Recenzja filmu

Powrót żywych trupów (1985)
Dan O'Bannon
James Karen
Clu Gulager

Poproszę potrawkę z mózgu

Ciężko mi jest przekonać się do nowego gatunku filmowego, z którym wcześniej nie miałem wyraźnie do czynienia. Podobnie mogło być z "Powrotem żywych trupów". Jeszcze nie tak dawno temu nie
Ciężko mi jest przekonać się do nowego gatunku filmowego, z którym wcześniej nie miałem wyraźnie do czynienia. Podobnie mogło być z "Powrotem żywych trupów". Jeszcze nie tak dawno temu nie wiedziałem po prostu, jak traktować takie kino, czy się śmiać, czy opłakiwać kiczowatość takich horrorów. Podobne odczucia miałem przy "Martwicy mózgu". Miałem, ponieważ bywa, iż człowiek się zmienia. Przestałem być tak wielce konserwatywny, poważny i przekonałem się do kina gore, które przez pozorną kiczowatość, ironię i komedię wyśmiewa tak naprawdę to, co faktycznie jest kiczem, czyli dzisiejsze "poważne" amerykańskie kino grozy. W pobliskim krematorium grupka mężczyzn spala ciało rozczłonkowanego, żywego trupa. Okazuje się, że jest to jedyny sposób na zgładzenie istoty. Nie wszystko jednak idzie po ich myśli, gdyż dym wydobywający się z komina krematoryjnego zmienia się w dziwny gaz. Kiedy wraz z deszczem spada on na cmentarz, umarli ożywają i zaczynają terroryzować okolicę. Zombie muszą pożywiać się ludzkimi mózgami, by zelżyć cierpieniom egzystencji. Fabuła jest raczej klasyczna i nietuzinkowa, ale to nie przeszkadza w zabawie. Niepowtarzalny klimat i spora dawka "subtelnego" (jeśli można go tak nazwać) czarnego humoru przemawiają zdecydowanie na korzyść filmu. Dochodzą do tego efekty specjalne, które jak na tamte czasy (1985 rok) budzą respekt. Aktorzy, jak to zwykle w takich filmach, grają przyzwoicie. Nie można od razu oczekiwać wielkiego pokazu dramaturgii. I dobrze, bo w przeciwnym wypadku wpłynęłoby to na niezbyt dobry odbiór filmu. Jest jednak pewna osoba, która zrobiła na mnie wrażenie i swoją postacią zwróciła szczególną uwagę. Chodzi o Dona Calfa'ego, grającego Erniego. Aktor świetnie zbudował swoją postać, zdobył sympatię, w pewnym sensie rozśmieszając widza. Muzyka jest naprawdę klimatyczna. Możemy usłyszeć zarówno charakterystyczne dla lat osiemdziesiątych syntezatory, jak i heavy metal, który idealnie pasuje do tego rodzaju kina. Nic wielkiego, ale oprawa dźwiękowa cieszy, a przede wszystkim nie da się jej nie zauważyć. Jeśli chodzi o oprawę wizualną, to można powiedzieć tyle, że jest przyzwoita. Zdjęcia Roberta Gordona nie wypadają najgorzej. Nadają produkcji charakter i specyficzny klimat. Efekty specjalne oraz charakteryzacja zombie miejscami naprawdę zadziwiają, choć bywa, że na ekranie przemyka kilka postaci, które mają nałożony kiepski makijaż i są ubrane w łachmany. W większości jednak takie osoby są skrzętnie ukrywane. Podsumowując. Dan O'Bannon stworzył film przyjemny i całkiem przyzwoity, będący ciekawą alternatywą dla współczesnego, drętwego i często kiepskiego hollywoodzkiego kina grozy. Widać, iż reżyser ma duży dystans do siebie i do tego rodzaju kina. Zamiast "odgrzewać ten sam kotlet" i oczekiwać od współczesnych horrorów czegoś wyjątkowego, lepiej obejrzeć "Powrót żywych trupów", nawet jeśli nie jesteście fanami gore. Odrobina pikanterii, czarnego humoru i autokrytycyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a są to z pewnością największe zalety filmu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W magazynie z pomocami medycznymi dwóch lekkomyślnych pracowników - Frank i Freddy - otwiera kontener ze... czytaj więcej
Aby określić, czym jest dla historii horroru omawiany przeze mnie film, najlepiej zdobyć się na pewne... czytaj więcej
W 1985 roku do kin weszła nieoficjalna kontynuacja filmu "Noc żywych trupów" George'a Romero, tym razem w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones