Recenzja filmu

Koszmar minionego lata (2025)
Jennifer Kaytin Robinson
Madelyn Cline
Chase Sui Wonders

Trafiony, zatopiony

Jeśli to horror na poważnie, dramaturgia i relacje międzyludzkie sprowadzone są jedynie do przypadkowej obecności postaci w tych samych miejscach. Jeśli to pastisz oryginału, humor pojawia się
Trafiony, zatopiony
Fabuła jest taka: pięcioro przyjaciół przez swoją nieostrożność powoduje wypadek samochodowy. W jego wyniku ginie kierowca drugiego auta. Rok później piątka przyjaciół będzie brutalnie eliminowana przez uzbrojonego w hak "Rybaka". W tym miejscu temat w zasadzie został wyczerpany (z nawiązką) i recenzja mogłaby zostać zwieńczona finalną kropką. Dwa na dziesięć. Ocenę na pewno zauważyliście już wcześniej. 


Kim jest paczka przyjaciół? Czy to w ogóle jest paczka przyjaciół czy raczej pozbawione znaków szczególnych mięso armatnie? W otwarciu poznajemy Avę (Chase Sui Wonders), przymierzającą sukienki na zaręczynowe przyjęcie Daniki (Madelyn Cline) i Teddy’ego (Tyriq Withers). Ava to bardzo atrakcyjna dziewczyna i we wszystkich kreacjach wygląda bardzo dobrze. Wybiera dopiero trzeci przymierzany zestaw (sorry za spoiler). Ktoś powie, że pierwszy był bardziej sexy. Drugi, że we wszystkich dziewczyna wyglądała obłędnie. Wszyscy jednogłośnie przyznają, że od pierwszej minuty Ava jest całkowicie anonimowa i nie ma powodu, by trzymać za nią kciuki. 

Danika jest córką bardzo zamożnych rodziców, Teddy jest synem jeszcze zamożniejszych rodziców. Milo (Jonah-Hauer-King) może mieć nieco mniej w portfelu, ale robi karierę w polityce. Wszyscy są bardzo ładni niczym modele z okładek. Nieco wyrośnięta już bananowa młodzież, która idealnie sprawdzi się jako grupa potencjalnych ofiar w trakcie staroszkolnej rzezi. Zadbana, wysmarowana olejkami skóra i pięknie wyrzeźbiona sylwetka na siłowni. W takie ciała każde ostrze wchodzi jak w masło. W nieco innej sytuacji jest Stevie (Sarah Pidgeon). Przez problemy rodzinne nie poszła na studia i teraz, zamiast od rana do wieczora popijać szampana, pracuje w barze. Cóż za niewyobrażalna tragedia. Przyjaźń z wyżej wymienioną czwórką musiała się urwać. VIP-y trzymają z VIP-ami, ale przypadek sprawi, że ich ścieżki znowu się skrzyżują. Dość niefortunnie i nieszczęśliwie. Szczególnie dla widzów. 



"Rybak" to seryjny morderca. Ciężkie buciory sprawiają, że dźwięk jego kroków obudzi was z odległości pięciu kilometrów. Przepraszam, pięćdziesięciu. Czarny płaszcz dodaje mu charakteru, ale wydaje się wyjątkowo mało zasadny na trzydziestostopniowe upały w kurorcie Southport. Hak może robić wrażenie na materiałach promocyjnych, ale jako narzędzie zbrodni jest na pewno mało praktyczny. Twarz "Rybaka" oczywiście ukrywa maska. Jakby kogokolwiek miało interesować, kto się za nią skrywa. Groza ma wylewać się z ekranu. Częściej mamy jednak do czynienia z komizmem. Zamierzonym albo nie. Tak czy siak, w obu przypadkach to jedyne plusy najnowszego "Koszmaru minionego lata". 

Poranek po jednej z egzekucji. Niby wstrząsające okoliczności, ale jednak dzień jak co dzień. Pozostali przy życiu prowadzą luźną rozmowę przy śniadaniu. Czy po takim wydarzeniu ciągle można pamiętać o porannym makijażu i dbaniu o cerę? "Można! Jak najbardziej". Swobodny small talk na rozładowanie napięcia, niezobowiązujący żarcik po stracie przyjaciela. W trakcie kończącej film sceny naprawdę można odetchnąć. Krwawa wendeta, nie ma czego zbierać, ale z drugiej strony jest to też chwila, by w końcu odetchnąć i na spokojnie zastanowić się, co zamówić na obiad. 

Film Jennifer Kaytin Robinson ma ogromne tonalne problemy. Jeśli to horror na poważnie, dramaturgia i relacje międzyludzkie sprowadzone są jedynie do przypadkowej obecności postaci w tych samych miejscach. Jeśli to pastisz oryginału, humor pojawia się incydentalnie i sprawia wrażenie wypadku przy pracy. Jeśli to jednowymiarowy slasher, kolejne zabójstwa przerażają inscenizacyjnym lenistwem. Obojętność wobec ofiar wygrywa z planowanym efektem wywołaniu przerażenia. "Koszmar minionego lata" ma być rebootem, sequelem bądź legacy sequelem. Żadnym z nich nie jest jednak w pełni, każdą z tych ról tylko niezdarnie udaje. W scenie po napisach dowiadujemy się, że "to nie koniec". Niestety. Przed nami koszmar następnego lata. 
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?