Recenzja filmu

2LDK (2003)
Yukihiko Tsutsumi
Maho Nonami
Eiko Koike

Śmierć na stancji

Dwie aktorki, pięć pomieszczeń (tytułowe 2 sypialnie, Living room, Dining room i Kitchen), siedemdziesiąt minut - nie brzmi zachęcająco? Warto się przełamać, bo film Yukihiko Tsutsumiego jest
Dwie aktorki, pięć pomieszczeń (tytułowe 2 sypialnie, Living room, Dining room i Kitchen), siedemdziesiąt minut - nie brzmi zachęcająco? Warto się przełamać, bo film Yukihiko Tsutsumiego jest jedną z ciekawszych pozycji współczesnego kina japońskiego, a jak powszechnie wiadomo jest to kino nie stroniące od odważnych pomysłów.

Historia powstania "2LDK" sięga pewnej alkoholowej libacji, podczas której producent Shinya Kawai sprowokował dwóch reżyserów - Yukihiko Tsutsumiego (mniej znanego, kojarzonego przede wszystkim z ekranizacją gry "Siren") oraz Ryûheia Kitamurę (autora m.in. "Nocnego pociągu z mięsem" i "Azumi") - do nakręcenia filmów z zaledwie dwoma bohaterami, jednym miejscem akcji i z czasem kręcenia w okolicach tygodnia. 27 marca 2003 roku do kin trafiła odpowiedź Kitamura - "Aragami" (przegadana opowieść o starciu samuraja z tengu), 11 kwietnia "2LDK" Tsutsumiego. W moim odczuciu ten drugi zdeklasował rywala.

W koncepcji Tsutsumiego pojedynek rozgrywa się pomiędzy dwiema młodymi aktorkami, współlokatorkami ubiegającymi się o tę samą rolę w filmie. Początek to klasyka dla każdego, kto ma doświadczenie wynajmowania mieszkania wspólnie z inną osobą - kłótnia o pożyczony bez pytania szampon, perfumy itp. Powody nie mają jednak większego znaczenia, istotą jest sama batalia. W użycie idzie wszystko, co można znaleźć pod ręką - od niewielkiej piły maszynowej przez gar z gorącą wodą po pokrywę spłuczki. Pod względem fabuły niewiele więcej się tutaj odbywa. Pojawiają się wprawdzie retrospekcje nadające bohaterkom bilateralnej wojny osobowości, ale nawet one stanowią jedynie pretekst do wynajdowania nowych metod zadawania bólu.

Yukihiko Tsutsumi dokonał rzeczy niebywałej - w kilka dni, z budżetem zbyt małym na nakręcenie chociażby "Basket case", z całkowitą obsadą w liczbie dwunastu osób stworzył obraz, który nie musi ratować się kiczem totalnym, lecz stanowi pod każdym względem doskonale zrealizowane kino niezależne. Duchowym członkiem ekipy jest bez wątpienia Quentin Tarantino, bo chociaż często to on czerpie inspiracje z japońskiego kina, w tym wypadku wyraźna jest odwrotna zależność. Niestety także tym razem Hollywood upomniało się o azjatycki geniusz i na 2015 rok zapowiedziany jest amerykański remake "2LDK" pod tytułem "The Wright Girls". Na szczęście reżyserem nie będzie Spike Lee...

Jeżeli cenicie "Battle Royale" albo "Vampire Girl vs. Frankenstein Girl", absurd, exploitation, Tarantino i tandetę, to nie możecie nie pokochać "2LDK".
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones