Recenzja filmu

Pod Mocnym Aniołem (2014)
Wojciech Smarzowski
Robert Więckiewicz
Julia Kijowska

Anioł nie zbawia

Wojciech Smarzowski w "Pod Mocnym Aniołem" dokonuje rzeczy pozornie niemożliwej: opowiada o alkoholizmie w sposób tak głęboko przejmujący, że z naturalistycznej kroniki upodlenia wyłania się
Wojciech Smarzowski w "Pod Mocnym Aniołem" dokonuje rzeczy pozornie niemożliwej: opowiada o alkoholizmie w sposób tak głęboko przejmujący, że z naturalistycznej kroniki upodlenia wyłania się metafizyczna przypowieść o byciu, braku i niemożliwości wyzwolenia. Film oparty na powieści Jerzego Pilcha nie podąża klasyczną ścieżką opowieści o „walce z nałogiem” – to nie historia sukcesu, lecz wariacja na temat wiecznego powrotu, w której terapia staje się kolejnym stadium choroby, a samo „ja” bohatera rozmywa się we mgle etanolu, wspomnień i fantazji.

Główny bohater – Jerzy, pisarz, alkoholik, wieczny rekonwalescent – balansuje między szpitalem, barem a własną głową. Widzimy, jak kolejne opowieści o trzeźwości i nawrocie nakładają się na siebie, powtarzają, mutują. Alkohol nie jest w tym świecie substancją – jest strukturą rzeczywistości, dominującą siłą egzystencjalną, elementem tożsamości. Właśnie ten aspekt — ontologiczną naturę uzależnienia — jest dla Pilcha i Smarzowskiego najważniejszy. 

Jerzy w onirycznej tułaczce przez swoje ja, rozszczepia się, pierzcha przed sobą, jawą, nie jawą… ale nie przed alkoholem. Alkohol bowiem jest dla niego częścią samego siebie. Zaprzecza temu, ukazuje nam i sobie ludzi o różnych historiach wpadania w alkoholową otchłań, która to zawsze jest wynikiem chęci obrony przed światem. Alkohol jest drogą, obietnicą spokoju, tyle że każda droga ma swój koniec. Alkoholicy to ludzie, którzy desperacko idą dalej już po bezdrożach, a chaos i brak staje się nie zewnętrzną przeszkodą, a wewnętrzną, konstytutywną częścią ich bycia. Alkoholicy to ludzie, którzy są pici. To alkohol ich pije, a nie na odwrót. To rytuał śmierci, kluczenie w kółko i w kółko, pijąc i pijąc, nie dlatego by pić, ale by być. Nie zapełniają już braku, to brak zapełnia się nimi. Odwrócenie wektorów, pożera dusze, na kamienistych bezdrożach zapada ciemność, gdyż samo słońce od nich ucieka.

Ogromną zaletą filmu jest to, że obraz alkoholizmu wypływa od najbardziej wiarygodnego źródła – człowieka, który się z nim zbratał. Człowieka, który uczynił z niego narzędzie pracy, wykorzystując go do pisania swoich tekstów, od esejów po powieści. Nawet jego fantazmaty są zdominowane przez chorobę. Poruszone są w filmie również kwestie wychodzenia z nałogu. Nie jest to zwykłe wyznanie grzechów, niezaprzeczenia decyzyjności – przynajmniej tej, która prowadziła do zapaści – co dostrzeżenia i uświadomienia głębokości i ogromu roli ontycznej, jaką alkohol w nas ma. 

Ciężar poruszanego problemu niestety sprawia, że barki Smarzowskiego wydają się boleć z minuty na minutę coraz mocniej. To reżyser, który potrzebuje mniejszych ciężarów – mniej abstrakcyjnego, mniej alegorycznego. Ale nie jest to powód, byśmy zrezygnowali z rozmowy, którą jego film prowokuje. Pod Mocnym Aniołem domaga się konfrontacji – z sobą samym, z systemem wartości, z powszechną hipokryzją. Czasem trzeba zrzucić maskę przyzwoitości, udawanego rozsądku i społecznej higieny, by spojrzeć strachowi w oczy. Zajrzeć w pustkę. Zanurzyć się w brud, który nie jest estetyką, lecz rzeczywistością.

Paradoks Smarzowskiego polega jednak na czymś więcej. Jego brutalny, obrazoburczy nieczuły styl – pełen dosłowności, braku wstydu, rozkoszy cierpieniem – ostatecznie służy czemuś zupełnie odwrotnemu. Właśnie w odmowie upiększania, w radykalnej szczerości, pojawia się współczucie. Nie to sentymentalne, lecz bolesne i wymagające. Pod mocnym aniołem nie pociesza, nie oferuje katharsis. Ale zmusza, byśmy stanęli wśród wymiocin i krwi, w ekskrementach naszych dusz – nie po to, by się zgorszyć, lecz by spróbować zrozumieć. I może, w tym zrozumieniu – choćby chwilowym, choćby niepełnym – dotknąć czegoś, co chociaż przypomina prawdę.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Pod Mocnym Aniołem
Wojciech Smarzowski przyzwyczaił nas do tego, że swoimi filmami sprowadza nas do parteru, a potem... czytaj więcej
Recenzja Pod Mocnym Aniołem
W historii polskiego kina wyróżnia się kilka ważnych nurtów, takich jak kino moralnego niepokoju lat 70.... czytaj więcej
Recenzja Pod Mocnym Aniołem
Gwałtownie wchodzimy z butami w życie głównego bohatera (Robert Więckiewicz). Bezwstydnie obserwujemy go... czytaj więcej