Recenzja filmu

Godziny szczytu 2 (2001)
Brett Ratner
Jackie Chan
Chris Tucker

Kolejne 48 godzin

"Buddy films", tak amerykanie określają filmy, których bohaterami są najczęściej policjanci, przyjaciele i partnerzy wspólnymi siłami walczący z przestępcami. Przyjaźń, mimo, iż się do tego nie
"Buddy films", tak amerykanie określają filmy, których bohaterami są najczęściej policjanci, przyjaciele i partnerzy wspólnymi siłami walczący z przestępcami. Przyjaźń, mimo, iż się do tego nie zawsze przyznają, jest dla nich najważniejsza, a dla swojego partnera są w stanie zaryzykować i poświęcić wszystko. Do filmów tego rodzaju zaliczają się m.in.: "48 Godzin", cykl "Zabójcza broń" oraz komediowe "Godziny szczytu". Ostatni z wymienionych, podobnie jak wcześniejsze tytuły, doczekał się niedawno kontynuacji, która właśnie wchodzi na nasze ekrany. Bohaterami "Godzin szczytu 2" są znani z pierwszej części - pochodzący z Hong Kongu inspektor Lee oraz James Carter, amerykański policjant, który z powodu niewyparzonego języka ciągle wpada w kłopoty. Tym razem nasi bohaterowie stawiają czoła chińskiej triadzie podejrzanej o dokonanie zamachu bombowego, w wyniku którego śmierć poniosło 2 agentów amerykańskiego Urzędu Celnego. Dla Lee sprawa ma charakter osobisty bowiem szef triady - Ricky Tan, był niegdyś partnerem ojca Lee, również policjanta i bezpośrednio przyczynił się do jego śmierci. Swoje przygody nasi bohaterowie rozpoczynają w Hong Kongu, skąd przenoszą się do Los Angeles, by na końcu wylądować w Las Vegas, gdzie stoczą finałową walkę ze swoimi przeciwnikami. Co tu dużo kryć, scenariusz z całą pewnością nie jest najmocniejszą stroną "Godzin szczytu 2", wszak podobnych historii oglądaliśmy wcześniej już setki, ale mimo to film ogląda się lekko, łatwo, przyjemnie i bez znudzenia. Akcja szybko posuwa się do przodu, na ekranie cały czas coś się dzieje, a pomiędzy scenami kolejnymi walkami i pościgami zasypywani jesteśmy żartami, które może nie zawsze są najwyższego lotu, ale przeważnie są zabawne. Osobiście nie należę do miłośników Chrisa Tuckera, który nie wiedzieć czemu najzwyczajniej działa mi na nerwy, ale uczciwie musze przyznać, że w "Godzinach szczytu 2" ma kilka naprawdę niezłych wejść. Główną gwiazdą filmu jest dla mnie jednak Jackie Chan. Jako wielki miłośnik azjatyckiego kina walki śledzę jego karierę od wielu lat i z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że na dzień dzisiejszy jest on najlepszym 'kopaczem' wśród aktorów, który jak nikt inny potrafi połączyć w swoich walkach elementy komediowe z niewiarygodną akrobatyką. "Godziny szczytu 2" są tego kolejnym dowodem. Sceny, w których Chan walczy na bambusowych rusztowaniach, czy przy pomocy kosza na śmieci pokonuje liczną grupę gangsterów wzbudzają nie tylko śmiech, ale również podziw dlatego nie młodego już przecież mistrza. Obok Chana i Tuckera w filmie występuje również piękna Zhang Ziyi, gwiazda "Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka". Tym razem Ziyi wciela się w postać bezwględnej morderczyni Hu Li, prawej ręki Ricky Tana. Nie jest to może najlepsza rola w karierze aktorki,ale warto ją zapamiętać bowiem jest to jej pierwsza kreacja w amerykańskiej produkcji. Warto zwrócić również uwagę na doskonałego Johna Lone, odtwórcę tytułowej roli w "Ostatnim cesarzu", który w "Godzinach szczytu 2" wciela się w postać Ricky Tana. Prawdę powiedziawszy to już wszystko, co na temat "Godzin szczytu 2" warto napisać. Film jest sprawnie wyreżyserowany, ma niezłą ścieżkę dźwiękową i powinien spodobać się wszystkim, którzy dobrze bawili się na części pierwszej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones