Recenzja filmu

Koncert na 50 serc (1999)
Wes Craven
Meryl Streep
Aidan Quinn

Melodia do życia

Isaac Stern zagrał w filmie samego siebie. Ten szczegół sprawia, że wszystko nagle nabiera autentyzmu, film fabularny zbliża się do tej prawdy Po co powstają filmy o artystach? Powody bywają
Isaac Stern zagrał w filmie samego siebie. Ten szczegół sprawia, że wszystko nagle nabiera autentyzmu, film fabularny zbliża się do tej prawdy Po co powstają filmy o artystach? Powody bywają różne, ale jest jeden główny: chęć powiedzenia jakiejś prawdy o sztuce. Byłkiedyś film dokumentalny Kazimierza Karabasza "Pierwszy krok". Pokazywa zajęcia w szkole muzycznej. Dzieci uczyły się rytmiki, potem ćwiczyły na instrumentach. Wreszcie pojawiła się uczennica grająca na wiolonczeli. Dziewczynka wykonywała prosty klasyczny motyw, kamera skupiała swą uwagę na jej twarzy, spoza kadru słychać było krótkie instrukcje nauczyciela. Sens tej sceny: grająca doznawała wtajemniczenia, przekraczała granice między światem rzeczywistym a światem artystycznej ułudy. Skupienie malujące się na jej twarzy miało wieloraki sens. Dziewczynka starała się kontrolować to, co nazywamy fizjologią gry na instrumentach smyczkowych; zarazem koncentrowała się na melodii, która - zanim została zagrana - brzmiała w jej świadomości. To sprzężenie zwrotne działań mechanicznych, fizjologii, pamięci, wyobraźni, dyscypliny - jest istotą sztuki. I ono właśnie zostało w tej krótkiej scenie ujawnione W filmie "Koncert na 50 serc" mamy sytuację podobną. Nauczycielka, pani Roberta Guaspari, uczy gry na skrzypcach w szkole, w Harlemie - ubogiej dzielnicy Nowego Jorku. Dzieciaki - początkowo niechętne - wreszcie zaczynają grać. Kamera patrzy w ich twarze i... cóż, nie dzieje się nic. To jest film fabularny, nauczycielkę gra Meryl Streep, a dzieci stanowią tło dla jej poczynań. Film Crarena nie jest jednak opowieścią o społecznym zaangażowaniu Siłaczki z Harlemu. Niesie natomiast pewne refleksje na temat sztuki. Pani Roberta Guaspari była kiedyś utalentowaną skrzypaczką, ale wyszła za mąż, zrezygnowała z kariery. Po kilku latach mąż odszedł do kochanki, życie prywatne Roberty się rozsypało, jej psychika także. Zaczęła uczyć muzyki. Działalność artystyczno-edukacyjna staje się skuteczną terapią. Zatem sztuka integruje rozbitą osobowość Myśl przewodnią filmu wyjaśnia sekwencja końcowa. Pani Guaspari pragnie, aby jej dzieciaki zagrały w Carnegie Hall. Tu Roberta spotyka znanego skrzypka Isaaca Sterna. Rzecz niezwykła: Isaac Stern zagrał w filmie samego siebie. Ten szczegół sprawia, że wszystko nagle nabiera autentyzmu, film fabularny zbliża się do tej prawdy, którą czuliśmy kiedyś w filmie Karabasza Sławny skrzypek i nauczycielka ze szkoły podstawowej nagle zaczynają rozmawiać jak równy z równym. Szybko orientujemy się, że w gruncie rzeczy jest to rozmowa wybitnego artysty Isaaca Sterna z wybitną artystką Meryl Streep. Isaac Stern powiada tak: proszę pani, podczas pani występu na sali obecni będą wielcy artyści, którzy tu kiedyś koncertowali. Będzie Piotr Czajkowski, który wystąpił na koncercie inauguracyjnym w roku 1891 i który zmarł dwa lata później. Obecny będzie Sergiusz Rachmaninow, który grywał tu wiele razy. Obecnych będzie wielu innych. Niech się pani niczego nie obawia, oni pani pomogą Może to przypadek, że poczesne miejsce na tej liście zajmują Czajkowski i Rachmaninow. Ale faktem jest, że obydwaj byli ludźmi emocjonalnie niezrównoważonymi. Czajkowski przeżywał częste kryzysy psychiczne, których przyczyną były zapewne jego skłonności homoerotyczne. Rachmaninow doznał załamania nerwowego podczas pracy nad koncertem c-moll, swoje bodajże najwybitniejsze dzieło zadedykował swemu lekarzowi. Więc jak to z nimi było: byli chorzy, ponieważ byli artystami, czy może odwrotnie? Ich rzeczywisty świat stale się rozpadał, ale można było mu przywrócić sens i logikę poprzez sztukę. Należało tylko przekroczyć magiczną linię, dzielącą świat rzekomo rzeczywisty od świata rzekomej ułudy Roberta Guaspari uczy gry na skrzypcach. Czyni to dla dzieci z Harlemu - czy może dla samej siebie? Tak czy owak jest w sytuacji podobnej do tej z filmu Karabasza. Tam widzieliśmy 12-letnią dziewczynkę, która niepewnie przekracza granicę między dwoma światami. W filmie "Koncert na 50 serc" dziewczynka jest o trzydzieści kilka lat starsza. Próbowała żyć w świecie realnym, wszystko popsuła, wszystko się rozsypało, więc teraz wraca. Lepiej późno niż wcale.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones