Recenzja wyd. DVD filmu

Kopciuszek II: Spełnione marzenia (2002)
Krzysztof Kołbasiuk
John Kafka
Jennifer Hale
Tress MacNeille

Profanacja baśni

(Sic!) - to łacińskie słowo, podkreślone wykrzyknikiem i zamknięte w nawiasy powinno być wystarczającą recenzją dla tego filmu. Jednakże, dobry recenzent to ten, który umie napisać coś więcej,
(Sic!) - to łacińskie słowo, podkreślone wykrzyknikiem i zamknięte w nawiasy powinno być wystarczającą recenzją dla tego filmu. Jednakże, dobry recenzent to ten, który umie napisać coś więcej, niżeli podsumować obraz w postaci pseudo-"maksymy". Tak więc postaram się uwzględnić to i owo zanim poddam nieszlachetne dzieło wytwórni Disneya w szpony mojego filmowego zniesmaczenia.

Po pierwsze, a zawsze muszę to podkreślić, kontynuacje disnejowskich przebojów, powstają w wytwórni DisneyToon, jednej z odnóg wielkiej spółki Walt Disney Company. Po drugie na stołku scenarzysty, kompozytora, rysownika i technika siedzi zupełnie inna ekipa, najczęściej najemników (sic!), którym powierzono zadanie zrobienia czegoś z niczego.

Po trzecie, glina, z której mają ulepić wiekopomne dzieło, to nikt inny a sam Kopciuszek. Piękna dziewczyna o umorusanej twarzyczce, która obsesyjnie stara się miłować bliźniego, wierząc, że kiedyś los jej to wynagrodzi. Zarówno w pierwowzorze baśni Braci Grimm i Charlesa Perraulta, kiedyś nadchodzi ten szczęśliwy moment. Nie inaczej jest w wielkim hicie kasowym lat 50., ekranizacji słynnej baśni "Kopciuszek".

Przejdźmy zatem do rzeczy, gdy mamy już podstawowe składniki. Nowi ludzie Disneya zabrali się właściwie już na wstępie za kuriozalny pomysł. Bowiem samo tworzenie sequela pt. "Kopciuszek II: Spełnione Marzenia", do filmu, który pod względem fabuły jest dziełem właściwie skończonym, jest nie lada wyczynem. Jak stworzyć sequel baśni? Czy to jest fizycznie możliwe?

Oczywiście jest, ale jako, że "Shrek" nie jest baśnią, bowiem ogry nie żyją długo i szczęśliwie można wówczas stworzyć wspaniałe widowisko składające się na trzymająca odpowiedni poziom serię filmów. W pozostałych przypadkach "baśni" jest to również możliwe, jednak jakakolwiek próba stworzenia czegoś nowego, do dzieła ukończonego, będzie najpewniej nieudana.

Opisywanie fabuły sequela "Kopciuszka" jest trochę zabawne, bowiem sama fabuła jest tu znikoma. Film składa się z trzech segmentów i opowiada o życiu Kopciuszka już jako księżnej na dworze króla i jej próbie odnalezienia się w tym świecie. To także próba dla jej starych przyjaciół, którzy również pragną się tam odnaleźć. Jako że bohaterowie pochodzą z innego świata niż ten narzucony, sposób zrozumienia dworskiego stylu życiu wywołuje szereg zabawnych i dramatycznych (sic!) sytuacji. A wszystko to odbywa się w momencie, kiedy myszy przy akompaniamencie magicznej różdżki od Matki Chrzestnej opowiadają nam trzy historie, przelewając je bezpośrednio na papier.

I tu zaczynają się schody. Jak już wspominałem, do zrobienia czegoś z niczego trzeba czegoś więcej niż szczęście. Należy mieć talent i niesamowitą kreatywność. Pod względem technicznym film miota się między produkcją telewizyjną a filmem dla dzieci o szerokiej dystrybucji, ale z niskim budżetem. Animacja w "Kopciuszku II" wygląda zupełnie jak technika masowego tworzenia bohaterów do odcinkowej kreskówki. Kreska w takim wypadku nie musi być dokładna, a szczegóły w ubiorze, we wnętrzach itp. nie powinny być wymagane. Chociaż pod bardzo drobnymi względami da się technicznie zrównać "Kopciuszka II" ze swoim pierwowzorem. Ale rzecz jasna osoby bardzo spostrzegawcze wyłapią mnóstwo różnić.

Nie będę się rozpisywał ani o muzyce, ani o samej fabule głębiej. Ustalmy jedno. Sequele disnejowskich hitów składające się z trzech segmentów, są tworzone bezpośrednio na rynek DVD, a wyżej opisaną technika animacji przypominają odcinkową kreskówkę mającą robić za cały film. Niestety, próba uczczenia w ten sposób pierwowzoru jest jedynie jawnym zabójstwem na poprzedniku. Tutaj nie trzeba już nic dodawać.

Błędów i niedociągnięć w "Kopciuszku II" jest tyle, że wątpię, czy nasza umorusana bohaterka zdołałaby je kiedykolwiek naprawić. To nawet nie jest próba zbliżenia się do poziomu części pierwszej. Płyta DVD z tym sequelem jest jedynie gadżetem, mającym trafić do kolekcji zwolenniczek firmowej linii Disney Princess. Bo która dziewczynka nie chciałaby wiedzieć, co było dalej u "Kopciuszka"? Podejrzewam, że nie jedna. Ale najmłodszy widz nie musi być wymagający. Niestety. Przecież bowiem nie ma on świadomości tego, że robienie sequeli do baśni jest jak dorabianie kół do pomidora. Czasochłonne i najzupełniej niepotrzebne.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones