli Kerseya - Charles Bronson - oraz reżyser Michael Winner postanowili nakręcić sequel.

Cztery lata po wydarzeniach z pierwszej części Kersey przeprowadza się wraz z córką do Los Angeles, gdzie ma nadzieję rozpocząć nowe życie i zapomnieć o wydarzeniach, które rozegrały się w Nowym Jorku. Wszystko wydaje się układać po jego myśli - ma dobrze płatną pracę architekta, ładny dom, a także nową partnerkę (w tej roli Jill Ireland - ówczesna żona aktora), a stan psychiczny jego córki ulega wyraźnej poprawie. Całe to szczęście, na które tak ciężko pracował własnymi rękami, pryska niczym bańka mydlana w dniu, kiedy Paul przepędza próbujących obrabować go chuliganów. Zbirom udaje się ukraść portfel naszego bohatera i udają się samochodem w miejsce jego zamieszkania. Tam siłą dostają się do środka i ze szczególnym okrucieństwem gwałcą i mordują jego hiszpańską gosposię, a gdy ten wraz z córką wraca do domu, zostaje ciężko pobity do nieprzytomności, zaś jego córka porwana w obawie, że mogłaby donieść na nich policji. Niestety tej samej nocy i ona zostaje poddana plugawym czynnościom seksualnym, a podczas ucieczki przed oprawcami ginie. Od tego czasu gromadzący w sobie cały ból i cierpienie Kersey nie zamierza czekać długo i postanawia kolejny raz urządzić krwawą rzeź. Paul melduje się w pokoju hotelu, by nie powiązano go z wydarzeniami z przeszłości i by nocą móc tułać się mrocznymi ulicami L.A. pełnym najgorszych szumowin.

Postać Kerseya charakteryzuje się tutaj w nieco inny sposób niż było to w pierwowzorze z 1974 roku. W poprzednim filmie był strażnikiem i zabójcą, który zabijał każdego bandziora ośmielającego się go zaatakować. Nie wypowiadał wojny draniom, którzy napadli na jego żonę i córkę, lecz całemu światu przestępczemu z Nowego Jorku. Tutaj jest inaczej, interesuje go wyłącznie zemsta na ludziach odpowiedzialnych za śmierć córki i służącej.

Oglądając film, miałem wrażenie, że Charles Bronson, świeżo po sześćdziesiątce, wciąż jest w dobrej kondycji, może miejscami nawet lepszej niż w filmach, w których grał w latach sześćdziesiątych. Nie widać tu po nim żadnego zmęczenia odgrywaniem Mściciela. Aktor był znany z tego, że grywał postacie twardych i silnych mężczyzn i niekiedy też takich po przejściach. Gdy nadeszły lata  siedemdziesiąte, Bronson wkroczył w kino akcji, gdzie zawsze był doskonały i potrafił dokopać (jeśli broń palna nie załatwiała sprawy) każdemu czarnemu charakterowi. Nie inaczej jest tutaj.

Należy pochwalić tu Michaela Winnera za to, że udało mu się zrealizować całkiem udanego następcę i za umiejętność współpracy z Bronsonem (razem zrealizowali sześć filmów). Muzykę do filmu skomponował tym razem gitarzysta zespołu Led Zeppelin - Jimmy Page, który w 1983 roku otrzymał nominację do Złotej Maliny za najgorszy soundtrack do filmu. I w sumie nie wiem, czy to kwestia chwilowej zmiany estetyczno-muzycznej rockmana, czy też fakt, że powstający dopiero co w nowej dekadzie inny rynek muzyczny i co za tym idzie ścieżka dźwiękowa do filmu nadała mu inny klimat. Tak czy siak nawet ta nominacja mu się nie należała, bo zarówno fani muzyki rockowej jak i filmowej mogą odnaleźć w niej coś dla siebie i słucha się jej bardzo dobrze.

W filmie wystąpił ponownie Vincent Gardenia jako Frank Ochoa - policjant, który zajmował się śledztwem w sprawie Kerseya jeszcze w Nowym Jorku i tu również śledzi nocne krucjaty Mściciela. Na uwagę zasługuje również wzmianka, że jednego z pięciu zwyrodniałych gwałcicieli córki Kerseya gra Larry Fishburne, który 10 lat później jest już nam znany jako Laurence Fishburne.

"Życzenie śmierci 2" to nic innego jak brutalne i bezpardonowe kino zemsty. Tak jak w "jedynce" nie ma tu żadnej mowy o poprawności politycznej. Charles Bronson jest tu dużo bardziej wiarygodny i żądny sprawiedliwości, przez co obraz ogląda się bardzo dobrze, choć niektórym widzom może przeszkadzać to, że jako ojciec nie okazuje prawdziwych emocji po stracie jedynego dziecka. Wersja fully uncut filmu zawiera wspomniane wyżej nie tylko brutalne, ale i wyglądające bardzo realistycznie sceny gwałtu, które zostały wycięte przez brytyjskich cenzorów. Dlatego w Stanach film można było obejrzeć w pełnej wersji od piętnastego roku życia i dlatego też film do dziś nie nadaje się do oglądania przez osoby o słabych nerwach. Zaś miłośnicy dobrego kina akcji, którzy pamiętają erę VHS i kochają klasyczny wąs Charlesa Bronsona, będą usatysfakcjonowani ze spektaklu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones