Recenzja filmu

Od sklepowej do królowej (2008)
Stephen Herek
Lauren Collins
Cindy Busby

Just another fairy tale?

Karierę Ashley Tisdale śledzę już od pewnego czasu. Młodą, charyzmatyczną nastolatkę, znaną wszystkim przede wszystkim z disnejowskiego musicalu "High school musical", co w dużym stopniu wpłynęło
Karierę Ashley Tisdale śledzę już od pewnego czasu. Młodą, charyzmatyczną nastolatkę, znaną wszystkim przede wszystkim z disnejowskiego musicalu "High school musical", co w dużym stopniu wpłynęło na jej dalszą karierę, ale o tym trochę później... po raz pierwszy miałem okazję podziwiać w młodzieżowym filmie, nie pochodzącym z wymienionej wyżej wytwórni, i to na dodatek w roli głównej. Od razu wypadałoby by zaznaczyć, że Ashley to aktorka przede wszystkim drugoplanowa, nawet jeśli bierzemy pod uwagę produkcje disnejowskie. Tak więc z nieukrywaną ciekawością, sięgnąłem po film "Od sklepowej do królowej". Chciałem się przekonać jaką aktorką jest Ashley Tisdale, czyli sprawdzić jak poradzi sobie wcielając się w postać pierwszoplanową i jakby tego było mało, w główną bohaterkę filmu Stephena Hereka. Jeśli jesteście ciekawi, jak dziewczyna sprostała postawionemu przed nią zadaniu, to zapraszam do niniejszej lektury.

"Od sklepowej do królowej" opowiada typową historię, do jakich zdążyli nas już przyzwyczaić reżyserowie - nie ma w niej nic wybitnego. Już na samym początku poznajemy główną bohaterkę. Jest nią młoda, ambitna, mądra i niezbyt lubiana nastolatka Mandy. Dziewczyna mieszka wraz z apodyktycznym ojcem, który nie spuszcza z niej wzroku; w szkole ma tylko dwie oddane koleżanki: Alexe i Cayenne. Mimo niezaprzeczalnych przymiotów jest poniżana przez najpopularniejsze dziewczyny na uczelni, w szczególności przez Lisę Cross. Na domiar złego Mandy zakochana jest po uszy w chłopaku znienawidzonej koleżanki "oprawcy", Drew Pattersonie. Mimo przeciwności, dziewczyna nie daje za wygraną i postanawia zwrócić na siebie uwagę wybranka. Niemal przepłaca to utonięciem w szkolnym basenie, lecz efektem jej, bądź co bądź niezamierzonych działań, jest okazja do poznania Drew oraz zaproszenie na najbardziej oczekiwaną przez wszystkich imprezę...

Banalna i przewidywalna historia - nie trzeba nawet napisać, jak to wszystko się skończy - nie jest wadą omawianego przez ze mnie obrazu. Możemy marudzić, że to wszystko już widzieliśmy, wybrzydzać na cukierkowy "happy end" itp. itd., ale przecież to film młodzieżowy, na dodatek komedia romantyczna. Wszyscy wiemy, jaką specyfikę mają takie filmy i czego możemy się po nich spodziewać, a jednak znajdują grono wiernych fanów i można się całkiem przyjemnie na nich bawić. "Picture This" nie odbiega od reguły. Kopiuje i powiela sprawdzone schematy, jednak robi to całkiem udanie. Historię śledzi się z przyjemnością pomimo wszystkich wymienionych wyżej wad oraz braku realności niektórych scen. Produkcja jest lekka, sympatyczna oraz zabawna, twórcy co jakiś czas puszczają w stronę widzów oko. Obrazu w żadnym wypadku nie można brać zbyt poważnie, wspomniany wyżej brak realności niektórych scen wynika z celowego przekoloryzowania i wyolbrzymiania danych fragmentów i postaci. Dla przykładu trudno traktować na poważnie występ głównej bohaterki, biorącej udział wraz z przyjaciółkami w konkursie talentów, podczas którego ucisza tłum, aby odebrać telefon od ojca, a następnie prosi ludzi zebranych pod estradą o udawanie przed jej rodzicem sceny z filmu tanecznego. Są to typowe zabiegi rozśmieszające, w mojej opinii nawet całkiem udane. Co do humoru, to może najwyższych lotów nie jest, lecz większość gagów zapodanych przez twórców jest śmieszna i nieźle poprawia samopoczucie po męczącym dniu.

Wartym odnotowania jest dość ciekawy pomysł z  "telefonicznym aresztem domowym". Mandy, która straciła szacunek i zaufanie ojca, chcąc wybrać się na imprezę, a co za tym idzie - randkę z wymarzonym chłopakiem, decyduje się oszukać rodzica. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z jej planem i musi co pół godziny dzwonić do ojca oraz udowadniać przez włączenie video-rozmowy, że jest u koleżanki w domu i uczy się historii. Jak nie trudno się domyślić wyniknie z tego sporo zabawnych sytuacji i nieporozumień...

Tak jak już wspominałem, najbardziej ciekawiło mnie to, jak poradzi sobie z rolą Ashley Tisdale. Młoda aktorka rozpoznawana jedynie z niezbyt chlubnej serii "High school musical", w której notabene zagrała bardzo dobrze, nie zyskała pozytywnej opinii ani krytyki, ani publiczność. Przylgnęło do niej miano tępej i wrednej blondynki. Rola Sharpay w "High school musical" okazała się bardzo "niewygodna" dla Ashley Tisdale. Jednak warto zwrócić uwagę na epizodyczny debiut aktorki w "Donnie Darko" oraz pomniejsze występy w serialach disnejowskich,  takich jak "Nie ma to jak statek" lub "Nie ma to jak hotel", gdzie stworzyła dość ciekawą i zabawną kreację Maddie Fitzpatrick. W "Od sklepowej do królowej" dostała możliwość pokazania się z zupełnie innej strony oraz udowodnienia wszystkim, że potrafi dobrze grać i ma niewątpliwy talent. Trzeba przyznać, że sprostała zadaniu, zagrała naturalnie, a jej postać wzbudza sympatię. Oczywiście nie mówię, że jest aktorką wybitną, jednak "Picture This", chociaż jest komedią romantyczną i nie wymaga aktorstwa z najwyższej półki, pokazuje, że dziewczyna ma "to coś" i w przyszłości może nas miło zaskoczyć. Zresztą jej najnowsze produkcje tylko potwierdzają moją tezę ("Obcy na poddaszu", "Hellcats")

Drobnymi smaczkami produkcji urozmaicającymi obraz jest piosenka Ashley Tisdale zaśpiewana podczas konkursu talentów w jej oryginalnym wykonaniu oraz  wyżej wymieniona aktorka w olśniewającej kreacji wieczorowej na szkolnej imprezie. Trzeba to jej przyznać, posiada ponad przeciętną urodę.

"Od sklepowej do królowej" to sympatyczny i relaksujący obraz na niedzielne popołudnie. Ja z pewnością nieraz do niego wrócę, aby poprawić sobie humor.


1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones