Recenzja filmu

Kłamstwo (2016)
Mick Jackson
Rachel Weisz
Tom Wilkinson

Postprawda już była

"Kłamstwo", w swoich najlepszych momentach, przestaje być tylko faktograficznym filmem dokumentującym głośny proces, stając się opowieścią o tym, że nawet najszlachetniejsze postawy etyczne mogą
Ostatnimi czasy trudno przeżyć choćby dzień bez głębokiej konsternacji nad docierającymi do nas informacjami. Nawet jeśli tylko z przyzwyczajenia, od niechcenia, otwieramy Facebooka, między śmiesznym filmikiem słodkiego kotka a zdjęciem znajomego pochłaniającego kanapkę w nowym lokalu, z pewnością wypatrzymy coś spod znaku "to się nie dzieje!". Jakiś autorytet znowu zaprzecza oczywistym faktom, certyfikowany celebryta bawi się w socjologa, wieszcząc "koniec świata, jaki znamy", dzisiejsza wypowiedź polityka głupotą bije na głowę wczorajszą "najgłupszą" wypowiedź innego polityka. Witajcie w teraźniejszości, choć może to, co właśnie piszę, jest już nieaktualne, może już tak przesiąkliśmy wszystko ośmieszającymi memami, że na nic nie potrafimy się po prostu wkurzyć. Jeśli to Was pocieszy, świat sprzed dwóch dekad nie wyglądał dużo lepiej, tyle że nie dowiadywaliśmy się o tym codziennie z mediów społecznościowych.

 

Historia monumentalnego, trwającego prawie 5 lat procesu o zniesławienie, którego stronami była amerykańska wykładowczyni i brytyjski historyk, skupia w sobie towarzyszące nam dziś permanentnie rozważania o postprawdzie i rosnącej akceptacji coraz głośniej i bezczelniej powtarzanych kłamstw. Profesor Deborze Lipstadt nie mieści się w głowie, że aby wygrać, będzie musiała dowodzić istnienia Holocaustu. Trudno nie zrozumieć narastającej w niej furii, gdy aktorzący, domorosły historyk wojenny, konsekwentnie wybielający Adolfa Hitlera, z uśmiechem próbuje zakwestionować świadectwa setek tysięcy "ocalonych" za pomocą rzeczy tak trywialnych jak brak zachowanych kominów wylotowych w komorach gazowych w Oświęcimiu czy wyrwana z kontekstu notatka Heinricha Himmlera. Od pierwszych scen widać, że właściwość prawna pozwu, przenosząca spór na teren brytyjskiego systemu prawnego, wieszczy jej katastrofę. Lipstadt jest tak zagubiona, jak przystało na Amerykanką w Londynie – w tutejszym sądzie nie ma miejsca na emocjonalne, porywające mowy, manipulację ławnikami czy szukanie kruczków prawnych, a role adwokata prowadzącego sprawę i tego prezentującego ją w sądzie są kompletnie rozdzielone. Pozostaje przestrzeń na żelazną logikę wywodu, opartego na sumiennym prezentowaniu faktów.


Problem z takim podejściem manifestuje się w ciągłej konfrontacji Amerykanki z jej prawnikami, którzy uważają, że emocje tylko karmią przeciwnika i nie pozwalają solidnie wykonywać swojej pracy. Prawnik Richard Rampton nie jest jednak nieczułym gburem, bezczeszczącym miejsca mordu na terenie odwiedzanego obozu, po prostu uważa, że jego zadaniem jest odnalezienie tam dowodów popierających jego argumenty, a nie oddanie hołdu ofiarom. Rola Toma Wilkinsona rezonuje z jego pokrewną kreacją w "Belle", zwłaszcza pamiętnym słowami skierowanymi do młodego prawnika Devaniera: The world is a devastating place. You must learn to protect your emotions, if you wish to prevent matters both of law... and love, from devastating you. Rampton nawet w tak trudnych chwilach dystansuje się od prostych, narzucających się emocji, dla dobra sprawy. "Kłamstwo", w swoich najlepszych momentach, przestaje być tylko faktograficznym filmem dokumentującym głośny proces, stając się opowieścią o tym, że nawet najszlachetniejsze postawy etyczne mogą negatywnie wpływać na poznanie rzeczywistości i sprawdzaniu hipotez; nieistotne, czy tematem w centrum jest holocaust, feminizm czy GMO. Gdy fakty zagłuszane są przez moralne postulaty, zawsze ucierpi prawda. W filmie Micka Jacksona nie razi, że postacie są tylko naszkicowane, bo też reżyser konsekwentnie sprowadza je przede wszystkim do roli aktorów na sądowej scenie. Nie znaczy to, że są to postacie papierowe; scenariusz subtelnie przemyca momenty, w których widać, że pod społeczną maską skrywają duży bagaż życiowych doświadczeń i przebudowywany latami system wartości. W tak skonstruowanej przestrzeni nie ma miejsca na prosty sentymentalizm i w tej kwestii "Kłamstwo" zaczyna formalnie kuleć. Im bardziej kolejne wystąpienia logicznego do bólu Wilkinsona rezonują z główną tezą, tym bardziej irytują niektóre sentymentalne sceny przywołujące widma ofiar, przeniesione jakby z innego filmowego porządku. Wystarczy jednak jedno spojrzenie na facebookową tablicę, by znaleźć pokrzepienie w ostatecznym, klarownie przekazanym i jednoznacznym werdykcie.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ubiegłym roku pranie informacji i naginanie faktów stanowiły chleb powszedni. Do tego wręcz stopnia, że... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones