"Zacałuję blaski oczu zanim znów dzień wstanie, takie będzie nasze nocne zwykłe całowanie" Czerwone Gitary Potrzeba bliskości z drugą osobą jest doznaniem, bez którego nie
"Zacałuję blaski oczu zanim znów dzień wstanie, takie będzie nasze nocne zwykłe całowanie" Czerwone Gitary Potrzeba bliskości z drugą osobą jest doznaniem, bez którego nie potrafimy się obyć. Zbliżenie uczuciowe rodzi zażyłość, tworzy więzi, wzmaga intymność, ale także, z biegiem czasu, powoduje rozczarowania, mnoży zawody, a niekiedy doprowadza do rozpaczy lub szaleństwa. Bohaterką opowieści Yanna Gonzaleza jest młoda, wrażliwa dziewczyna (Kate Moran). Zatopiona w swoich marzeniach, z nadzieją spogląda w przyszłość. Stojąc w ciemnym zakątku ulicy, całuje się z kolejnymi osobami, które odmieniają jej życie. Pocałunki te są kolejami losu dziewczyny, historią jej uczuciowego życia. Pierwszą osobą, która do niej podchodzi, jest młody mężczyzna. Podobnie jak ona, jest on wrażliwy, czuły, delikatny. Prawdopodobnie dla nich oboje jest to pierwsze uczuciowe zbliżenie. Dostrzegamy, że łączy ich ogromne uczucie. Trochę niezdarne, ale szczere i głębokie. Ku zaskoczeniu naszemu, jak i bohaterki, mężczyzna odchodzi. Widzimy w jego gestach, że trudno jest mu się rozstać. Do ostatniej chwili muska jej dłoń, ale widocznie jakaś wyższa konieczność (może pragmatyzm?) skłoniła go do zakończenia tej znajomości. Kobieta bardzo długo spogląda za nim, wspominając wspaniałe chwile, które razem dzielili. Przychodzi kolejny mężczyzna. Ten jest już bardziej bezpośredni, bardzo szybko zmierza zaplanowaną przez siebie ścieżką. Dziewczyna początkowo tkwi jeszcze w świecie utraconej miłości, jednak poddaje się nowemu uczuciu i z zachłannością nastolatki korzysta z nowej fascynacji. Ten związek jest bardziej zmysłowy niż uczuciowy. Jednak, gdy i ten mężczyzna oddala się, kobieta zdaje się zadawać sobie pytanie: "Co niewłaściwego zrobiłam?". Pocieszeniem po rozstaniu, tym razem jest kobieta. Miała zapewne być przyjaciółką, która ukoi ból, ale jej lesbijskie skłonności i coraz większa intymność psychiczna między kobietami spowodowały zbliżenie. Od początku domyślamy się, że będzie to krótkotrwały związek. I za chwilę pojawia się kolejny facet. Przez krótki czas nasza bohaterka ma dwoje kochanków. Jednak kobieta odchodzi. Zostaje mężczyzna, który z łapczywym pragnieniem pożąda dziewczyny. On też ją odtrąca i zostawia samą. Dziewczyna przeżywa wówczas, pierwsze mocniejsze załamanie. Pragnienie miłości, bliskości i zrozumienia, a wciąż jest porzucana. Pojawia się kolejny mężczyzna. Ona patrzy na niego nieufnie, boi się kolejnej nieudanej relacji. Nie pozwala na zbliżenie. Jednak po pewnym czasie, poddaje się naleganiom mężczyzny. On traktuje ją całkowicie przedmiotowo, nie zauważając jej potrzeb i pragnień. Nie potrafi zrozumieć dziewczyny i odchodzi. Bohaterka doznaje szoku emocjonalnego, zmaga się z własną bezradnością, zadaje sobie mnóstwo niemych pytań. Kobieta przechodzi drogę od młodzieńczej czystej miłości, przez kolejne fascynacje i zauroczenia, które zawsze kończą się rozstaniami, aż po gorycz i rozpacz. Dramatyzmu filmowi dodaje muzyka syntezatorowa Anthony'ego Gonzaleza, której brzmienie oddaje emocje bohaterki, narasta ona tym bardziej im silniejsze są jej przeżycia. Statyczna kamera, ciemny kadr i oszczędna scenografia także podkreślają natężenie wewnętrznych zmagań dziewczyny. Mimo, że film jest krótkometrażówką, to w pięciu minutach zawiera alegorię ludzkiego losu, bogatego w doznania, przeżycia, uczucia i emocje. Zachęcam wszystkich do obejrzenia "By the Kiss", a po seansie na całonocne całowanie.