Spośród wielu tytułów, jakie pojawiły się w ostatnim czasie, da się wyłowić kilka wartych uwagi pozycji. "Dotknięcie mroku" jest świetnym przykładem na to, że małym kosztem i prostymi środkami
Gdy w 1999 roku niezależna produkcja "Blair Witch Project" ujrzała światło dzienne (a raczej otchłań nocy), w murszejącym już nieco gatunku, którego celem jest straszenie widza, zaszła pewna zmiana. Kręcona amatorską kamerą historia zagubionych w lesie studentów zarobiła olbrzymie pieniądze, a filmowcy zaczęli coraz chętniej sięgać po formę dokumentalizowanego horroru. Niektóre z filmów dały początek bardzo kasowym seriom ("Paranormal Activity"), znaczna część przeszła jednak przez filmowy światek bez większego echa. Niskobudżetowe produkcje zamiast do sal kinowych trafiały od razu na półki wypoczywalni. Spośród wielu tytułów, jakie pojawiły się w ostatnim czasie, da się jednak wyłowić kilka wartych uwagi pozycji. "Dotknięcie mroku" jest świetnym przykładem na to, że małym kosztem i prostymi środkami można stworzyć na prawdę ciekawe widowisko.
Początkowe minuty filmu sugerują, że mamy do czynienia raczej z komedią niż z klasycznym straszakiem. Głównych bohaterów zastajemy bowiem w środku imprezy, a pierwsze sceny z ich udziałem dają nam do zrozumienia, że są to jednostki żyjące beztrosko i przyjemnie. Derek (Derek Lee) i Cliff (Clif Prowse), z którymi przyjdzie widzowi spędzić najbliższe 80 minut, od razu zdradzają nam swój wielki plan - wyruszają na wycieczkę dookoła świata! Całe przedsięwzięcie rejestrować będzie towarzysząca im kamera, a filmy i zdjęcia z podróży pomogą stworzyć "największy na świecie blog turystyczny". Plany naszych bohaterów utrudnia w pewnym stopniu choroba Dereka, cierpi on bowiem na rzadkie schorzenie mózgowe, które w każdej chwili może spowodować śmiertelny wylew. Ryzyko jest jednak na tyle małe, że dwóch przyjaciół jest już spakowanych i gotowych na przygodę swojego życia, która zaczyna się nazajutrz w Barcelonie.
Brzmi mało strasznie, prawda? Morze, plaża i słoneczne uliczki stolicy Katalonii są raczej kiepskim tłem dla horroru. Wszystko zmienia się jednak, gdy pewnej nocy panowie wyruszają do klubu na koncert znajomej kapeli. Derek poznaje tam urodziwą brunetkę, rozmowa klei się na tyle dobrze, że para wraca razem do hotelu. Cliff, nie chcąc przeszkadzać kumplowi, któremu najwidoczniej się poszczęściło, spędza resztę wieczoru w towarzystwie muzyków. Gdy po jakimś czasie wraca do pokoju odnajduje nieprzytomnego przyjaciela, który z rozciętą głową leży bezwładnie na łóżku. Tajemnicza dziewczyna zniknęła, zostawiła po sobie tylko ubrania i mętlik w głowie naszych bohaterów.
Od tego momentu film nabiera zupełnie innego tempa. Derek szybko dochodzi do siebie, a wydarzenia z feralnej nocy idą w niepamięć. Podróżnicy trafiają z Hiszpanii do Włoch i tutaj zaczynają się dziać rzeczy dziwne. Derek zmienia się w sposób, który przeraża i fascynuje zarazem. Obserwujemy, jak wzrasta jego siła, poprawia się szybkość i refleks. Początkowo nasi bohaterowie mają z tego niezły ubaw, prędko jednak przekonają się, że transformacja, jaką przechodzi Derek, nie prowadzi do niczego dobrego, a tajemnicza brunetka z Barcelony odcisnęła na nim piętno większe, niż się wydaje.
"Dotknięcie mroku" to bardzo porządnie zrealizowane widowisko. Ogląda się to na prawdę świetnie, nie ma tu mowy o prowizorce czy robocie na pół gwizdka. Sceny, w których nasz przemieniony bohater używa swoich nadludzkich umiejętności - wspina się, skacze czy atakuje - zrobione są bardzo profesjonalnie. Do charakteryzacji też nie można się przyczepić, a warto zwrócić uwagę, że budżet filmu to niecałe 320 tysięcy dolarów!Derek LeeiClif Prowse, którzy odpowiadają też za scenariusz i reżyserię, zasługują na duże brawa. Tym bardziej, że "Dotknięcie mroku" jest ich pierwszym w pełni profesjonalnym projektem.
Jeśli chodzi samo straszenie - to, co miłośnicy horroru lubią najbardziej - muszę przyznać, że niestety nie ma go tu za wiele. Kilka razy coś nagle wyskakuje nam przed nosem, jest też sporo krwi i kilka trupów. Ale to trochę za mało, przez co zmuszony jestem odjąć jedną gwiazdkę od oceny ogólnej. Choć i tak jest o niebo lepiej niż w niespecjalnie cenionym przeze mnie "Paranormal Activity", w którym to przez 20 minut obserwujemy z zapartym tchem, czy aby na pewno firanka się nie poruszyła.
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten film. PanowieLeeiProwsezawstydzili swoim dziełem niejeden horror z wielomilionowym budżetem. Oczywiście nie wszystkim spodoba się fakt, że jest to następny obraz kręcony "z ręki". To, że "Dotknięcie mroku" jest kolejną wariacją na temat wampiryzmu, przysporzy mu zapewne tyle samo zwolenników co przeciwników. Radziłbym jednak przymknąć oko na te drobne mankamenty i poświęcić jakiś wolny wieczór na ten film. To tylko półtorej godziny, a frajdy co niemiara.