Recenzja filmu

Hotel Transylwania 2 (2015)
Genndy Tartakovsky
Bartosz Wierzbięta
Adam Sandler
Andy Samberg

Potwory i ludzie

Sam Dracula ma wiele wspólnego z bohaterem Adama Sandlera z "Dużych dzieci", a i jego ekipa z potworem Frankensteina, niewidzialnym elegantem, Panem Mumią i tatkiem wilkołakiem przypomina
W efekcie mezaliansu córki księcia Draculi ze zwykłym człowiekiem w "Hotelu Transylwania" zaszły poważne zmiany. Wśród dziwolągów, strzyg, zombie i wilkołaków po gotyckich korytarzach przechadzają się ludzcy turyści ze swoimi ludzkimi wynalazkami. Nikt się niczemu nie dziwi i nikogo się nie boi. Tylko Dracula tęskni skrycie za starym ładem, gubi się w nowym porządku i wciąż nie umie obsłużyć telefonu. Jego ryżowłosy wnuczek od pająków na śniadanie i krwawych kołysanek woli telewizyjne bajki z Panem Ciasiem, który przestrzega, że gdy zje się za dużo ciastek, to się dostanie cukrzycy. Trudno o większe zmartwienie dla wiekowego wampira. 



Zderzenie ludzkich norm (czytaj: zakazów, nakazów, poprawności politycznej i restrykcyjnych procedur) ze światem wampirów i innych nieokiełznanych potworów to najzabawniejszy motyw nowego "Hotelu Transylwania". Ale do śmiechu na seansie będzie też z wielu innych powodów. W drugiej części wracają wszystkie najciekawsze postaci z oryginału, bogatsze – po siedmiu latach życia wśród ludzi – o nowe, rozbrajające cechy. Większość zrobiła się leniwa, wygodnicka i zupełnie niegroźna, a szalejący wśród nich Dracula zrobi wszystko, by obudzić we wnuku prawdziwego wampira. Nie zawaha się przy tym sięgnąć po bardzo staroświeckie i niebezpieczne metody.
 
Sam Dracula ma wiele wspólnego z bohaterem Adama Sandlera z "Dużych dzieci", a i jego ekipa z potworem Frankensteina, niewidzialnym elegantem, Panem Mumią i tatkiem wilkołakiem przypomina wspomnianą filmową ferajnę. Na szczęście, pisząc scenariusz "Hotelu", Sandler odpuścił sobie prostackie i rubaszne żarty. Chociaż humor bywa tu absurdalny, to zawsze mieści się w granicach przyzwoitości. W całkowitym zachwycie nad drugą częścią "Hotelu" przeszkadza jedynie fakt, że nie ma w nim spójnej fabuły, a  motywy przewodnie wygrywane są w scenkach rodzajowych, przeplatanych niewnoszącymi nic do rozwoju akcji sekwencjami humorystycznymi.



Młodym widzom nie będzie to oczywiście robiło różnicy – twórcy nie przestają się starać o ich uwagę nawet na chwilę. Lecz starsi, którym nie tak łatwo zaimponować rozbłyskami na ekranie, mogą sobie ukradkiem ziewnąć. Drobne mankamenty nie przeszkodzą jednak w dobrej zabawie i odczytaniu nienachalnego przesłania, że akceptowanie tego, co inne, nie grozi utratą własnej tożsamości, a więzy rodzinne i przyjaźń są ważniejsze niż tysiącletnie przyzwyczajenia.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones