Recenzja filmu

Psie pazury (2021)
Jane Campion
Benedict Cumberbatch
Kirsten Dunst

Owca w wilczej skórze

Zwaśnieni bracia, majestatyczna natura i rodzinny konflikt niczym węzeł gordyjski. Znacie? To posłuchajcie. Mogłoby się wydawać, że właśnie o tym jest film Jane Campion, lecz – jak to zwykle w
Owca w wilczej skórze
źródło: Materiały prasowe
Zwaśnieni bracia, majestatyczna natura i rodzinny konflikt niczym węzeł gordyjski. Znacie? To posłuchajcie. Mogłoby się wydawać, że właśnie o tym jest film Jane Campion, lecz – jak to zwykle w filmach tej reżyserki bywa – pozory mylą. Pod grubą warstwą brudu i toksycznej męskości kryje się opowieść o frustrującej samotności, wyniszczającym od środka pożądaniu oraz dysfunkcyjnej – ale jednak – miłości. Na papierze "Psie pazury" to kombinacja "Braci Sisters" Jacques'a Audiarda i "Tajemnicy Brokeback Mountain" Anga Lee. Tyle że papier, w przeciwieństwie do dzieła filmowego, mieści się w każdej szufladce.

Zrealizowany dla platformy Netflix obraz to adaptacja książki amerykańskiego powieściopisarza Thomasa Savage'a, opisującej dzieje dwóch samotnych braci. Phil (Benedict Cumberbatch) i George (Jesse Plemons) Burbankowie to wykształceni i zamożni właściciele ziemscy, którzy większość życia spędzają w siodle. Kiedy jednak George poślubia prowadzącą lokalną gospodę wdowę Mary, Phil nie potrafi kryć się z zazdrością, a poczucie odrzucenia zaczyna manifestować w okrutny sposób. Konflikt narasta, gdy Rose (Kirsten Dunst) oraz jej ekscentryczny nastoletni syn Peter (Kodi Smit-McPhee) wprowadzają się na ranczo Burbanków. Teraz przyjdzie im żyć pod dyktatorskimi rządami Phila.



Pomimo tradycyjnych gatunkowych ornamentów w rodzaju butów z ostrogami, skórzanych kowbojskich spodni oraz popijaw w saloonach, kostium jest tutaj drugorzędny, a "Psie pazury" to film bliższy tradycji antywesternowej. Konwencja, w której kino rozlicza się z mitem założycielskim Ameryki i w której patriarchat jest fundamentem ekranowej rzeczywistości, służy Campion przede wszystkim do wyostrzenia niuansów ludzkich relacji – od niebezpiecznego związku Rose z alkoholem, przez ciągłe terroryzowanie jej syna Petera za bycie outsiderem, po walkę Phila z wewnętrznymi demonami. Duszna muzyka Jonny'ego Greenwooda wzbudza ciągły niepokój i jest jak zwiastun wyczekiwanego tornada, mającego zetrzeć bohaterów z powierzchni ziemi. To jeden z tych filmów, w których widmo nadciągającej tragedii urasta do rangi narzędzia narracyjnego.

Benedict Cumberbatch doskonale sprawdza się w roli brutalnego kowboja, który – i nie ma w moich słowach krzty przesady – niemal każdą wolną chwilę spędza na terroryzowaniu domowników. Duma oraz lęk przed społecznym ostracyzmem nie pozwalają mu okazywać uczuć, dlatego wszystkie pokłady dobra przekuwa w chorobliwą tyranię. Phil cały zresztą składa się z intrygujących paradoksów – trudno oprzeć się wrażeniu, że oczytany i dobrze wykształcony bohater świadomie wybiera życie sadystycznego oprawcy o homofobicznych skłonnościach. Bo "Psie pazury" to przede wszystkim opowieść o niezbywalnych atawizmach i prymitywnych ludzkich impulsach, przejmujących kontrolę nad bohaterami w zderzeniu z narzuconymi, cywilizacyjnymi normami. Phil jest jak tytułowy wściekły pies, próbujący złapać niewinnego zająca za uszy.


"Psie pazury" zachwyca epickimi i zapierającymi dech w piersiach zdjęciami górzystej Nowej Zelandii. Krajobrazy dzikiej prerii i górskich potoków to nie tylko tło dla rozgrywających się wydarzeń – natura żyje i współodczuwa, cicho przyglądając się wewnętrznym rozterkom bohaterów. Z ukrycia obserwujemy Phila, gdy milimetr po milimetrze bada dłońmi końskie siodło swojego jeździeckiego mistrza – Branco Henry'ego albo gdy lub skupiony i pełen pasji plecie ze skórzanych pejczy warkocze. Każdy dotyk implikuje tutaj kipiącą seksualnością grę pożądania – i dlatego właśnie filmowi Campion nie można odmówić ani tematycznego rozmachu, ani ulotnej sensualności. Reżyserka, nie pierwsza i nie ostatnia, znajduje pod pancerzem rozbuchanej kowbojskiej męskości coś wrażliwego i kruchego. I przekonuje, że ze wszystkich wilczych instynktów najpierwotniejszym pozostaje strach.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones