Recenzja filmu

Marzyciel (2004)
Marc Forster
Johnny Depp
Kate Winslet

Oscarowy Marzyciel

Od czasu premiery głośnego dramatu "Czekając na wyrok" Marc Forster uznawany jest za jednego z najciekawszych hollywoodzkich reżyserów młodego pokolenia nieunikającego w swojej twórczości tematów
Od czasu premiery głośnego dramatu "Czekając na wyrok" Marc Forster uznawany jest za jednego z najciekawszych hollywoodzkich reżyserów młodego pokolenia nieunikającego w swojej twórczości tematów trudnych i niepopularnych. Nic więc dziwnego, że premiera jego najnowszego filmu "Marzyciel" oczekiwana była przez widzów i krytyków z dużym zainteresowaniem. Również w Polsce o "Marzycielu" zaczęto mówić na długo przed wejściem obrazu na ekrany. Powód - muzykę do filmu skomponował Polak - Jan A.P. Kaczmarek, który za swoją pracę otrzymał w tym roku Oscara. "Marzyciel" traktuje o losach pisarza Jamesa Barrie, który stara się znaleźć inspiracje do napisania swojej kolejnej sztuki, przesiadując w parku całymi dniami. Pewnego dnia spotyka tam Sylwię wraz ze swoimi dziećmi, co na zawsze zmienia jego życie. Od tej pory codzienne wspólne zabawy stają się inspiracją do jego nowego dzieła, jakim jest opowieść o Piotrusiu Panie i o dzieciach, które nie chcą dorosnąć. Film Forstera ogląda się bardzo przyjemnie, a co najważniejsze mało w nim typowej amerykańskiej tandety. Mniej więcej tak samo można, by się wyrazić o muzyce ilustrującej ten obraz autorstwa Polaka, Jana A. P. Kaczmarka. Przyglądając się z bliska filmografii kompozytora, można by stwierdzić, że tematyka filmu idealnie uderza w możliwości artysty do oprawy muzycznej tego typu filmów. Spodziewałem się czegoś na miarę "Niewiernej" czy "Trzeciego cudu". Jednak po przesłuchaniu tej płyty, doszedłem do wniosku, iż kompozytor stworzył coś o wiele bardziej dojrzałego niż wymienione wyżej prace. Płyta składa się z 23 utworów, które łącznie trwają nieco ponad 58 minut. Warto przestrzec zwolenników hucznych, orkiestrowych kompozycji przed tą kompozycją, ponieważ wszystko tu brzmi raczej kameralnie. Faktem jest, że od pierwszego dźwięku jesteśmy poddani lekkiemu i przyjemnemu nastrojowi, który trwa praktycznie nieustannie, aż do samego końca płyty. Wsłuchując się w nagranie, można łatwo dostrzec, że "filarem" całej kompozycji jest fortepian. Rozpisując tak dużą część partytury na ten instrument, kompozytor musiał znaleźć kogoś, kto profesjonalnie zagrałby te fragmenty. Wybór padł na pianistę-jazzmana Leszka Możdżera, który zdążył już zdobyć sławę, współpracując ze Zbigniewem Preisnerem. Profesjonalizm wykonania dokładnie czuje się, słuchając takich utworów, jak: "The Park on Piano", "Neverland - Minor", a w szczególności "Neverland - Blue". Przy tym ostatnim chciałbym się na chwilkę zatrzymać. To co uderza podczas słuchania go, to głębia tego utworu podkreślona niezwykłą dynamiką. Daje ona o sobie znać, gdy pianista praktycznie w jednej chwili ostrymi uderzeniami w klawisze fortepianu podnosi ton utworu, by po chwili wzburzenia wrócić do spokojnych i romantycznych dźwięków. Podobną kompozycją utworu popisał się Kaczmarek w "Niewiernej", gdzie w utworze "Unfaithful" (piano variation) doświadczamy równie pięknych fortepianowych solówek. Niemniej ważną rolę w kompozycji odgrywa także orkiestra. Po pierwsze stanowi idealne uzupełnienie muzyczne do wariacji fortepianowych Leszka Możdżera. Po drugie rozwija tematy przewodnie, nadając im więcej magii i uroku. Dobrym przykładem na to może być utwór otwierający partyturę "Where Is Mr. Barrie?" jak i wieńczący ją "Forgotten Overture". W obu przypadkach orkiestrze towarzyszy chór chłopięcy, który idealnie wkomponowany w tło tworzy lekką i przyjemną w słuchaniu muzykę. Ciekawym zjawiskiem jest wykorzystanie mandoliny w utworach takich jak "Dancing With The Bear", czy "This Is Neverland". Podkreśla to luźną tematykę filmu, ale zapewne stanowi także element świadczący o integracji kompozytora z kulturą Europy środkowo-wschodniej. Po raz kolejny Kaczmarek udowodnił, że jest wartościowym kompozytorem, że potrafi stworzyć dzieło, które dokopuje się do najgłębszych ludzkich emocji, wyciąga je na wierzch i prezentuje nieskrępowane żadnymi tandetnymi trendami muzycznymi objawiającymi się nawet ostatnio w muzyce filmowej. "Marzyciel" to kolejna wizytówka twórczości tego kompozytora, a przede wszystkim jego talentu. Należy mieć nadzieję, że dobra passa towarzysząca temu artyście będzie trwać dalej, a z każdym nowym projektem będzie prezentował nam równie wysoki poziom jaki trzyma teraz. Kto wie, może niedługo Kaczmarek stanie się symbolem muzyki filmowej jak John Williams, czy nieżyjący już Jerry Goldsmith. Ta pozycja jest praktycznie obowiązkowa dla fanów muzyki Kaczmarka. Serdecznie poleciłbym zmierzenie się z nią wszystkim, którzy cenią sobie artyzm w muzyce filmowej, albowiem jest to dzieło, obok którego nie powinno przejść się obojętnie. A dowodem na to niech będzie chociażby zdobyta nominacja do Złotego Globu, czy statuetka Oscara.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Review(title=Poszukując krainy marzeń, teaser=null, content=Jeśli umrze nadzieja i umrą marzenia, to nawet złoto przestanie być dla nas złotem, a będzie tylko zwykłym, szarym metalem, nie wyróżniającym się niczym od pozostałych. W każdym z nas drzemie gdzieś w środku wiara na lepsze życie. Jedni pragną zachować dziecięcą spontaniczność, wrażliwość i radość życia, drudzy znów marzą o krainie wiecznej młodości. Życie ludzkie rozgrywa się na dwóch płaszczyznach: tej realnej, rzeczywistej i na tej fikcyjnej, przepełnionej marzeniami i własną wyobraźnią. Kiedy człowiek coś traci, umierają w nim marzenia. Pozostaje mu tylko jeden świat- ten fikcyjny z którego już nie ma ucieczki... Współczesny Piotruś Pan. To chyba najtrafniej oddany tytuł tego filmu. Wydawać by się mogło, że to kolejna bajka ze szczęśliwym zakończeniem. Lecz okazuje się, że produkcja ta wcale nie jest nastawiona na dziecięcą sielankę. Dominuje w niej głównie przesłanie mające na celu ukazanie młodemu człowiekowi jak ma żyć, jak ma zmagać się z codzienną, szarą, a czasami nawet brutalną i okrutną rzeczywistością. Ukazuje również sposoby opierania się złu tego świata przejawiającemu się w niepotrzebnej powadze czy wymyślaniu oszczerstw na temat drugiego człowieka, a także o oswajaniu się ze śmiercią swoją i swoich najbliższych. Ten ostatni problem, z którym zmaga się film jest chyba najbardziej bolesnym, ponieważ strata drugiego człowieka pozostawia w nas pustkę, której nie sposób wypełnić. Ale można próbować żyć inaczej. Jak? Na to pytanie odpowiada właśnie ten film. Znany pisarz James Barrie ([person=29]Johnny Depp[/person]) żyje w krainie marzeń. Pomimo wszystkiego przyszło mu żyć w osamotnieniu. Jest skazany tylko i wyłącznie na samego siebie. Gdy spotyka czarującą Sylvię Llewelyn Davies ([person=119]Kate Winslet[/person]), matkę czwórki chłopców, życie zaczyna nabierać dla niego większego sensu. Rodzina, którą poznaje staje się dla niego inspiracją do wystawienia słynnej sztuki- Piotrusia Pana, opowiadającej o chłopcu, który nigdy nie chciał dorosnąć. Ta opowieść ma na celu dodanie wiary czwórki chłopcom ([person=99797]Freddie Highmore[/person], [person=42654]Joe Prospero[/person], [person=115680]Nick Roud, [/person][person=115679]Luke Spill[/person]), których sens w beztroskę tego świata zostaje wystawiony na wielką próbę. A dzieje się to kiedy ich matka ([person=119]Kate Winslet[/person]) umiera, poznaje nieziemską Nibylandię. Odzyskuje w ten sposób swoje utracone dzieciństwo i tym samym odkrywa, że można żyć w każdej bajce. Wystarczy tylko w nią uwierzyć i dać ponieść się marzeniom. Moc wyobraźni, o której film opowiada, jest nie do opisania. Tak, jak wielka jest siła miłości, uczucia, które inspiruje i wydobywa z nas to, co najlepsze. Na wielki szacunek zasługuje tutaj piękna ścieżka dźwiękowa, którą skomponował sam Polak- [person=10278]Jan A.P. Kaczmarek[/person]. Te melodyjne i wzruszające utwory powodują, że łatwiej jest nam bujać w obłokach i ponieść się marzeniom. Na wielki podziw zasługuje również mały [person=99797]Freddie Highmore[/person], który perfekcyjnie wcielił się w postać Petera Llewelyn Daviesa. Ogólnie rzecz biorąc, w filmie nie widzę żadnych minusów. Produkcja ta jest cudownie dopracowana. Brak w niej jakichkolwiek pomyłek i absurdu. , filmId=98590, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=Edziu_93, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Jeśli umrze nadzieja i umrą marzenia, to nawet złoto przestanie być dla nas złotem, a będzie tylko... czytaj więcej
Review(title=Poszukiwania Nibylandii, teaser=null, content=Poszłam na "[film=98590]Marzyciela[/film]" z trzech powodów. Po pierwsze, dlatego że był nominowany do Oscara m.in. w kategorii Najlepszy Film, a wychodzę z założenia, że należy zobaczyć filmy nominowane do tej prestiżowej nagrody filmowej. Po drugie, jest to film z [person=29]Johnnym Deppem[/person], jednym z moich ulubionych aktorów. Po trzecie, po obejrzeniu zwiastuna film zapowiadał się dobrze. Szczerze mówiąc wiele oczekiwałam i się nie rozczarowałam. Film pozostawił niezapomniane wspomnienie. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to film dla wszystkich, bowiem nie wszyscy go zrozumieją tak jak powinni. Bohater filmu - James Barrie - pokazuje nam drogę i źródło inspiracji swojego największego dzieła. Film przedstawia nam powstanie chyba najbardziej czarodziejskiej książki: "[b]Piotrusia Pana[/b]". Reżyserem "[film=98590]Marzyciela[/film]" jest [person=57182]Marc Forster[/person]. To młody reżyser, ale pracujący z wielkimi gwiazdami Hollywood, tworzy dość ambitne filmy. To właśnie on nakręcił "[film=32386]Czekając na wyrok[/film]" z [person=7918]Halle Berry[/person] i [person=2585]Billym Bobem Thorntonem[/person]. Był to film o karze śmierci. "[film=98590]Marzyciel[/film]" natomiast ma zupełnie inną tematykę. Film ten w piękny sposób przedstawia podróż w głąb wyobraźni i odszukanie dziecka w każdym z nas. Pokazuje, jak człowiek dorosły pozostaje dzieckiem, a dziecko staje się człowiekiem dorosłym. [person=57182]Forster[/person] wszystko to ukazuje w pewien magiczny i zajmujący sposób. Nie mogłam oczu od ekranu oderwać. Reżyser potrafi manipulować uczuciami widza. Na początku wzbudza sympatię do głównego bohatera, potem wprowadza wędrówkę po jego świecie magii, aż w końcu doprowadza człowieka do wzruszenia, a nawet łez. [person=57182]Forster[/person] miał jednak świetne wyczucie i nie przesadzał z danymi uczuciami. Nie wymaga też zbyt wiele. Film przekazuje swoje wartości dość prostym językiem, ale zarazem nie wszyscy go zrozumieją. Niektórych ludzi może po prostu nudzić. Żeby zrozumieć obraz [person=57182]Forstera[/person], trzeba mieć w sobie coś z dziecka. Aby zrozumieć autora "[b]Piotrusia Pana[/b]" trzeba najpierw zrozumieć książkę. Mówi się, że scenariusz jest podstawą filmu, a w tym wypadku nie mam nic do zarzucenia scenarzyście. Dzieło [person=97125]Davida Magee[/person] jest luźno oparte na prawdziwych wydarzeniach z życia Jamesa Barriego i na podstawie sztuki [person=97126]Allana Knee[/person]. Widziałam wiele ekranizacji "[b]Piotrusia Pana[/b]", ale pomy6sł na nakręcenie filmu o jego twórcy jest bardzo dobry i na swój sposób magiczny. Dziś rzadko kiedy zdarza się film, który warto zobaczyć dwa razy. Na ten obraz poszłabym drugi raz bez zastanowienia. A aktorzy? [person=57182]Marc Forster[/person] dał głównym aktorom i nie tylko im, dużo możliwości. [person=29]Johnny Depp[/person], który zagrał główną postać, idealnie pasował do tej roli. Spodziewałam się tego, bowiem jest on świetny w rolach dorosłych dzieci (przykładem może być "[film=5355]Edward Nożycoręki[/film]"), co nie oznacza, że nie potrafi grać ludzi poważnych ("[film=516]Donnie Brasco[/film]", "[film=947]Żona astronauty[/film]"). Jednak jakby nie było aktor ten świetnie wywiązał się z swojego zadania. Należy też wspomnieć o [person=119]Kate Winslet[/person], która bardzo dobrze zagrała chorą wdowę z czwórką dzieci. Obsada nie zawiodła moich oczekiwań, a nie wspomniałam o doskonałych aktorach takich jak [person=46]Dustin Hoffman[/person] czy [person=6065]Julie Christie[/person], no i oczywiście o młodych, którzy zagrali bardzo dojrzałe role. Trzeba też wspomnieć o muzyce [person=10278]Jana A.P Kaczmarka[/person], która dostała Oscara, pobijając takich doskonałych kompozytorów jak [person=306]John Williams[/person] ("[film=34282]Harry Potter i Więzień Azkabanu[/film]"), [person=10405]Thomas Newman[/person] ("[film=107466]Lemony Snicket: seria niefortunnych zdarzeń[/film]"), [person=10564]John Debney[/person] ("[film=38233]Pasja[/film]") i [person=10182]James Newton[/person] ("[film=104010]Osada[/film]"). Nie dziwi mnie to, bowiem ma ona w sobie coś z magii elfów i wróżek. Słuchając jej, słyszę zaczarowane dzwonki i czuje magię Nibylandii. Muzyka oddaje klimat podróży do świata marzeń i wyobraźni. Mogę z czystym sumieniem napisać, że dzieło [person=10278]Kaczmarka[/person] w pełni zasługuje na uznanie. Należy tez wziąć pod uwagę takie szczegóły, jak scenografia lub kostiumy. To właśnie one oprócz muzyki oddawały klimat tamtej epoki. [person=350167]Alexandra Byrne[/person], która zajmowała się kostiumami też w takich filmach jak "[film=740]Elizabeth[/film]" i "[film=6020]Hamlet[/film]" (za wszystkie trzy otrzymała nominacje do Oscara), poradziła sobie doskonale i z tym filmem. Uważam też, że nikt nie stworzyłby takiej scenografii jak [person=10751]Gemma Jackson[/person], która otrzymała zasłużoną nominacje do Oscara też za ten film. Poradziła sobie ona zarówno z rzeczywistością, jak i z światem wyobraźni. To dzięki niej reżyser mógł stworzyć wspaniały świat Jamesa Barrie'ego. To właśnie dzięki takim ludziom jak oni reżyserzy mogą tworzyć swoje własne małe Nibylandie i się z nimi dzielić. Podsumowując, można powiedzieć, że [person=57182]Marc Forster[/person] stworzył wspaniały film, który pozostawia po sobie niezapomniane wrażenie. Oryginalny tytuł tego obrazu brzmi "[film=98590]Finding Neverland[/film]", co oznacza: szukając Nibylandii. Ten tytuł doskonale pasuje do tego dzieła, bowiem główny bohater poszukuje swego dziecięcego świata i do tego pomaga dzieciom, którym ciężkie życie zabrało dzieciństwo. Film ten przynosi nas w świat dorosłego dziecka, które styka się z dzieckiem, które pragnie być dorosłym. Ale tak naprawdę w każdym z nas pozostanie coś z dziecka, tylko jest ono zagubione i trzeba je odnaleźć. Film ten pokazuje jak bardzo życie może być ciężkie i zarazem jak marzenia mogą go osłodzić. Każdy z nas szuka swej drogi do Nibylandii. Jamesowi Barrie'emu pomagają w tym Daviesowie. A nam kto pomoże? , filmId=98590, trustedReviewer=false, seasonNumber=null, reviewUserNick=Gnijaca_panna_mloda, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Poszłam na "Marzyciela" z trzech powodów. Po pierwsze, dlatego że był nominowany do Oscara m.in. w... czytaj więcej
Review(title=It's Neverland, teaser=null, content=Ona zmieniła jego życie. On zmienił cały świat. "[film=98590]Marzyciel[/film]" jest filmem dla dorosłych o dorosłych, którzy odkryli w sobie dziecięcą wrażliwość. James Barrie, szkocki pisarz, czuje, że dzieło Jego życia, jest tuż na wyciągnięcie ręki - tyle że on nie potrafi mu sprostać. Gdy spotyka czarującą Sylvię Llewelyn Davies, matkę czwórki chłopców, zauważa pewną nić porozumienia tworzącą się pomiędzy nim a Daviesami. James uczy ich na nowo odkrywania w sobie najpiękniejszej istoty, jaka kiedykolwiek mogła w nas zamieszkać - istoty dziecka. Ukazuje coś, czego wszyscy się boimy - przyznanie się do własnej wyobraźni i indywidualizmu. Z obawy przed postrzeganiem nas jako utopistów, idealistów, głupców, którzy pławią się w marzeniach i snach... Barrie potrafi postrzegać świat barwniej i intensywniej, a poprzez to zachowuje i pielęgnuje w sobie niezwykły dar - dar wyobraźni. To ona czyni go nieśmiertelnym. Fantazja, którą posiada i wykorzystuje, doprowadza go do krainy złudzeń i marzeń - najpiękniejszej, niezwykle czystej i niewinnej Nibylandi. Świata magii, czarów, dobra i miłości, która odmieniła jego życie na zawsze. James Barrie - dorosły mężczyzna o duszy dziecka, potrafi zarazić swą wrażliwością rodzinę Sylvi - a w szczególności jej najmłodszego syna Petera, który po śmierci ojca przestał wierzyć w moc wyobraźni. Peter - mały chłopiec o duszy dorosłego, na nowo uczy się zabaw światem baśni i magii. Poszukuje w sobie nadziei i naiwności dziecka, którego zgubił, wchodząc w świat dorosłych. Film jest niezwykle wysmakowany i zrobiony w sposób bardzo wyważony, gdzie rzeczywistość przeplata się ze światem fantazji, dzieciństwo z dorosłością, radość ze smutkiem, a nasze największe obawy przed wejściem w dorosłość i utraceniem dzieciństwa w końcu zmienią się w obawy przed odkryciem w sobie na nowo dziecka. Film w każdym z nas budzi własne uczucia i refleksje. Jest on dla mnie bardzo ważny, ponieważ dotyka trudnych kwestii. Boje się właśnie tego, o czym opowiadał Barrie - o zatraceniu dzieciństwa. O zniewoleniu i zapomnieniu na zawsze naszej wrażliwości, którą jeśli nie będziemy w nią wierzyć ani jej pielęgnować nie wróci, już nigdy. Filmu zachwyca nas swoją niezwykle kolorową gamą barw i uczuć, jakby zachęca do skosztowania filmu. Scenariusz, uważam jest bezbłędny i napisany niezwykle przejrzyście. Umiejętnie zostały poprowadzone wątki świata baśniowych wyobrażeń Barriego, jak i rzeczywistość, z jaką muszą się zmierzyć bohaterowie. Delikatnie i stopniowo reżyser wprowadza nas w tematy śmierci i bólu - jednak uśmierzając go i dając nam pewne poczucie bezpieczeństwa oraz zapewnienie nas o świecie naszych wyobrażeń - naszej nagrody, tam gdzie sobie ją wymarzyliśmy. Nic do zarzucenia nie mam stronie wizualnej. Zarówno scenografia jak i kostiumy wprowadzają nas w wiktoriański czar i dyskretny urok tamtych lat. Ciepłe barwy wspaniale naświetlone widoki i czyste zdjęcia tworzą optymistyczny nastrój, gdzie humor przeplata się z powagą. Nastrój potęguje muzyka [person=10278]Jana A. P. Kaczmarka[/person], która wprowadza nas w baśniowe coraz to nowe światy Barriego i jego wyobrażeń. Motyw przewodni wskakuje na pierwszy plan, skupiając na sobie uwagę widza, podczas gdy przez resztę filmu pozostaje jedynie tłem. Kompozytor idealnie wczuł się w magiczną atmosferę i stworzył przepiękny soundtrack, który oczarowuje nas swoim urokiem. Na koniec pozostawiłam sobie prawdziwą perełkę filmu - mianowicie aktorstwo. [person=29]Johnny Depp[/person], który po raz kolejny udowodnił swój kunszt aktorski, wręcz bawi się postacią Jamesa Barriera. Widać, z jaką łatwością przychodzi mu odegranie najmniejszych gestów i emocji Jamesa. Nie wyobrażam sobie nikogo innego na tym miejscu, gdyż to właśnie [person=29]Depp[/person] ma w sobie urok chłopca, który nigdy nie chce dorosnąć. To właśnie na nim oparto punkt zwrotny fabuły, z którym doskonale sobie radzi. Jest czarodziejem, który uwodzi nas swoim własnym światem i wprowadza do niego. Partnerująca mu [person=119]Kate Winslet[/person] dotrzymuje mu kroku, bardzo autentycznie wcielając się w postać chorej, a jednocześnie najszczęśliwszej osoby na świecie. Osoby, która odnalazła wreszcie swoje sacrum i spokój ducha. [person=29]Johnny Depp[/person] za swoją kreację otrzymał nominację do prestiżowej nagrody jaką jest Oscar. Dziwi mnie natomiast brak nominacji dla [person=119]Kate[/person]. Otrzymała ją w tym samym roku, jednak za "[film=107855]Zakochany bez pamięci[/film]". Uważam, że zdecydowanie bardziej zasługuje na wyróżnienie za "[film=98590]Marzyciela[/film]". Chciałabym także wspomnieć o drugim planie. Zarówno [person=791361]Julie Christy[/person] jak i [person=46]Dustin Hoffman[/person] wybornie poradzili sobie z rolami osób twardo stąpającymi po ziemi, którzy, gdy nadchodzi jednak koniec, potrafią odnaleźć w sobie dobrotliwość serca. Partneruje im również młodziutki [person=99797]Freddie Highmore[/person] w roli syna Sylvii - Petera. Chłopiec z niezwykłą lekkością zachwyca swoją grą zagubionego w szarej rzeczywistości dziecka, które tak naprawdę pragnie znów znaleźć się w niezwykłej i wyjątkowej krainie fantazji. Nibylandia stworzona przez Jamesa Barriera jest azylem - miejscem szczęścia, przepełnionym przyjaźnią i troską. Zwykli ludzie uważali Jamesa za dziwaka, tylko i wyłącznie dlatego, że potrafi wierzyć. Że nie chce dorosnąć. Że chce być szczęśliwy. Z początku zazdrościłam pisarzowi jego Nibylandii - krainy ze snów, krainy nadziei. Później jednak zrozumiałam, ze każdy z nas ma taką własną krainę, do której powraca gdy jest mu źle i w której odkrywa najważniejsze wartości. Tylko że niektórzy z nas, nie potrafią jej dostrzec - pomimo iż jest tuż koło nas. Po seansie doszłam do wniosku, że warto. Warto marzyć. Warto śnić. Warto kochać i dla miłości żyć. Tylko wtedy odnajdziemy sens życia. Może to i banalne - ale prawda jest banalna - bądźmy marzycielami, zatapiajmy się w swoich Nibylandiach, bo bez nich nasze życie nie będzie nic warte. Bo marzycielem jest człowiek, który potrafi zachować w sobie dziecięce piękno. , filmId=98590, trustedReviewer=null, seasonNumber=null, reviewUserNick=null, author=null, date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Ona zmieniła jego życie. On zmienił cały świat. "Marzyciel" jest filmem dla dorosłych o dorosłych, którzy... czytaj więcej