Recenzja filmu

Inwazja (2007)
Oliver Hirschbiegel
James McTeigue
Nicole Kidman
Daniel Craig

Dla mniej wymagających

Nie zasnąć, by przetrwać - tak pokrótce można określić to, wokół czego obraca się akcja filmu „Inwazja”, który jest swego rodzaju przedstawieniem najciekawszych wątków zawartych w książce Jacka
Nie zasnąć, by przetrwać - tak pokrótce można określić to, wokół czego obraca się akcja filmu „Inwazja”, który jest swego rodzaju przedstawieniem najciekawszych wątków zawartych w książce Jacka Finneya zatytułowanej "Inwazja porywaczy ciał". Właśnie. Dlaczego nie nazwę go adaptacją? Sam pomysł wydaje się świetny, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Spora ilość nie do końca jasnych wątków, mało rozbudowane postaci i te ciągle nasuwające się pytania: kto to?, co tu robi?, z kim jest? i dlaczego tak, a nie inaczej? A film oglądałem naprawdę bardzo dokładnie. Jesteśmy świadkami historii, w której główna bohaterka obrazu, Carol Bennell (w tej roli Nicole Kidman) z zawodu psychiatra (pracująca w stanie Waszyngton), uświadamia sobie, że tytułowa inwazja przybyła na Ziemię z innej planety. Wie również, że wirus, którym zostają zakażeni mieszkańcy, powoduje olbrzymie modyfikacje organizmu człowieka w trakcie snu. Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, zarówno ona, jak i jej kilkuletni syn Olivier (debiutujący Jackson Bond) zostają zarażeni. W walce z agentami (najważniejszym z nich jest ojciec Oliviera - Tucker Kaufman, którego gra Jeremy Northam), próbującymi za wszelką cenę doprowadzić do zaśnięcia zarażonych osobników, pomaga im najlepszy przyjaciel wspomnianej kobiety, Ben Driscoll (Daniel Craig). Przyznać muszę, że nie oczekiwałem zbyt wiele od tego obrazu. Chciałem, by był to film na jeden wieczór, o którym zapomni się po kilku dniach. Owszem, tak właśnie by się stało, gdyby nie jedna kwestia - skłania do refleksji, jest bodźcem do rozmów etc. Bardzo prosty scenariusz, ograniczający się właściwie do kilku powiązanych ze sobą zadań (Carol musi odnaleźć synka, nie zasnąć i uporać się z agentami), zaliczyć trzeba na plus. Niestety, rozwój akcji nie zadowala. Dziewięćdziesiąt minut projekcji to standard. Niemniej szkoda, że przez pierwsze cztery kwadranse momentami przysypiamy, niezbyt zainteresowani dynamiką scen. Na szczęście wszystko rekompensuje fenomenalna końcówka, dla której z pewnością warto się przemęczyć. By nie spojlerować, dodam tylko, iż finał zrealizowano w iście amerykańskim stylu. Na uwagę zasługuje świetna gra aktorów. Nicole Kidman, która wcieliła się w rolę Carol Bennel, rozpaczliwie poszukuje synka. W trakcie poszczególnych scen mamy okazję podziwiać jej fenomenalny wręcz kunszt aktorski - gestykulacja, mimika twarzy, tonacja głosu. Wszystkie te elementy to istny majstersztyk. O dziwo, Jackson Bond również stara się ze wszystkich sił wykreować zagubionego i chcącego pomóc matce, chłopca. Nieco gorzej ma się sprawa z pozostałymi postaciami - Ben jest bezpłciowy i mało charyzmatyczny, podobnie jak reszta. Podejrzewam, że za bardzo skupiono się na samym wirusie, chcąc niektórych widzów odesłać do powieści Finneya. W tej ostatniej znajdziemy na pewno wiele szczegółów czy opisów. A szkoda. "Inwazja" to film na jeden raz, przeciętny, ale za to dający do myślenia. Duży potencjał został niestety zmarnowany. Spokojnie można było wydłużyć czas do dwóch godzin i wyjaśnić w dosadny sposób niektóre wątki. A tak, musimy się domyślać. Nie zmienia to faktu, że warto na dziewięćdziesiąt minut iść do kina, by poznać losy zdesperowanych ludzi, którzy starają się nie zasnąć, by przeżyć. Mogę z czystym sumieniem polecić mniej wymagającym odbiorcom.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Inwazja" to już czwarty remake tego filmu (łącznie z serialem). Film jest hollywoodzkim debiutem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones