Laureat dwóch Oscarów, George Stevens, na przełomie lat 30. i 40. znany był głównie jako twórca eleganckich komedii krytykujących społeczeństwo, jak na przykład "Kobieta roku" czy "Wesoły
John Garnett (Fred Astaire), pseudonim "Lucky" (ang. "szczęśliwy") jest nałogowym hazardzistą. Jest zaręczony z piękną dziewczyną, lecz ślub nie odbędzie się, dopóki pan młody nie zdobędzie 25 tysięcy dolarów, których żąda przyszły teść. Lucky wyrusza więc do Nowego Jorku szukać szczęścia. Poznaje nauczycielkę tańca, Penelope Carroll (Ginger RogersMyrna Loy), w której się zakochuje. Początkowo niechętna mu Penny wkrótce zaczyna ulegać urokowi Lucky'ego.
StevensKobieta roku (1942) prowadzi cały film bardzo zgrabnie, daje nam okazję, żeby się pośmiać, ale możemy też i popłakać (przynajmniej ja tak mam). Siłą filmu są dialogi. Cięty humor RogersMyrna Loyidealnie komponuje się z wdziękiem i elegancją, a także swego rodzaju nieporadnością Astaire'a. Jako duet prezentują się naprawdę znakomicie, tworząc jedną z najbardziej niezapomnianych par w historii kina. Porównywalni z nimi pod względem popularności talentu komediowego byli chyba tylko Myrna Loy i William PowellBłękitna parada (1936).
Aktorstwo w musicalach zwykle mnie nie powala, ale Rogers i Astaire naprawdę mieli talent komediowy. Ona idealnie odgrywa sarkastyczną damę, wydającą się być nie do zdobycia, a on świetnie sobie radzi z rolą lekko roztrzepanego, choć w gruncie rzeczy przebiegłego tancerza. Rewelacyjny jest też Eric BloreEdward Everett Hortonjako służący - wszystko wiedzący, mądrzejszy od swojego pana, a przynajmniej we własnym przekonaniu. BloreEdward Everett Horton wystąpił jeszcze w trzech innych filmach z Rogers i Astaire'em. Bardzo dobrze wypada też Helen BroderickEric Blore, choć nie da się ukryć, że rolę życia zagrała rok wcześniej w "Panach w cylindrachHelen Broderick".
Piosenki i choreografia spod ręki mistrzów to cechy charakterystyczne dla filmów Rogers i Astaire'a. Muzykę napisał sam Jerome KernDorothy Fields, teksty zaś są autorstwa Dorothy FieldsHermes Pan. Tańcem zajął się Hermes Pan. Zdecydowanie najpiękniejszym numerem jest "Never Gonna Dance", śpiewane przez Astaire'a, pełne smutnej ironii zważywszy na taneczny talent aktora. Najbardziej rozpoznawalny jest chyba "A Fine Romance" (Rogers, potem Astaire), choć na uwagę niewątpliwie zasługują też numery taneczne "Bojangles of Harlem" (Astaire) i "Waltz in Swing Time" (Rogers i Astaire). A na koniec oscarowe "The Way You Look Tonight" (Astaire) i moje ulubione "Pick Yourself Up" (Rogers, Astaire).
Mimo całej swojej powtarzalności filmy Rogers i Astaire'a są naprawdę urocze i żałuję, że nie zrobiono ich więcej.