Recenzja filmu

Kochanek królowej (2012)
Nikolaj Arcel
Alicia Vikander
Mads Mikkelsen

Klasyczny dworski mezalians

Relacja między królową a nadwornym lekarzem to kwintesencja melodramatu z tragicznym zakończeniem.
Tegoroczny konkurs główny berlińskiego festiwalu zbliża się do końca. Podstawowe pytania, które nasuwają się po obejrzeniu wszystkich siedemnastu filmów konkursowych, brzmi: Jak wygląda selekcja? Kto dobiera filmy konkursowe? Co tak naprawdę liczy się przy dobieraniu tego repertuaru w Berlinie? Ze wszystkich stron słychać głosy rozczarowania odnoszące się do poziomu tegorocznej selekcji.

Jednym z najbardziej oczekiwanych i reklamowanych filmów w konkursie głównych Berlinale był film duńskiego reżysera Nikolaja Arcela "A Royal Affair". Współscenarzysta szwedzkiego "Millennium: Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" (2009) przeniósł na ekran historię niemieckiego lekarza Struensee'ego, który pod koniec XVIII wieku zostaje nadwornym medykiem króla Christiana VII. Dzięki swojemu uporowi i zaufaniu króla Struensee ma szansę wprowadzić w Danii oświeceniowe ideały, które zmienią królestwo.

Nikolaj Arcel w wywiadach deklaruje, że nakręcenie "A Royal Affair" było jego marzeniem. Epizod oświeceniowego reformatora na duńskim dworze to dla Duńczyków jeden z najważniejszych momentów ich narodowej historii. W związku z tym adaptacja filmowa tego XVIII-wiecznego "incydentu" była tylko kwestią czasu.

"A Royal Affair" jest klasycznym kostiumowym filmem historycznym, w którym wielkie idee stają się punktem wyjścia do opowiedzenia historii miłosnej. Struensee (Mads Mikkelsen) po przyjęciu posady na dworze zostaje najbardziej zaufanym poplecznikiem chorego psychicznie Christiana VII (Mikkel Følsgaard). Jednocześnie rozkochuje w sobie młodą królową Caroline (Alicia Vikander), która cierpi w osamotnieniu, kompletnie niezrozumiana przez swoich nowych poddanych i samego małżonka. Niemiecki lekarz to nie tylko wprawny kochanek i miłość jej życia. Królowej imponuje jego zaangażowanie w sprawy reform w kraju, dzięki którym lud będzie mógł czuć się choć odrobinę bardziej swobodnie. Wśród pism oświeceniowych autorów: Diderota, Rousseau czy Woltera dwutorowo rozwija się przyjaźń z szalonym monarchą i uczucie do władczyni.

Nikolaj Arcel, pewnie zgodnie z oczekiwaniami swoich rodaków, stworzył historyczno-patriotyczny monument, którego projekcje w Danii rzeczywiście mogą wywołać uczucie narodowej dumy.  XVII-wieczna Dania w tym filmie to kraj, w którym rozpoczęła się epoka oświecenia. Mimo iż proces reform bardzo szybko został zahamowany przez zwolenników starego porządku, to już panowanie następnego monarchy było kontynuacją myśli Struenssee'ego.

Oprócz dość buńczucznego patriotycznego manifestu "A Royal Affair" to filmowy portret klasycznego dworskiego mezaliansu, który nie był rzecz jasna jedynie środkiem w drodze do reform. Relacja między królową a nadwornym lekarzem to kwintesencja melodramatu z tragicznym zakończeniem.

Próżno oczekiwać po "A Royal Affair" jakichkolwiek niestereotypowych rozwiązań w przedstawieniu wydarzeń historycznych. Tradycyjnie fabuła ma delikatnie odnosić się do czasów współczesnych. Tradycyjnie na dworze królewskim najpierw następuje renesans i dekrety Struensee'ego zmieniają ciemną, zacofaną Danię w krainę "mlekiem i miodem płynącą". Tradycyjnie  w końcu zdradliwa macocha i jej poplecznicy niszczą "nowy ład". Bohaterstwo reformatorów zostaje docenione dopiero przez "historię", która ma to do siebie, że czasami wymaga egzekucji w imię idei.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones