Recenzja filmu

Men in Black: International (2019)
F. Gary Gray
Chris Hemsworth
Tessa Thompson

Odgrzewany kotlety za 3, 2, 1…

Odgrzewany kotlety za 3, 2, 1… Moda na rebooty znanych, a czasem wręcz legendarnych tytułów trwa w najlepsze. Klasyka gatunku science-fiction, "Faceci w czerni" padają ofiarą po raz drugi. O ile
Odgrzewany kotlety za 3, 2, 1… Moda na rebooty znanych, a czasem wręcz legendarnych tytułów trwa w najlepsze. Klasyka gatunku science-fiction, "Faceci w czerni"padają ofiarą po raz drugi. O ile trzecią część jestem w stanie zaakceptować, biorąc pod uwagę fakt chęci stworzenia przezBarry'ego Sonnenfeldatrylogii, o tyle najnowsza odsłona przygód "Facetów w czerni"przestaje do mnie przemawiać.

Na przestrzeni ponad 20 lat duet Tommy Lee Jones i Will Smith stali się ikonami seriiMIB. Dziś te ikony wiszą już tylko na ścianie gabinetu Agenta High T, a my musimy zaakceptować nowy porządek, w którym pierwsze skrzypce przejmują Thor i Walkiria. Chris Hemsworthi Tessa Thompsonbędą kojarzeni przez wszystkich jeszcze co najmniej najbliższe kilka lat z postaciami, które stworzyli wMCU. Wydaje mi się, że może to być dla nich lekkie przekleństwo. Zwłaszcza jeśli mówimy o odtwórcy roli Agenta H.

Taika Waititi odkrył w Chrisie Hemsworthcie komediowy talent przy okazji tworzenia filmu"Thor: Ragnarok", pozwalając mu na dużą dozę improwizacji i trzeba przyznać, że zagrało to rewelacyjnie. Dzięki sporej dawce humoru, który był faktycznie zabawny, postać Thora stała się jeszcze bardziej ludzka i łatwiejsza do zaakceptowania. Poza tym widać było, że Chris Hemsworthczuł się w tej roli jak ryba w wodzie. Jednak problem pojawia się, kiedy próbuje robić to samo, grając w innym filmie, wcielając się w inną postać, jednocześnie sprawiając, aby nikt nie myślał o nim jak o Thorze. "Men in Black: International"próbuje wymknąć się z tej pułapki, robiąc z Agenta H lekkomyślnego, pełnego arogancji dupka. Niestety ten zabieg sprawia, że całokształt postaci staje się sztuczny i zupełnie nie do zaakceptowania, a jej poczucie humoru kompletnie nie trafia tam, gdzie powinno.

Z drugiej strony Tessa Thompson, jako przedstawiciel równouprawnienia XXI wieku, staje przed zadaniem zniszczenia legendy"Men In Black". Aktorka pokazała się z bardzo dobrej strony w serialu"Westworld"jak i w uniwersumMCU, jednak tu została postawiona przed niemożliwym zadaniem. Niestety nawet gdyby jej gra aktorska zasługiwała na Oscara, postać kobiety w duecie"Facetów w czerni"mówiąc lekko – nie pasuje. Sztuczność sytuacji towarzyszyła mi przez cały seans."Men in Black", marka legenda, stała się ofiarą XXI wieku. Pierwsze dwa filmy w inteligentny sposób wyśmiewające ikony popkultury, stereotypy (żarty z Afroamerykanów) itp. ustąpiły miejsca wszechobecnej w dzisiejszych czasach poprawności politycznej.

Przy tym wszystkim fabuła będąca jedynie poprawną, prostolinijną, mało porywającą historią stawia czwartą część"Facetów w czerni"daleko poza podium. Nie pomaga nawet obecność wymienionych wcześniej gwiazd kina oraz Liama Neesona (Agent T). Nie pomaga zmiana reżysera z twórcy seriiMIB(Barry Sonnenfeld) na osobę odpowiedzialną za jedną z części"Szybkich i wściekłych"(F. Gary Gray). Wizualnie przyjemny film z lekkimi odniesieniami do poprzednich części czy innych kasowych hitów ostatnich lat nie wystarczy by stworzyć bardzo dobre wrażenie. Fani"Facetów w czerni"na pewno będą zawiedzeni, pozostali nie znajdą w tym filmie nic ciekawego ani odkrywczego. Pusta rozrywka do spędzenia czasu przy popcornie i zapomnieniu po wyjściu z kina.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Faceci w czerni" z 1997 roku stali się już filmem kultowym, który doczekał się dwóch kontynuacji.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones