Recenzja filmu

Esterhazy (2009)
Izabela Plucińska

Królik, jego żona i mur berliński

Wygniatając cierpliwie swój film w kilogramach plasteliny, autorka myślała też o dorosłym widzu, który ma szansę zobaczyć w "Esterhazym" o wiele więcej niż tylko animowaną historię o sympatycznym
Mały królik Esterhazy wyrusza z rodzinnego Wiednia w poszukiwaniu żony. Dużej żony. Jak wiadomo, duża żona zaoferować może bardzo wiele miłości, jeszcze więcej czułości oraz, co nie bez związku, może też skutecznie przeciwdziałać postępującemu skarleniu rodu królika o arystokratycznym imieniu. Gdzie szukać dorodnej, takiej naprawdę dużej (czytaj: pięknej) żony? Ano, w Berlinie Wschodnim, za wielkim murem, gdzie, jak głosi legenda,  jest króliczy raj na ziemi, czyli mnóstwo świeżej trawy, wygodna norka dla każdego oraz strażnicy z psami czuwający nad bezpieczeństwem i błogim spokojem puszystych mieszkańców łąki. Izabela Plucińska, opowiadając historię królika poszukującego miłości w obcym mieście podzielonym murem, opiera się na książce dla dzieci pt. "Esterhazy" autorstwa Irene Dische i Hansa Magnusa Enzensbergera. Wygniatając cierpliwie swój film w kilogramach plasteliny, autorka myślała jednak też o dorosłym widzu, który ma szansę zobaczyć w "Esterhazym" o wiele więcej niż tylko animowaną historię o sympatycznym króliczku. Podobnie jak w swoim wcześniejszym, wielokrotnie nagradzanym krótkometrażowym "Jam Session", proponuje kompletny, wykreowany w plastelinie filmowy świat, pełen zaskakujących detali, dźwięków, wrażeń, montowany szybko, z różnych punktów widzenia. Spostrzegawczy widz odnajdzie w filmie wiele ciekawych szczegółów. Już podczas pierwszych ujęć reżyserka bawi publiczność na różne sposoby: najpierw prezentuje się na ekranie rodzina Esterhazy'ego, chwilę potem króliczek wsiada do pociągu, by... "zniknąć" z pola widzenia (jest zbyt mały, by dosięgnąć okna), a w końcu podziwiamy "lądowanie" bohatera na dworcu Zoo w Berlinie, w samym środku wielkiego, nieznanego miasta, gdzie rozpoczyna się cała historia. W poszukiwaniu wybranki swego serca Esterhazy będzie zmuszony stawić czoła niejednej niebezpiecznej sytuacji i przygodzie, przyjdzie mu nawet podjąć pracę w charakterze wielkanocnego zajączka... Co zaskakujące, odnaleźć w Berlinie mur berliński i króliki za murem (a właściwie między dwoma murami) nie jest wcale łatwo; Esterhazy zacznie wątpić w mit szczęśliwego kraju za murem i w pomyślne zakończenie swej matrymonialnej misji... Perspektywa królika spoglądającego na berliński mur, symbol podziału Niemiec i Europy, jest oczywiście niezwykła, przy tym i królik, i cała filmowa rzeczywistość wykreowane zostały w plastelinie. Mur, wieżyczki strażników, przejście graniczne – wszystko przypomina kruchą, niepoważną zabawkę, którą nieostrożne dziecko zniszczyć może ruchem dłoni... Lub przekształcić w coś innego, wyczarować z szarej bryły radosnego kota lub ogoniastą wiewiórkę, zgodnie z prawem bajki. Mur berliński jest dla króliczka synonimem spokoju i szczęścia. Marzenie o wygodnej norce i uroczej (dużej) żonie jest najważniejsze. Bo świat królika rządzi się zupełnie innymi prawami, jest w nim dużo miejsca dla miłości, lecz niezmiernie mało dla polityki i świadomości historycznej. Aby być szczęśliwym, Esterhazy ich nie potrzebuje. Zresztą, chyba nie tylko on.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones