Recenzja filmu

Nie opuszczaj mnie (2010)
Mark Romanek
Carey Mulligan
Andrew Garfield

Koszmarny sen etyka

Film w wyjątkowy sposób łączy piękną, przesyconą nostalgią opowieść o utraconym na wieki  dzieciństwie z przenikliwą diagnozą współczesnej moralności. 
W przypadku tego filmu naprawdę warto zastosować się do polecenia "Przeczytaj, zanim obejrzysz". Nie dlatego, że jest marnym odbiciem książkowego oryginału. Wręcz przeciwnie, "Nie opuszczaj mnie", ekranizacja powieści Kazuo Ishiguro pod tym samym tytułem, to rzecz bardzo udana, ale z jedną diametralną zmianą w stosunku do adaptowanego dzieła: film w punkcie wyjścia – a za nim ta recenzja – informuje nas o tym, co książka stopniowo, subtelnie ujawnia przez wiele rozdziałów.

Ishiguro konstruuje suspens w niesamowity sposób. Wprowadza nas w, zdawałoby się, bardzo zwyczajny świat współczesnej Anglii, by potem w retrospektywnej opowieści odsłaniać coraz bardziej fantastyczne fakty z dzieciństwa i młodości narratorki. Jest nią 30-letnia Kathy B., zajmująca się opieką nad "dawcami". Początkowo możemy jedynie snuć domysły, o co tak dokładnie w jej pracy chodzi, kim są dawcy, co czeka samą bohaterkę. Niepokojące sygnały są czytelnikowi oszczędnie dawkowane. Dopiero z czasem dowiemy się, że Kathy i jej szkolni przyjaciele narodzili się tylko po to, by zostać dawcami narządów. Że są klonami, a ludzie nie uznają ich za czujące istoty wyposażone w dusze. W świetle tego, czego wcześniej dowiedzieliśmy się o Kathy – o świecie jej złożonych emocji, dużej wrażliwości, łagodnym usposobieniu – będzie to odkrycie kompletnie szokujące.

W filmie fabuła jest praktycznie identyczna jak w książce, z tymże jej odbiór będzie zupełnie inny, ponieważ kondycja bohaterów zostaje jasno przedstawiona już na początku (możemy się domyślać, że reżyser Mark Romanek nie postąpił wbrew intencjom Ishiguro, bo ten był jednym z producentów filmu). Tu nie ma miejsca na szok, widzowi raczej będzie towarzyszyło zadziwienie, że mrożące krew w żyłach fakty są społecznie akceptowane, mają miejsce w swojskich okolicznościach, a nie jakiejś futurystycznej, obcej nam wizji. Cała opowieść jest przesycona smutkiem i melancholią wspomnienia, bo Kathy, świadomej rychłego końca, nie pozostaje nic innego, jak oglądać się za siebie. Poznajemy jej dzieciństwo spędzone w szkole z internatem – niemal mitologicznym Hailsham, gdzie zdrowego chowu niczego nieświadomych klonów pilnują surowe strażniczki. Poznajemy jej szkolnych przyjaciół – Ruth i Tommy'ego, z którymi Kathy zostanie związana na całe życie. Tych troje bohaterów ma skrajnie odmienne charaktery: Ruth cechuje przebojowość i spryt, Tommy to nieszkodliwy dziwak pozwalający sobą manipulować. Kathy jest z nich wszystkich najdojrzalsza, wyciszona, przez większą część czasu pogodzona z własnym losem. Trójkąt miłosny pomiędzy Ruth, Tommym i Kathy będzie musiał mieć dramatyczny przebieg – trudno, by było inaczej, gdy wszyscy mają w świadomości swój rychły koniec.

 "Nie opuszczaj mnie" w wyjątkowy sposób łączy piękną, przesyconą nostalgią opowieść o utraconym dzieciństwie z przenikliwą diagnozą współczesnej moralności. Uzyskany w filmie kontrast pomiędzy urokiem wspomnień, pięknem niewinnej miłości a okrucieństwem losu czekającego bohaterów jest porażający. Z połączenia świata realistycznego i jakiejś strasznej dystopii powstaje fantazja niczym z najgorszego snu etyka. Szkoda tylko, że w kilku momentach reżyser skłania się ku dopowiedzeniu: dzieci-klony wyposaża w chipy, szpital obrazuje w zimnych, odrealnionych barwach, w dialogach stara się wyjaśnić kilka szczegółów za dużo. I bez tego widz potrafiłby odgadnąć bogate konteksty opowiedzianej historii. Dodajmy: widz skłonny do refleksji i szukający w kinie czegoś niesztampowego. Inny, nastawiony na bardziej klasyczną historię i tak może poczuć się po "Nie opuszczaj mnie" rozczarowany.

Choć film Romanka ma wymowę uniwersalną: pokazuje smutek przemijania – tyle że doprowadzony do ekstremum – i świadomość nieuchronności przeznaczenia. Bo czym tak właściwie strach wychowanków Hailsham różni się od czysto ludzkiego strachu przed śmiercią? Fatum obowiązuje nie tylko kopie stworzone na ludzkie podobieństwo. Co znaczące, nie widzimy, by w filmie ludzie nadal wyznawali humanistyczne wartości.

Wizualne piękno książki zostało umiejętnie wydobyte: wietrzne pejzaże, wyspiarska niepogoda, nadmorska przejrzystość powietrza stanowią idealne tło historii. Świetni aktorzy nadali genialnej powieści adekwatny filmowy kształt. Carey Mulligan wydaje się stworzona do roli Kathy. Przy swojej delikatnej, dziewczęcej aparycji nawet gdyby nie niuansowała gry, pewnie wzbudzałaby współczucie.
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O Kazuo Ishiguro mówi się, że to pisarz ze wzajemnością zakochany w kinie. Jego powieść "Okruchy dnia"... czytaj więcej
Kazuo Ishiguro to tegoroczny noblista w dziedzinie literatury. W Polsce autor "Okruchów dnia" może być... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones